Boruc, Glik i Krychowiak – wygrani tego sezonu?
2015-05-18 15:24:10; Aktualizacja: 9 lat temuTen sezon dla polskich stranieri jest niezwykle udany. Polakami zachwycają się w Anglii, Niemczech, Hiszpanii, Holandii i we Włoszech. Jednak szczególne pochwały zbierają Artur Boruc, Kamil Glik i Grzegorz Krychowiak.
Cała trójka toreprezentanci Polski, spośród których jedynie Glik latem niezmienił klubu. Boruc i Krychowiak odbyli przeoprwadzkę i każdy znich miał zgoła odmienny nastrój – niechciany w Southamptonprzez Ronalda Koemana bramkarz musiał się ratować wypożyczeniemdo występującego w Championship Bournemouth. Natomiast Krychowiak,ku zdziwieniu wielu kibiców, zamienił francuskiego słabeusza Reimsna zdobywcę Ligi Europy, ekipę Sevilli.
Popularne
The Holy Goalie znowuzachwyca
Od przybyciaholenderskiego szkoleniowca i zakupu Frasera Forstera do Southamptonstało się jasne, że dla Boruca nie ma miejsca w ekipie Świętych.Początkowo w Bournemouth miał grać tylko do 15 stycznia. Jednakjuż pierwsze mecze pokazały, że Polak pojawił się we właściwymmiejscu i czasie. Jego wpływ na wyniki i defensywę od pierwszegotreningu był duży.
– Widać po nimdoświadczenie, ale też olbrzymią motywację. Taki bramkarz toskarb – komplementował zawodnika Eddie Howe, boss "The Cherries".
Rzeczywiście, 35-letnigolkiper nie raz ratował Wisienki z opresji, zapewniając im cennepunkty swoimi interwencjami. Sam Boruc chyba także nie spodziewałsię, że tak szybko pojawią się dobre wyniki i zamiast walczyć ośrodek tabeli, jego drużyna będzie się bić o awans do PremierLeague.
Polskibramkarz po raz kolejny wychodzi z opresji obronną ręką. Wartoprzypomnieć, że wszędzie miejsce w składzie musiał sobiewywalczyć. W Celtiku czy w Fiorentinie od samego początkurywalizował z silnymi konkurentami. Zwłaszcza we Włoszech mogłobyć ciężko, bo Sebastien Frey był jedną z klubowych legend. IBoruc sobie poradził. W Southampton również nie było źle domomentu zakupu młodszego konkurenta. Dlatego sukces, jakim jestawans do Premier League z Wisienkami, ponownie pokazuje, że naszgolkiper to świetny fachowiec i mimo upływających lat może graćna najwyższym poziomie. Już teraz wiadomo, że prezes Jeff Mostynbędzie chciał zrobić wszystko, by Polaka zatrzymać. Awans donajwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii to znacznie większepieniądze od władz ligi oraz pokaźne dochody z tytułu prawtelewizyjnych. Innymi słowy – klub będzie stać na zatrzymaniecharyzmatycznego bramkarza. Bramkarza, który w Bournemouth miałjedynie „przezimować”, a w efekcie walnie przyczynił się donajlepszego wyniku w historii klubu.
Defensywny pomocnik namedal
Grzegorz Krychowiak tozawodnik, który ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Jednizachwycają się jego grą defensywną, mówią o waleczności, silei wytrzymałości. Inni zarzucają mu brak finezji i dokładności wofensywie. Niezależnie od tego, Krychowiak wyrobił sobie markę weFrancji. Po kapitalnych mistrzostwach U-20 w Kanadzie w 2007 rokuwydawało się, że wrota kariery stoją przed nim otworem, jednakzbyt długi pobyt w Bordeaux nieco zahamował jego rozwój. Kolejnewypożyczenia pokazywały jednak, że w Polaku tkwi wielki talent.Gdy trafił do grającego w Ligue 1 Reims (była to jego drugaprzygoda z tym klubem) bardzo szybko wywalczył sobie miejsce wskładzie i zaczął zdobywać pochlebne recenzje ekspertówligowych. Szybko stał się liderem drużyny, a z czasem był już zadobry na ligowego średniaka.
