Arabia Saudyjska inwestuje spore pieniądze w sport i następca tronu chce dać temu wyraźny znak, wykupując udziały w jednym z największych klubów piłkarskich na świecie. Jego celem jest Manchester United, który w ostatnich latach zmaga się z wieloma problemami. Wcześniej rodzina Glazerów, właścicieli „Czerwonych Diabłów”, odrzuciła już dwie propozycje, w tym jedną w wysokości około trzech miliardów funtów.
„Daily Mirror” informuje jednak, że niepowodzenie ani trochę nie zmniejszyło zapału Muhammada ibn Salmana. Książę przygotował już kolejną, jeszcze wyższą propozycję. Na ten moment wydaje się, że Amerykanie wciąż są niezbyt chętni na dobicie targu, ponieważ choć klub nie radzi sobie na boisku, wciąż jest marketingową maszynką do zarabiania pieniędzy.
Manchester United znajduje się na szczycie list popularności jeśli chodzi o wszystkie dyscypliny sportowe. Niedyspozycja sportowa negatywnie wpływa na jego wartość, ale ta rośnie wraz z potencjałem marketingowym. Arabowie będą musieli zatem bardzo się wysilić, by dopiąć swego. Fundusze niewątpliwie jednak mają.
Nadzieją dla księcia i spółki może być to, że jeden ze współwłaścicieli ekipy z Old Trafford, Kevin Glazer, umieścił swoje 13 procent udziałów, warte 270 milionów funtów, na nowojorskiej giełdzie. Nie musi to jeszcze oznaczać chęci sprzedania klubu, ale jest to jakiś promień szans na ewentualnie otwarcie się na negocjacje. Niemniej, to tylko udziały Kevina Glazera - do sprzedaży trzeba by przekonać również jego rodzeństwo.
Brak udziału w Lidze Mistrzów i kiepska forma sportowa sprawiły, że wartość klubu na rynku spadła z około trzech miliardów dolarów amerykańskich do 2,64 miliarda, a to wszystko za kadencji menedżera Ole Gunnara Solskjæra. Widać zatem, że okres przejściowy zespołu nie sprzyja wartości klubu, ale wspomniany dziennik po kontakcie z ekspertami jest przekonany, że niewiele to zmienia w kontekście sprzedaży. Potencjał Manchesteru United sprawia, że żeby wykupić wszystkie udziały, należałoby wyłożyć co najmniej cztery miliardy funtów.