Wychowanek Schalke, grając w Gelsenkirchen, nie mógł narzekać na brak ofert z topowych klubów. Zainteresowanie jego osobą wykazywała nawet Barcelona, która widziała w nim solidnego zmiennika największych gwiazd pasującego do katalońskiej filozofii gry. Chętni do pozyskania 22-latka byli też działacze Arsenal, Napoli czy Juventus.
Żadnych konkretnych ustaleń ani wstępnych umów młody Niemiec z nikim jednak nie zawarł, a pomimo tego zdecydował się odrzucić niezwykle korzystną finansowo ofertę przedłużenia kontraktu z Schalke. Potem jeszcze spalił za sobą mosty, ruszając na medialną wojenkę ze swoim macierzystym klubem. W Niemczech spekuluje się, że dziwne zachowanie Meyera to sprawka jego agenta - Rogera Wittmana, który znany jest z inkasowania wyjątkowo wysokich prowizji od umów swoich podopiecznych.
Dla Meyera historia kończy się niezbyt korzystnie, bo opuszczone przez niego Schalke zapewniło sobie udział w Lidze Mistrzów, a zawodnikowi pozostały negocjacje z Hoffenheim (trzecie miejsce, również Liga Mistrzów), które jednak finansowo nie jest w stanie choćby dorównać ofercie, którą składało Schalke (5,5 miliona euro rocznie), oraz właśnie z Milanem, któremu szóste miejsce w Serie A dało tylko fazę grupową Ligi Europy.
Nie ma jednak wątpliwości, że ekipa z Mediolanu jest w stanie sprostać oczekiwaniom Meyera i jego agenta. Według doniesień Pedulli wiele w tych negocjacjach ma zależeć od decyzji UEFA w kwestii respektowania przez Milan zasad Finansowego Fair Play w poprzednim sezonie, w którym wydali na transfery prawie 200 milionów euro.