Argentynka wzięła udział we włoskim show „Tiki Taka”. Spora część rozmowy dotyczyła jej męża, który w ostatnim czasie przeżywa trudne chwile.
– Inter jest dla nas jak rodzina i nie chcemy wyjeżdżać z Mediolanu. Nie chcemy opuszczać klubu – zaznaczyła.
Wanda Nara skomentowała również decyzję Luciano Spallettiego o odebraniu opaski kapitańskiego Mauro Icardiemu: – Dowiedziałam się o tym z Twittera. Mauro jest pierwszym, który wierzy w tę drużynę i chce wyprowadzić ją z dołka. Cała nasza rodzina jest fanami Interu. Niektórzy twierdzą, że opaska nie ma znaczenia, ale dla Mauro to jak odcięcie jednej z nóg. Moje komentarze przeszkadzały? Nikt mnie nie ostrzegł. Jestem w stałym kontakcie z Interem Mediolan. Odbywałam z władzami klubu trzygodzinne spotkania.
– Mauro jest zbyt szczery wobec świata, który ma w sobie tak wiele hipokryzji. Nigdy nie prosiłam o przedłużenie umowy, ale nazywają nas najemnikami. My, kobiety, zawsze jesteśmy źle traktowane, gdy wypowiadamy się na temat piłki nożnej – oznajmiła.
Agentka blisko 26-letniego napastnika opowiedziała także o zaatakowaniu jej samochodu kamieniem (więcej - tutaj).
– To stało się, gdy wiozłam moje dzieci na sesję treningową. Na szczęście do incydentu doszło w miejscu, gdzie są kamery. Byłam w szoku, nie miałam do kogo zadzwonić. Mauro spał. Moja rodzina jest w Argentynie, ale moją rodziną jest także Inter i dzwoniłam do klubu. Po chwili oddzwonił do mnie Beppe Marotta. Był bardzo pomocny – stwierdziła.
Klub cały czas utrzymuje, że Icardi jest kontuzjowany i dlatego nie gra. W obecnym sezonie środkowy napastnik wystąpił w 28 spotkaniach, strzelił 15 goli i zanotował trzy asysty.