Transfer do Sevilliwszystkich zadziwił. Krychowiak do technicznych wirtuozów nigdy nienależał, zwykle zajmował się defensywą, co w ofensywnienastawionej Sevilli mogło stanowić problem. Okazało się, żetrener Unai Emery doskonale wiedział, co robi. Polak od razu trafiłdo pierwszego składu i zaimponował kibicom, kolegom z drużyny idziennikarzom walecznością.
– Takie starcia jak zRealem czy Barceloną to wydarzenie, o którym marzy każdy piłkarz.Jestem szczęśliwy, że mogę tu być – podkreśla na każdymkroku nasz reprezentant.
Krychowiak jestnieustępliwy, gra bez pardonu przeciwko Messiemu czy CristianoRonaldo. Jego klub wciąż walczy o kwalifikację do eliminacji LigiMistrzów. W chwili obecnej tylko tego Polakowi brakuje – gry wChampions League. Jak na razie bowiem w Lidze Europy spisuje siębardzo dobrze, a jego drużyna zagra w warszawskim finale. Co więcej,zwrócił on uwagę dziennikarzy na interesującą rzecz.
– W Hiszpanii nie matypowych defensywnych pomocników, taki „ochroniarzy”. DlategoKrychowiak robi furorę. Pomysł Emery’ego powinni teraz rozważyćszkoleniowcy innych ekip, bo widać, że taki zawodnik z łatwościąkrzyżuje szyki rywalom. A sam Polak? Pewnie trafi z czasem dojeszcze lepszego klubu – komentuje wyczyny zawodnika SteveMcManaman, były piłkarz Realu Madryt, obecnie ekspert piłkarski.
Kapitan Glik
- My, kibice Torino,jesteśmy bardzo krytyczni wobec obcokrajowców. Wszyscy wiemy, jakąhistorię ma nasz klub i jak ważny był kiedyś dla włoskiej piłki.Ale nie znam nikogo, kto byłby przeciwnikiem tego, że Glik jestnaszym kapitanem. To kolejny sezon Polaka w tej roli i on gra jeszczelepiej. Naprawdę nie wiem, kiedy się zatrzyma. Chociaż obawiamsię, że wkrótce odejdzie. Szkoda, bo dla nas jest jak bóg –mówi Antonio Cabrera, kibic Torino. I nie jest w swojej opiniiosamotniony.
Kamil Glik po wpadce wPalermo, okresie aklimatyzacji w Bari, już czwarty rok występuje wTorino. I choć drużyna spisuje się umiarkowanie dobrze – obokzwycięstwa z Juventusem potrafi przegrać po bezbarwnej grze zSampdorią – to do Polaka nikt nie ma pretensji. Jego bramki(siedem w tym sezonie) dały przecież cenne punkty. Dlatego obrońcęobserwuje pół Europy. Mówi się o przeprowadzce do Anglii czyNiemiec. O Włoszech nikt nie wspomina, bo Serie A wydaje się zasłaba na Glika. Chyba że ręce po niego wyciągnąłby rywal zzamiedzy albo Napoli. To jednak mało prawdopodobne scenariusze. Samzawodnik zresztą nie spieszy się z transferem.
– Zawsze podkreślałem,że mi tu dobrze. Z drugiej strony jestem piłkarzem… - przyznaje wwywiadach.
W Turynie jest idolemkibiców Torino, cenią go eksperci, zawodnicy innych ekip.
– To faktycznie jeden znajsolidniejszych i najlepszych obrońców w lidze. I ma duży wpływna swoich kolegów – zauważa Siniša Mihajlović, trener SampdoriiGenua.
Choć sezon jeszcze trwa,to zarówno Kamil Glik, jak i Artur Boruc oraz Grzegorz Krychowiakmogą go zapisać po stronie sukcesów. Drużynowo orazindywidualnie. Ich dyspozycja potwierdziła bowiem pokładane w nichnadzieje, a także przykuła uwagę oraz zdobyła przychylnośćmediów w Anglii, Hiszpanii czy Włoszech. To dobry prognostyk przedokienkiem transferowym, ale także przed czerwcowymi meczamireprezentacji.
ADAM FLAMMA