Schalke w poprzednim sezonie zaliczyło spadek na drugi poziom rozgrywkowy w Niemczech i na razie nic nie zapowiada, że uda im się tak szybko powrócić do elity jak w sezonie 2021/2022. Ba, w trwającej kampanii zaczęło im nawet zaglądać w oczy widmo opuszczenia 2. Bundesligi i zameldowania się jeszcze szczebel niżej.
Po wczorajszym meczu, który drużyna z Zagłębia Ruhry przegrała w Düsseldorfie z tamtejszą Fortuną 3:5, Schalke spadło na 16 miejsce w tabeli 2. Bundesligi, które oznaczałoby baraże o utrzymanie. Pozytywną ciekawostką z perspektywy polskiego kibica może być to, że Marcin Kamiński założył opaskę kapitańską w tym meczu i zdobył bramkę, na 1:3, która mogła przywrócić kibicom złudne nadzieje na przywiezienie do Gelsenkirchen chociaż punktu.
Przyczyn takiego stanu rzeczy można doszukiwać się w masowym exodusie, który miał miejsce po zanotowaniu spadku. Większość piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie występowali w pierwszym składzie, już w Gelsenkirchen nie ma, a na ich miejsce nie sprowadzono odpowiednich zastępców. Z klubu odeszli, chociażby Alexander Schwolow (23 spotkania w poprzednim sezonie Bundesligi), Maya Yoshida (29), Tom Krauß (32), Alex Král (29) czy Marius Bülter (33). Szczególnie szkoda tego ostatniego, bo ten zanotował aż jedenaście trafień w Bundeslidze.
Strata do bezpiecznych miejsc nie jest duża, bo Karlsruher SC ma taki sam dorobek, ale spotkanie na koncie mniej, a Hansa Rostock i 1.FC Magdeburg uzbierały po trzy punkty więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że Schalke śmiało możemy określić największym dotychczasowym rozczarowaniem trwającego sezonu w Niemczech.