Algorytm na brak algorytmu: FC Midtjylland

2017-07-24 15:19:41; Aktualizacja: 7 lat temu
Algorytm na brak algorytmu: FC Midtjylland Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: transfery.info

Witaj w Herning. Rozgość się i zapomnij o tym, co słyszałeś na temat duńskiej piłki. Źdźbła trawy są nachylone pod różnym kątem, tak samo jak niedokładność nie jest wyeliminowana. Liczby to nie suche dane, trzeba je jeszcze wykorzystać.

Prędkość, z jaką posyłane są piłki w kierunku Onuachu, nie jest stała, tak samo jak trójkąt w środku pola raz jest równoramienny, a za chwilę różnoboczny. Kombajny o ogromnej mocy przeliczeniowej odgrywają największą rolę w kwestiach planowania treningów, dostosowywania ich do potrzeb pojedynczych zawodników, czy planowania strategii polityki transferowej. Na boisku najmocniej dają o sobie znać tylko w obliczu stałych fragmentów gry. Moneyball w piłce nożnej to zupełnie inna para kaloszy niż w innych dyscyplinach sportu. Margines błędu jest znacznie większy, dynamika i nieprzewidywalność wydarzeń wybijają się na pierwszy plan. Tylko, że w Herning nauczyli się, jak czerpać z tego korzyści.  

Midtjylland to niewątpliwie jeden z najbardziej nieschematycznych spośród analitycznych klubów.

Dominacja przez zastraszanie

Początek meczu z Silkeborg. Rwane, nonszalanckie akcje, a czasami wręcz chaotyczne wprowadzanie piłki do gry i rażąca niedokładność. Tyle, że wszystko przebiega bardzo dynamicznie. Podopieczni Thorupa podchodzą wysoko, tłamszą rywala.

Chociaż na próżno wypatrywać jakiejś szczególnej powtarzalności w taktyce Wilków, to można wyróżnić kilka faz rozwojowych w trakcie meczu. Wszystkie z nich zakładają dominację, ale jest ona realizowana na kilka sposobów. Jednym z nich jest wywołanie paniki w szeregach przeciwnika. Celem pressingu nie jest tylko zmuszenie rywala do błędu, a wprowadzenie go w stan konsternacji wieczną rotacją w strefie ofensywnej.

Ustawienie jest bardzo umowne: na czele formacji wychodzi Onuachu, wsparcie zapewniają mu Hassan, Wikheim i Drachmann. Najczęściej jednak ten pierwszy ustawia się nieco poniżej napastnika, ewentualnie na równi z nim bezpośrednio wspomagając w ataku. Podstawą skutecznych akcji ofensywnych jest komunikacja i dopasowanie. Obaj nie mają większych problemów, żeby ściągnąć na siebie uwagę przeciwnika, zagarnąć go i zrobić wolne miejsce. Dodatkowym atutem jest bardzo dynamiczna gra – wymieniają szybkie podania na jeden kontakt, umożliwiające sprawne przeniesienie się pod pole karne przeciwnika. Czasami jednak zamiast zdecydować się na uderzenie, chcą wejść z piłką do bramki. Balansem ciała mylą obrońców, nie potrzebują zbyt wiele miejsca, żeby rozprowadzić atak. W tym samym czasie wsparcie zapewnia pozostała dwójka. W momencie, gdy Onuachu schodzi do boku, do środka ścina Drachmann albo Wikheim. Lekki ruch do piłki, bardzo umiejętna zmiana tempa akcji, dynamiczne wprowadzanie do gry za sprawą prostopadłych podań. Także tutaj można dostrzec swego rodzaju dopasowanie pod względem wyszkolenia technicznego.

