W ostatnich tygodniach wszystko zmienia się, jak w kalejdoskopie, jeśli chodzi o następcę Czesława Michniewicza, który po mundialu w Katarze stracił posadę selekcjonera reprezentacji Polski.
Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że sprawa jest przesądzona, a Cezary Kulesza postawi na Paulo Bento kosztem Bruno Petkovicia. Wtedy na mocy przybrały spekulacje łączące ze stanowiskiem Fernando Santosa. Doniesienia są coraz bardziej wiarygodne.
Fabrizio Romano informuje, że obie strony od zamknięcia porozumienia dzielą już tylko szczegóły. Wstępnie doświadczony szkoleniowiec ma podpisać umowę ważną do 30 czerwca 2026 roku.
68-latek jest bardzo uznaną personą. W branży trenerskiej pracuje już od 1988 roku, a po drodze prowadził takie kluby jak FC Porto, AEK, Sporting, Panathinaikos czy Benfica. Ostatnie lata to już prowadzenie reprezentacji narodowych.
Santos latem 2010 roku przejął grecką kadrę, a następnie dotarł z nią do ćwierćfinału EURO 2012. Dwa lata później odchodził tuż po wejściu do 1/8 finału podczas Mistrzostw Świata 2014.
Następnie z propozycją zgłosiła się do niego Portugalia. Przez następne ponad osiem lat „Nawigatorzy” nie tylko wygrali EURO 2016 roku i edycję 2018/2019 Ligi Narodów. Cały czas liczyli się w grze o najważniejsze trofea.
Kiedy strateg rozstał się z Portugalskim Związkiem Piłki Nożnej, nie brakowało plotek o powrocie do greckiej kadry.
Jeśli jednak nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to właśnie on zostanie zaprezentowany jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski podczas wtorkowej konferencji prasowej.