50 goli, 28 spotkań. Poznajcie Ashleya Flynna i jego historię

2015-12-03 22:29:57; Aktualizacja: 8 lat temu
50 goli, 28 spotkań. Poznajcie Ashleya Flynna i jego historię Fot. Transfery.info

Ashley Flynn notuje liczby, których Cristiano Ronaldo, Leo Messi i Robert Lewandowski mogą mu tylko pozazdrościć.

26-latek w trwającym sezonie zdobył właśnie swojego 50. gola, a potrzebował do tego zaledwie 28 występów. Na taki fantastyczny rezultat złożyło się aż sześć hattricków, dwukrotnie kończył spotkania z pięcioma trafieniami na koncie. 

Flynn gra na co dzień w AFC Emley, zespole z Northern Counties Football League Division East One, prościej mówiąc - dziesiąty poziom rozgrywkowy. Poziom rzecz jasna amatorski, ale liczby i tak robią wrażenie. Podobnie jak historia samego piłkarza.

Anglik kopał w piłkę od dziecka, ale w wieku 14 lat postanowił sobie dać spokój. Przerzucił się na siatkówkę, dołączając do Sheffield Wednesday. Wytrzymał trzy lata. Wrócił na zieloną murawę, wiążąc się z siódmoligowym  Frickley Athletic, kariery tam jednak nie zrobił.

Początki w obecnych barwach były obiecujące, 46 bramek w pierwszym sezonie. Poprzedni był pechowy, bo napastnik przez poważną kontuzję opuścił jego większość. Teraz jednak prowadzi swój zespół do zwycięstw, często w pojedynkę. Jego dorobek to niemalże połowa trafień całego zespołu. 

- Nie myślałem, że mam okazję do strzelenia 50. gola. To był mecz jak każdy inny, chciałem go wygrać. Dopiero, gdy trafiłem do siatki i podbiegli do mnie koledzy, uświadomiłem sobie, co osiągnąłem - powiedział zawodnik po wygranym 3:2 spotkaniu przeciwko Bottesford Town. 

Trener Darren Hepworth powierzył mu tego dnia kapitańską opaskę, która przyniosła szczęście. Flynn w pełni na nią zasłużył, nie tylko będąc absolutną gwiazdą, ale także swoją pozaboiskową postawą. 

- On otrzymuje wiele ofert, ale odmawia. Angażuje się w całe funkcjonowanie klubu i tak jak wszyscy marzy o historycznym awansie - powiedział szkoleniowiec.

Flynn na co dzień pracuje w sądzie, w rodzinnym Huddersfield. Zarabia... przyzwoicie, ale cieszy się każdym dniem. Piłka, jak sam mówi, to jego pasja. Po wspomnianym meczu nie do końca wiedział co się dzieje. 

- Mój telefon oszalał. Ponad 300 tweetów, 200 wiadomości na Facebooku - opowiada.

- Ja po prostu kocham grać i strzelać. Moim celem jest jednak sukces drużyny, a nie zakończenie rozgrywek z setką na koncie - dodał.

Czy ją strzeli? Czas pokaże, najbliższą szansę będzie miał w weekend. Szkoleniowiec przekonuje, że stać go na to, bo ma niesamowity instynkt. - Wierzę, że tego dokona, jeśli ominą go kontuzje - oświadczył.