AS Pirae, czyli 15 wspaniałych i misjonarz na Klubowych Mistrzostwach Świata
2022-02-03 12:27:08; Aktualizacja: 2 lata temuAS Pirae z zaskoczenia, również dla siebie, przystąpi do Klubowych Mistrzostw Świata 2021. Nominalnie nie mieli się znaleźć na tym turnieju, lecz los w Oceanii płatał takie figle, że koniec końców mistrz Tahiti z misjonarzem w składzie może stawić czoła najlepszym drużynom z innych kontynentów.
Choć Klubowe Mistrzostwa Świata nie cieszą się takim prestiżem, jak ich reprezentacyjny odpowiedni, piłkarze doskonale rozumieją, jak trudna jest do niego droga. Najpierw konieczne jest dobre zaprezentowanie się na krajowym podwórku, następnie wygranie kontynentalnego turnieju dla najlepszych drużyn, a następnie dopasowanie się do wymagającego terminarza. Jest przy czym się napocić, ale droga AS Pirae była zgoła inna.
Zacząć warto od tego, że początkowo mistrz Tahiti wcale nie miał jechać do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Klub owszem jest jednym z najbardziej utytułowanych w swoim regionie. Na arenie międzynarodowej jego największym sukcesem był jednak tylko finał Ligi Mistrzów OFC w... 2006 roku. Przegrany zresztą z Auckland City, które nominalnie miało pojechać na Klubowe Mistrzostwa Świata.
Ci, którzy nie śledzili zbytnio informacji, a z ciekawości zajrzeli na portale prezentujące wyniki meczów, mogli jednak zauważyć, że starcie Auckland City z gospodarzem, Al-Jazirą, zostało odwołane. Zamiast tego mistrz ZEA ma się zmierzyć właśnie z AS Pirae. Do takiej zamiany przyczynił się niemały ciąg zdarzeń.Popularne
Liga Mistrzów OFC nominalnie miała zostać rozegrana już w pierwszej połowie 2021 roku, kolejne obostrzenia w poszczególnych krajach Oceanii skutecznie przesuwały termin startu. Tamtejsi włodarze dali sobie zatem czas do lipca i gdy okazało się, że sytuacja niewiele się zmieniła, podjęto decyzję, by po prostu odwołać rozgrywki. To wzbudziło oczywiście uwagę FIFA, która dopytywała, kto zatem pojedzie na klubowy mundial.
Jeden z pomysłów zakładał ponowne uczestnictwo Hienghène Sport, jako że nowokaledoński zespół triumfował w OFC Champions League w 2019 roku. Był to ostatni pełnoprawnie wyłoniony mistrz Oceanii, ponieważ edycja 2020 została przerwana po fazie grupowej. Wtedy uznano, że na Klubowe Mistrzostwa Świata pojedzie Auckland City, z racji posiadania najlepszego bilansu na tym etapie rozgrywek.
Teraz nominacji nie można było ustalić na podstawie wyników sportowych w zeszłym roku, zatem decydenci stworzyli inną formułę. Pod uwagę wzięto wyniki z lat 2016-2020 i w ten sposób wyłoniono Auckland City jako reprezentanta Oceanii. Drużyna ta musiała się jednak wycofać z rozgrywek ze względu na przepisy obowiązujące w Nowej Zelandii. Pandemia COVID-19 znowu pokrzyżowała plany.
Awaryjnym rozwiązaniem była nominacja Tiga Sport. Mistrzowie Nowej Kaledonii sami jednak wycofali się z turnieju, nie mogąc przesłać wymaganych dokumentów dotyczących szczepień. Za alternatywę, tym razem skuteczną, wybrano ostatecznie AS Pirae.
Kiedy zespół dowiedział się, że pojedzie na Klubowe Mistrzostwa Świata, część graczy miała sądzić, iż to tylko żart. Wszak od dawno wiadome było, że ten zaszczyt przypadł Auckland City. Z czasem pojawił się jednak dreszcz oczekiwania, przy odrobinie szczęścia bowiem pierwszy w historii reprezentant Tahiti na KMŚ może zagrać nie tylko z mistrzem Azji, Al-Hilal, ale i Europy - Chelsea FC.
I tutaj nie obyło się bez emocji. Drużyna pojawiła się na miejscu niemalże na ostatnią chwilę, a wszystko znów przez wirusa SARS-CoV-2. Klub musiał zgłosić 23 piłkarzy, w tym trzech golkiperów jako swoją kadrę na turniej. Rutynowe testy wykazały jednak zarażenie siedmiu z nich, z czego pięciu to podstawowi zawodnicy. Wyjazd odwlekano, pojawiła się obawa, że wirus rozprzestrzenił się po całej drużynie, kolejne testy nie wykazały jednak nowych przypadków. Było nerwowo, ale nawet władze Tahiti starały się w miarę możliwości przyspieszyć sprawę.
W okrojonym składzie AS Pirae stawia się zatem na swoim największym kontakcie z naprawdę poważną piłką. Do tej pory szansą dla drużyny był jedynie Puchar Francji, do którego zaproszone są właśnie między innymi zespoły z Polinezji Francuskiej. W 2015 roku zespołowi udało się nawet awansować do ósmej rundy krajowego pucharu, tam lepsze okazało się piątoligowe GSI Pontivy, które wygrało 6-5. To samo GSI Pontivy cztery lata później zwróciło uwagę całego świata, kiedy przyszło mu się zmierzyć z Paris Saint-Germain (0-4).
Uczestnictwo AS Pirae, nawet jeśli zakończy się na jednym meczu, wniesie do Klubowych Mistrzostw Świata wiele kolorytu. Drużyna, która w ogóle nie miała się znaleźć na turnieju. Ba, drużyna, która nawet nie miała okazji powalczyć o awans. Pokonująca pandemiczne przeciwności i do tego... z mormońskim misjonarzem w składzie, Roonuiem Tinirauariim. A w zasadzie to byłym misjonarzem, bo obecnie jest on... policjantem.
Taka egzotyka zawsze jest mile widziana na wielkiej piłkarskiej scenie. To ona przypomina, o co tak naprawdę chodzi w piłce nożnej. Nawet jeśli szanse na awans są dość małe, piłkarze AS Pirae, a przynajmniej część z nich, niepowstrzymana zakażeniem koronawirusem SARS-CoV-2, mają szansę spełnić najskrytsze marzenia.