Rząd w Serbii zdecydował się na wprowadzenie godziny policyjnej od 17:00 w związku z panująca na świecie pandemią koronawirusa.
To obostrzenie miało zostać zlekceważone przez Aleksandara Prijovicia i jego żonę oraz grupę około 20 ich przyjaciół, którzy po wspomnianym czasie przebywali w hotelowej kawiarni w Crowne Plaza w Belgradzie.
„Telegraf” poinformował, że cała grupa została przewieziona na komisariat oraz złożyła wyjaśnienia, a sam hotel wystosował stosowne oświadczenie, w którym nie ma sobie nic do zarzucania w związku z zaistniałą sytuacją.
„W hotelu jest około pięćdziesięciu pokoi. Wszyscy nasi goście to osoby dorosłe, które są odpowiedzialne za swoje działania, a hotel nie może w żaden sposób wpływać ani organizować im ruchu, ani nawet spotkań” - czytamy w komunikacie.
Niewykluczone, że na samej wizycie na policji problemy napastnika, jego żony i ich przyjaciół się nie skończą, ponieważ za naruszenie przepisów w stanie wyjątkowym w Serbii można trafić do więzienia.
Były zawodnik Legii Warszawa, związany obecnie z saudyjskim Al-Ittihad, nie jest jedynym piłkarzem sprawiającym problemy w swoim kraju w czasie pandemii. Nie tak dawno zasady kwarantanny złamał Luka Jović, który po powrocie do ojczyzny nie otrzymał stosownych wytycznych i myślał, że może, jak w Hiszpanii, np. wyjść zrobić zakupy.