Buksę chce prawie każdy, ale w Krakowie mu najlepiej [KOMENTARZ]

2020-04-23 21:18:58; Aktualizacja: 4 lata temu
Buksę chce prawie każdy, ale w Krakowie mu najlepiej [KOMENTARZ] Fot. FotoPyK
Paweł Hanejko
Paweł Hanejko Źródło: Transfery.info

Czwartkowe popołudnie storpedowała informacja "Super Expressu" o zainteresowaniu Aleksandrem Buksą ze strony skautingu Barcelony. Czy jest to wiadomość, która powinna kogokolwiek dziwić?

Powiedzieć, że ubiegły sezon był dla kibiców Wisły Kraków zwariowany, to jak nic nie powiedzieć. Najpierw drużyna prowadzona przez nieopierzonego w trenerskim fachu Macieja Stolarczyka wbiła się sensacyjnie na szczyt tabeli, lejąc po drodze między innymi Lecha Poznań czy Lechię Gdańsk, by w kolejnych meczach rundy jesiennej sukcesywnie podążać w dół tabeli.

Wiosna była równie specyficznym okresem. Zdarzały się drużynie takie zwycięstwa, jak to z Legią w stosunku 4-0, ale też i porażki, jak ta w Sosnowcu, kiedy to po szalonym meczu spadkowicz wygrał 4-3.

W rundzie finałowej sztab szkoleniowy zmagał się ze sporymi brakami kadrowymi. To natomiast promowało tych, którzy wcześniej oglądali poczynania kolegów głównie z ławki rezerwowych. Z dobrej strony pokazywał się Marko Kolar, który później został sprzedany do Eredivisie.

Najważniejsze jednak były debiuty młodych piłkarzy. Wtedy to do boju desygnowani zostali między innymi dwaj 16-latkowie, Daniel Hoyo-Kowalski oraz Aleksander Buksa, a eksperci z marszu zaczęli wróżyć im duże kariery.

O ile ten pierwszy wszedł do ligi z buta i później słuch po nim zaginął (letni okres przygotowawczy stracił przez kontuzję pleców), o tyle ten drugi na dobre przedstawił się kibicom dopiero w kolejnym sezonie.

17-latek pierwsze poważne sygnały, że trzeba na niego zwrócić uwagę, wysłał w połowie sierpnia. Wisła mierzyła się wtedy z ŁKS-em, a on pojawił się na boisko w 77. minucie. Te kilka chwil wystarczyło, by kibice zgromadzenie tego dnia przy Reymonta 22 zaczęli skandować jego nazwisko.

Buksa wszedł do gry bez żadnych skrupułów. Ten niepozorny, rosły blondyn parokrotnie ośmieszył defensorów beniaminka oraz dwukrotnie obił słupek bramki strzeżonej przez golkipera gości. Bramki jednak nie strzelił, przez co mógł czuć ogromny niedosyt, jednak już tydzień później powetował sobie wszelkie niepowodzenia.

Wisła wybrała się do Białegostoku, a Buksie znów dano szansę w końcówce. Tym razem nie zawiódł. Najpierw w stylu największych, zabawił się z trzema defensorami Jagiellonii Białystok, by ostatecznie nie dać bramkarzowi szans i posłać piłkę precyzyjnie pod poprzeczkę. Jego gol został wybrany bramką kolejki, a on sam stał się najmłodszym strzelcem Ekstraklasy w XXI wieku.

Na następne trafienia trzeba było czekać do lutego. Najpierw przypomniał się ponownie Jagiellonii, by dwa tygodnie później poprawić swój dorobek w starciu z Koroną Kielce, kiedy zresztą zadebiutował w wyjściowej jedenastce.

Po tym meczu wydawało się, że lada moment media zaczną rozpisywać się o kolejnych klubów zainteresowanych jego usługami. Na wybuch plotek musieliśmy jednak czekać praktycznie do końca kwietnia. W czwartek bowiem polskie media obiegła wiadomość o zainteresowaniu osobą Aleksandra Buksy ze strony legendarnej Barcelony.

