Wobec mizernych wyników osiąganych w Ekstraklasie, drużyna z Warszawy miała chrapkę na triumf w Pucharze Polski, gdyż to dla niej najłatwiejsza, a być może również jedyna droga do zapewnienia sobie udziału w przyszłej edycji europejskich pucharów.
Uprzykrzyć życie mistrzom Polski chciał z kolei Raków Częstochowa, który mierzy w obronę tytułu. Środowa rywalizacja zapowiadała się zatem niezwykle emocjonująco.
Oba zespoły mierzyły się ze sobą kilka tygodni temu w ramach rozgrywek ligowych. Wówczas padł bramkowy remis, co ze sporym niedosytem przyjęli podopieczni trenera Marka Papszuna, którzy wciąż liczą się w walce o krajowe mistrzostwo.
Tym razem Raków Częstochowa liczył na zdecydowanie lepszą skuteczność, a na prowadzenie udało się wyjść już w piątej minucie spotkania. Autorem trafienia był Mateusz Wdowiak, któremu asystował Ivi Lopez.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando drużyny z Częstochowy, która udanie niwelowała ofensywne ataki Legii Warszawa. Po zmianie stron gra wyglądała tak samo, gdyż to Raków był bliżej podwyższenia prowadzenia, aniżeli Legia doprowadzenia do remisu.
Druga odsłona nie przyniosła nam kolejnych trafień, zatem bramka Wdowiaka z pierwszych minut okazała się jedyną i dała Rakowowi upragnione zwycięstwo.
Oznacza to, że Raków Częstochowa awansował do wielkiego finału. Jego przeciwnikiem będzie Lech Poznań, który dzień wcześniej wysoko pokonał trzecioligową Olimpię Grudziądz.
Dla ekipy z Częstochowy to szansa na obronę zdobytego w zeszłym roku tytułu, a co za tym idzie – drugie zwycięstwo w Pucharze Polski w klubowej historii. „Kolejorz” wygrywał dotychczas te rozgrywki pięciokrotnie, lecz w ostatnich latach nie ma szczęścia do finałowych potyczek. W poprzednich czterech rozegranych finałach trzykrotnie uznawał wyższość Legii Warszawa, a raz Arki Gdynia.
Spotkanie pomiędzy Rakowem Częstochowa a Lechem Poznań rozegrane zostanie w poniedziałek 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie.