Przygoda Ole Gunnara Solskjæra z Manchesterem United w roli menedżera rozpoczęła się w grudniu 2018 roku. Norweg miał być tylko tymczasowym opiekunem zespołu „Czerwonych Diabłów”, ale finalnie został na stałe. Drużyna zajmowała z nim szóste, trzecie i drugie miejsce w tabeli Premier League. Do tego doszła do finału Ligi Europy, w którym po konkursie rzutów karnych uległa Villarrealowi.
Wydawało się, że w sezonie 2021/2022 może być tylko lepiej. Zwłaszcza, że do ekipy z Old Trafford dołączyli Cristiano Ronaldo, Jadon Sancho oraz Raphaël Varane. Po niezłym starcie rozgrywek wyniki odnoszone przez MU jednak się pogorszyły i w listopadzie szkoleniowiec odszedł z klubu.
TheAthletic.com podaje, że już po tym Solskjær obejrzał każde ze 168 spotkań, w których prowadził ekipę z Manchesteru. Mimo słabej końcówki, jest on zadowolony ze swojej kadencji. 49-latek ma poczucie, że budował coś wyjątkowego z drużyną i był zadowolony z jej ducha.
W ciągu 12 miesięcy, które upłynęły od jego odejścia z United, Norweg pozostał uważnym obserwatorem europejskiego futbolu, jednocześnie podejmując się nowego hobby. Były świetny napastnik nauczył się żeglować w swojej ojczyźnie. Ma też dom w Cheshire, co pozwala mu regularnie oglądać mecze w Anglii.
Jak czytamy, obecnie Solskjær ma palące pragnienie powrotu na ławkę trenerską i czuje się na to gotowy. W ostatnich miesiącach otrzymywał oferty, które zapewne będą dalej do niego napływały. Wydaje się, że w końcu którąś z nich przyjmie.