„Duma Katalonii” nie ukrywała w momencie ogłoszenia faktu pozyskania Roberta Lewandowskiego, że będzie musiała pozbyć się przynajmniej dwóch innych atakujących. Pierwszy wybór władz klubu był oczywisty i odniósł się w ostatecznym rozrachunku do rozwiązania za porozumieniem stron umowy z Martinem Braithwaite'em, co umożliwiło mu podpisanie kontraktu z Espanyolem.
Początkowo większe szanse na opuszczenie ekipy z Camp Nou dawano Memphisowi Depayowi. Mocno o względy Holendra zabiegał Juventus, ale koniec końców zrezygnował z niego i postawił na Arkadiusza Milika.
Taki obrót spraw sprawił, że to Pierre-Emerick Aubameyang otrzymał okazję do zakończenia współpracy z Barceloną i skrzętnie z niej skorzystał, wracając do Premier League, gdzie przyjdzie mu bronić barw Chelsea.
Były reprezentant Gabonu związał się z „The Blues” dwuletnim kontraktem.
W umowie nie znalazła się najprawdopodobniej sugerowana przez media opcja przedłużenia współpracy o dodatkowe dwanaście miesięcy, której aktywacja zostanie w pełni uzależniona od liczby rozegranych meczów przez piłkarza w sezonie 2023/2024.
Formalnie na konto Barcelony miało trafić 7,5 miliona euro oraz w ramach rozliczenia karta zawodnicza Marcosa Alonso.
Hiszpan rozwiązał jednak ostatecznie kontrakt z Chelsea i ma jeszcze trochę czasu na sfinalizowanie swojej przeprowadzki, dlatego podniesieniu uległa kwota transferu Gabończyka do 12 milionów euro.
33-letni napastnik trafił do „Dumy Katalonii” w styczniu z Arsenalu. Od tego czasu były gracz między innymi Milanu, Lille, AS Monaco, Saint-Étienne i Borussii Dortmund strzelił trzynaście goli w 24 występach dla ekipy z Camp Nou.