Powrót Xaviego do FC Barcelony wywołał niezwykle pozytywne emocje. Wypatrywali go niecierpliwie kibice, którzy wierzyli, że 43-latek nawiąże do pięknych czasów Pepa Guardioli. Dzisiaj mało kto wierzy w powodzenie tej misji.
Katalońska drużyna sięgnęła w poprzednim sezonie co prawda po mistrzostwo Hiszpanii, ale zawiodła w Lidze Mistrzów i krajowym pucharze. Ta kampania nie budzi obecnie większych nadziei.
Barcelona traci już siedem punktów w lidze do pierwszej Girony. W bezpośrednim starciu to właśnie lokalni rywale byli górą.
W Lidze Mistrzów poszło już lepiej niż ostatnio, bo udało się awansować. Znów pojawia się jednak „ale”.
Podopieczni Xaviego przegrali w fazie grupowej z Szachtarem Donieck, a ostatnio z Royal Antwerp. Fakty są takie, że jest drugim trenerem „Dumy Katalonii” z najgorszymi wynikami od 15 lat. Ma nawet niższy procent zwycięstw niż Quique Setién. Jedynie Ronald Koeman go przewyższa.
Część zarządu straciła wiarę w 43-latka. Niektórzy nawet osobiście prosili trenera o wyjaśnienia dotyczące niektórych podejść do gry. I choć w szatni są grupy, które podtrzymują w niego wiarę, są i takie, które tracą zaufanie do trenera.
Dalszego sensu współpracy nie widzi Deco, o czym informuje Relevo.com. Powołany w sierpniu dyrektor sportowy stoi na czele działaczy, którzy myślą podobnie. Jego wyborem jest Rafa Márquez, prowadzący od lipca minionego roku rezerwy.
Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa. Wokół klubu pojawiają się głosy, że o rozstaniu z Xavim może przesądzić wpadka w sobotnim starciu na Estadio Mestalla z Valencią.