Milik nie zdecydował się na początku sezonu na to, by parafować nowy kontrakt z Napoli. Z tego też powodu został odsunięty od treningów z pierwszym zespołem.
To z kolei doprowadziło do tego, że Polak wspólnie z agentem zaczęli rozglądać się za nowym klubem. Wszystko po to, by napastnik mógł odpowiednio przygotować się do tegorocznych Mistrzostw Europy.
Po burzliwych negocjacjach 27-latek w drugiej połowie stycznia mógł obwieścić światu, że zmienia pracodawcę. Pomocną dłoń wyciągnął do niego Olympique Marsylia.
Sam charakter przenosin Milika do Francji budzi szereg spekulacji. Oficjalnie jest on bowiem wypożyczony do ekipy występującej na Stade Vélodrome. Mówiono jednak, że w zawartym między stronami kontrakcie znalazł się obowiązek wykupu.
O głos w sprawie pokusił się 34-letni prezes OM, Pablo Longoria.
- Cała transakcja była dosyć skomplikowana, ale mogę powiedzieć, że to Marsylia ma pełną kontrolę nad przyszłością Arkadiusza Milika i to jest pewne. W przyszłym sezonie będzie grał u nas. W teorii jedyną drużyną, która może pochwalić się w tej sprawie pierwszeństwem, jest Napoli. Decyzja o tym, by sprowadzili go do siebie ponownie, wydaje się jednak mało realna - przyznaje.
- Biorąc pod uwagę wszystkie fakty, mogę powiedzieć, że zdecydujemy w tej sprawie sami, jakie będą jego kolejne ruchy. Po prostu do nas będzie należeć głos odnośnie tego, czy go sprzedawać i komu - dodaje.
Były zawodnik między innymi Górnika Zabrze rozegrał w nowych barwach łącznie trzy mecze. W tym czasie dwukrotnie udawało mu się pokonywać bramkarzy drużyn przeciwnych.