Sam piłkarz, jak i jego przedstawiciele nie zabrali do tej pory głosu w sprawie, jednak z tego, co da się usłyszeć, wspomnianą informację traktują raczej z przymrużeniem oka i nie jest to dla nich nic nowego.

Fakty są takie, że każdy szanujący się europejski klub, który ma poważny skauting, zapisał w swoich notesach imię i nazwisko 17-latka. Poza Barceloną można wymienić z marszu takie tuzy jak Bayern Monachium, AC Milan, Juventus czy Borussia Dortmund. Ponadto chciały go też Ajax Amsterdam, PSV Eindhoven, Feyenoord oraz Dinamo Zagrzeb. On sam natomiast jest fanem Premier League i w przyszłości najchętniej tam widziałby dla siebie miejsce. Wydaje się jednak, że najpierw zobaczymy go we Włoszech. 

Na razie jednak skupia się na każdym kolejnym meczu i treningu. Obecnie jest to jednak utrudnione ze względu na panującą pandemię. Abstrahując jednak od tego, ojciec piłkarza zapowiadał swego czasu, że dla jego syna marka klubu ma obecnie drugorzędne znaczenie. Kluczowa jest dla niego wizja regularnych występów w pierwszej drużynie oraz spokojny rozwój.

- Otrzymujemy mnóstwo zapytań o Olka. Grzecznie odmawiam. Nie mamy na razie zamiaru wyrywać go z Wisły. Chcemy, by został tu, jak najdłużej. Oni zarobią na jego transferze. To nasza wola. Jeśli Olek trafi do zespołu rezerw jakiegoś wielkiego klubu bądź do drużyny juniorskiej, będzie to dla niego krok wstecz — zaznaczał w lutym tata Aleksandra Buksy w rozmowie z TVP Sport.

Nie sugerując się nawet kuluarową wiedzą, a jedynie tym wywiadem można wysnuć wniosek, że przeprowadzka na Camp Nou (a właściwie na Estadi Johan Cruyff, bo tam grają rezerwy Barcelony) jest wykluczona. Nie można natomiast z pełnym przekonaniem powiedzieć, że zawodnik w lecie zostanie pod Wawelem. Na razie jego obowiązująca do 31 grudnia 2020 roku umowa nie została przedłużona. Są jednak prowadzone rozmowy w tym temacie. Co ważne dla kibiców Wisły, z obu stron da się wyczuć dobrą wolę kontynuowania współpracy.

Ważną rolę w całej sprawie może odegrać tercet Jakub Błaszczykowski-Jarosław Królewski-Tomasz Jażdzyński. Doradcy Buksy chcieli bowiem, by sytuacja w klubie się unormowała, żeby ich zawodnik miał wolną głowę i mógł się spokojnie rozwijać.

Czy Wisła to w tym momencie dla niego najlepsze miejsce? Ciężko powiedzieć. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że młody napastnik to talent czystej wody, który trafia się raz na wiele lat. Dla pogrążonej w długach „Białej Gwiazdy” ewentualna sprzedaż tego zawodnika oraz potencjalny procent od następnego transferu może pomóc uzyskać finansową płynność.

To powoduje, że pod Wawelem może mu być na razie najlepiej. Tam wszyscy: od zarządu, poprzez sztab szkoleniowy, kolegów, agentów oraz rodzinę i bliskich, będą na niego chuchać i dmuchać. Przecież wspomniany wcześniej Jakub Błaszczykowski też najpierw osiągnął sukces na krajowym podwórku, a dopiero później przeniósł się do Borussii Dortmund. Wreszcie Robert Lewandowski, do którego przez włoskie media był porównywany Buksa, także wyjeżdżał z Ekstraklasy z koroną króla strzelców. Może zatem jest to droga dla niego?