Declan Rice zdobył z West Hamem swoje pierwsze trofeum, triumfując w Lidze Konferencji Europy. Dla Anglika to najprawdopodobniej piękna koronacja przygody w szeregach „Młotów”.
24-latek chciałby rywalizować o najwyższe cele i zadebiutować w końcu w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Tego z pewnością nie zagwarantuje mu pozostanie na London Stadium. Wydaje się, że to odpowiedni moment na pożegnanie.
Rychłe rozstanie potwierdził po sukcesie w europejskim turnieju współwłaściciel i prezes zarządu, David Sullivan.
- Chce odejść i my nie możemy go już zatrzymać - rzucił Walijczyk w rozmowie talkSPORT (więcej TUTAJ).
Rice od kilku tygodni jest łączony z transferem do Bayernu Monachium, Manchesteru United i Arsenalu. „Kanonierzy” mocno zaangażowali się w całą sprawę, oferując za reprezentanta Anglii nawet 90 milionów euro.
West Ham nie zamierza pozostać na lodzie, dlatego już teraz rozgląda się za następcą swojej największej gwiazdy. Zarząd przy pomocy Davida Moyesa opracował listę trzech głównych kandydatów.
Na niej znajdują się nazwiska Jamesa Warda-Prowse'a z Southampton, Kalvina Phillipsa z Manchesteru City i João Palhinhi z Fulham.
Ten pierwszy przez całą dotychczasową karierę występował w trykocie „Świętych”, lecz po spadku do Championship otwiera się w końcu na odejście. Zainteresowanie wykazuje nim jeszcze Aston Villa czy Tottenham Hotspur.
Phillips z kolei kompletnie nie odnalazł się na Eithad Stadium. Nikt w obozie mistrzów Anglii nie zdecydował jeszcze o definitywnym rozstaniu, lecz taką opcję należy brać pod uwagę. Z pewnością kwota zainwestowanych minionego lata 42 milionów funtów się nie zwróci, być może nawet w połowie.