Na samym początku spotkania Midtjylland zdawało się badać grunt. Nie pod kątem „na ile może sobie pozwolić”, a bardziej w kwestii narzucenia swoich warunków. Szybkość organizacji była imponująca, ale nie obeszło się bez prostych błędów. Można było odnieść wrażenie, że zastraszenie przeciwnika jest celem nadrzędnym, będącym ponad wszelką dokładnością. Z tego powodu większość akcji ofensywnych kończyła się fiaskiem – piłki odskakiwały, nie odnajdywały adresata, wypadały na aut. Najsłabszym ogniwem tej fazy meczu był 20-letni Nissen, który nie do końca odnajdywał się na boisku. Boczny obrońca nie czuł, kiedy jego koledzy przeniosą na niego ciężar gry, balansował pomiędzy nominalną pozycją a środkiem pola tak, że ani nie był szczególnie przydatny w defensywie, ani nie szarżował flanką w przeciwieństwie do kolegi na przeciwległym skrzydle. Dal Hende częściej można było dostrzec z przodu niż na tyłach drużyny. Był szczególnie groźny w stałych fragmentach gry (dalekie wrzuty z autu, domykanie na dalszym słupku – w ten sposób strzelił gola). Szybkość kosztem precyzji zdawała się przynosić efekty, bo już ok. 30. minuty gry, Midtjylland uruchomiło cięższą artylerię.

Zagęszczenie

Standardowy obrazek, Midtjylland wprowadza piłkę do gry. Cel jest prosty: zawężenie pola, ograniczenie możliwości w środkowej strefie. Zamiast jednego zawodnika między stoperami, pojawia się dwóch. Nie między, a kilka metrów przed.

Nie tylko strefa ofensywna jest ustawiona w sposób umowny. Środek pola Wilków jest bardzo plastyczny i pracuje na niego cała drużyna. I znowuż, w pierwszej fazie meczu wyglądało to tak, jakby każdy z elementów rozgrywał swoje własne spotkanie. Raz wracał Sparv, za chwilę Poulsen, ale to wszystko było nonszalanckie, bez żadnego konkretnego pomysłu. Niezmienne pozostawały tylko głębokie tyły, za które byli odpowiedzialni Hansen i Halsti. Dwójka stoperów niejednokrotnie musiała sobie radzić samodzielnie, bo boczni obrońcy zostawali gdzieś w okolicach środka pola albo wyżej.  Z tego powodu wymagane było sprawne funkcjonowanie innego duetu.

Gra w takim czworoboku była czymś niezwykle powtarzalnym. Sparv i Poulsen nie tyle co byli jakimiś defensywnymi ryglami, a zajmowali się rozegraniem w najwcześniejszej fazie. Po otrzymaniu piłki najczęściej ten drugi zajmował się wprowadzeniem jej do gry – miał ogromne pole manewru z uwagi na specyficzne ustawienie. Mógł dograć do któregoś z bocznych obrońców, pójść wyżej i na krótko uruchomić flankę, oddać piłkę Hansenowi dysponującemu dobrymi, długimi podaniami lub ewentualnie przywołać Hassana, który bardzo chętnie wracał w okolice środkowego koła. Możliwości było naprawdę wiele.

Podopieczni Thorupa bardzo lubią zagęszczać środkową strefę, wpychać w  nią maksymalnie dużo elementów, a później posyłać szybkie podanie na uwolnienie destabilizujące defensywę przeciwnika. Czy będą to krótkie, szybkie podania, czy jedno prostopadłe, ale bardzo dynamiczne – nieważne. W tym samym czasie gra toczyła się nie tylko na połowie Midtjylland, a przede wszystkim z przodu. Sparv operował na całej szerokości boiska i balansem ciała wymuszał na strefie ofensywnej wyjście na pozycje w odpowiednim momencie. Nie wszystko wychodziło idealnie, wielokrotnie brakowało precyzji przy przenoszeniu ciężaru gry dalekim podaniem (znacznie lepiej po stronie Dal Hende), ale rozwiązań nie brakowało, dlatego nie było mowy o jakiejś schematyczności.

Broń miotająca

Pierwsze symptomy bardziej składnej gry pojawiają się dopiero około 20. - 30. minuty. W środku pola w trójkąt łączą się trzy elementy: dynamika Poulsena, technika Wikheima i siła Hassana. Trzy podania na jeden kontakt, Silkeborg jest w poważnych opałach.

