Chorwacki pomocnik po udanym mundialu w Rosji, na którym wraz z kolegami z reprezentacji dotarł do finału rozgrywek, otwarcie mówił o chęci podwyżki w Barcelonie. Już wtedy Katalończycy zapowiedzieli, że nie podniosą mu pensji. Przypomnijmy, że obecnie 30-latek zarabia 170 tysięcy euro tygodniowo.
Pod koniec sierpnia zeszłego roku po Rakiticia zgłosiło się Paris Saint-Germain gotowe podwoić jego pensję. Ponadto mistrzowie Francji oferowali „Blaugranie” aż 90 milionów euro. Wówczas do gry wkroczył Ernesto Valverde, który nakłonił środkowego pomocnika do pozostania na Camp Nou.
Jak donosi kataloński „Sport”, Chorwat liczył, że klub odwdzięczy się mu za lojalność i ostatecznie podniesie płacę. Nic jednak na to nie wskazuje. Barcelona w ostatnim czasie poinformowała o zakupie Frenkiego de Jonga za kwotę 75 milionów euro i w tej chwili nie ma już pieniędzy na kolejne zmiany w budżecie.
To spory cios dla Rakiticia, który ma jednak świadomość tego, że latem ustawi się po niego spora kolejka chętnych. Już teraz hiszpańscy dziennikarze wymieniają takie kluby jak Chelsea, Manchester United, Bayern Monachium, Juventus czy Inter Mediolan. Co ciekawe, ten ostatni zespół już wcześniej próbował sprowadzić 30-latka do siebie i był ponoć gotów do wydatku rzędu 90 milionów euro.
102-krotny reprezentant swojego kraju na arenie międzynarodowej w obecnym sezonie jest nieodzownym elementem układanki trenera Valverde i do tej pory wystąpił w 34 spotkaniach. Swoją obecność na boisku Rakitić zaznaczył czterema golami i sześcioma asystami. Jego umowa wygasa w połowie 2021 roku.
Władze Barceloną uważają, że doświadczony pomocnik nie jest już niezbędny, a z jego sprzedaży można zainkasować minimum 65 milionów euro, co w dużej mierze pokryłoby wydatek na angaż De Jonga.