Drużyna Thorupa jest bardzo wyważona, poszczególne elementy są dopasowane. Nie ma nastawienia tylko na szybkość albo tylko na siłę, czy technikę. Taka strategia nie miałaby racji bytu bez zgrania na odpowiednim poziomie. Mózgu akcji  należy poszukiwać gdzieś w okolicach koła środkowego – tam dochodzi do wstępnego, ale bardzo istotnego zawiązania ataku. Od Poulsena i Sparva zależy powodzenie ofensywy.

Tę dwójkę można przyrównać do śmiercionośnych onagerów. Tylko, że poza posyłaniem pocisków w odpowiednim kierunku, są przy okazji wyposażone w funkcje zarządzania ekipą. Nieważne, czy trzeba zagrać prostopadłą piłkę, czy zainicjować trójkąt w środkowej strefie - Wilki potrafią się świetnie dopasować do zmiennych warunków na boisku. W jednej chwili zagęszczenie zamieniają na otwartą grą. Tak było m.in., gdy Wikheima zastąpił Kroon. Z nim na boisku połączono szybkie rozegranie na jeden kontakt, z wypuszczeniem zawodnika na wolne pole. Nie oznacza to jednak, że zmienił zupełnie biernego zawodnika. Wręcz przeciwnie, 24-latek niejednokrotnie imponował dynamicznym wejściem w pole karne po otrzymaniu bardzo dobrej piłki od Hassana. Tylko, że w pierwszej połowie nadal przebijała się ta „faza” narzucenia swoich warunków gry kosztem wszelkiej precyzji. Dopiero po mniej więcej 50 minutach można było powiedzieć, że Midtjylland wrzuciło wyższy bieg. I rzeczywiście, trzeba było się bać.

Już nawet nie chodziło o samo rozegranie w środkowej strefie, angażujące zawodników z ofensywy, a kreatywność, mnogość rozwiązań. Główny cel: piłka na Onuachu, nieważne jaka. Czy to było dalekie podanie na najbardziej wysuniętą wieżę, wykorzystanie powracającego Hassana, czy dynamiczne rozegranie w trójkącie. Liczył się efekt i to, żeby rywal za bardzo się nie przyzwyczajał. Analityczne spojrzenie na futbol nie przeszkadza w nieschematycznej grze. Bo w ekipie z Herning nie ma czegoś takiego, jak metodyczne, skrupulatne planowanie ataku. Tam wszystko dzieje się bardzo szybko i mechanicznie. Balans ciała Sparva wystarczy, żeby Drachmann pokazał się na flance i żeby w tym samym czasie Onuachu zrobił ruch zagarniający obrońcę. Weźmy chociażby stałe fragmenty gry. Około 55. minuty sędzia podyktował rzut wolny, po którym jeszcze przed uderzeniem, a już po gwizdku, trzech piłkarzy odkleiło się od defensorów przeciwnika i zaczęło nieskładnie biegać. Silkeborg nie wiedział, co się dzieje, chociaż tyle się mówi o kunszcie Midtjylland w tym aspekcie. Takie rzeczy uciekają w trakcie meczu, bo podopieczni Thorupa wiedzą, jak zaburzyć koncentrację rywala.

Sztab trenerski Wilków na każdy mecz przygotowuje kilka scenariuszy, wpaja piłkarzom jak mają reagować w obliczu zmiennych warunków, w jaki sposób mogą wykorzystać swoje atuty, żeby zaskoczyć przeciwnika. Możliwości jest co niemiara. Nie ma czegoś takiego, jak uparte trzymanie się jednej strategii – owszem, gdzieś tam jest zarys, ogólny, plastyczny, ale nie opiera się na tylko jednym sposobie na zwycięstwo. Nikt nie mówi, że Midtjylland jest drużyną doskonałą. Przecież popełnia błędy, prowokuje proste straty, ma problemy ze skutecznością i łapie przestoje. Potrafi jednak przenieść liczby na boisko, wziąć poprawkę na nieprzewidywalność i wyciągnąć wnioski. Paradoksalnie ten algorytm na brak algorytmu jest kwintesencją całej idei moneyball w piłce nożnej.