Co generator liczb losowych mówi o Stali Mielec?
2022-11-09 22:17:22; Aktualizacja: 2 lata temuStal Mielec znów jest jedną z największych - o ile nie największą - sensacją w Ekstraklasie. Drużyna Adama Majewskiego zamiast walczyć o utrzymanie, rozbija się w górnej części tabeli. Czy jednak za rogiem nie czyha tąpnięcie formy?
Utrzymanie w Ekstraklasie jest w zasadzie jedynym celem stojącym przed piłkarzami Stali.
W poprzednim sezonie mielczanie mieli drugie najmniejsze przychody w lidze - mniej miał tylko spadkowicz Górnik Łęczna. Mając niespełna 17 milionów złotych do wydania trudno jest zbudować drużynę walczącą o coś więcej niż ligowy byt.
Stal utrzymała się punktując przede wszystkim jesienią. Po pierwszej rundzie zajmowała ósme miejsce z dwunastoma punktami przewagi nad strefą spadkową. Wiosną mielczanie byli jednak najsłabszym zespołem ligi. W 15 meczach zdobyli raptem dziewięć punktów, ale i tak wystarczyło to do utrzymania w lidze.Popularne
Mówiąc inaczej: w 19 pierwszych meczach poprzedniego sezonu Stal zdobyła 75% swojego dorobku punktowego.
I tym razem Stal jest mocna jesienią. Niestety dla niej - zapalają się dokładnie takie same lampki ostrzegawcze, co przed rokiem. Lampki statystyki goli oczekiwanych.
Ta statystyka jest już standardem w dyskusji o piłce nożnej. Znajdziemy ją w praktycznie każdej transmisji z europejskiej piłki, nawet w Ekstraklasie.
Krótka historia statystyki
Pierwsze wzmianki o „expected goals” bądź xG pojawiły się wśród analityków na początku poprzedniej dekady.
Chcieli dotrzeć do tego w jaki sposób drużyny wygrywają, bo zwykłe statystyki strzałów nie były w stanie powiedzieć wiele. Dlatego gdy udostępniono nie tylko suche liczby, ale też miejsca na boisku (nic innego, jak współrzędne x i y), z których piłkarze strzelają, to stała się eureka.
To właśnie na podstawie tych współrzędnych stworzono pierwsze modele expected goals. Sprawdzano, jak często z danej strefy padały bramki i co to oznacza.
Po pierwsze, co jest raczej oczywiste - im bliżej bramki tym więcej goli pada z tego miejsca. Po drugie, co ważniejsze - da się policzyć prawdopodobieństwo zdobycia bramki z danej strefy.
I to właśnie prawdopodobieństwo jest statystyką goli oczekiwanych. Każdy strzał ma określoną szansę na zostanie golem. Gdy zsumujemy dla każdej z drużyn te prawdopodobieństwa, otrzymamy statystykę goli oczekiwanych.
Modele xG cały czas się rozwijają, dodawane są kolejne zmienne (rodzaj strzału, odległość od rywala, typ akcji, wysokość piłki), a także modele pochodne. Liczymy też już jakość podań kluczowych, a nawet jakość każdego zagrania na boisku - czy daje ono drużynie większe bądź mniejsze prawdopodobieństwo zdobycia bramki.
Czy Stal zasługuje na miejsce w tabeli?
Z drugiej strony, na podstawie xG możemy obliczyć prawdopodobieństwo każdego wyniku w meczu. Mając liczbę goli oczekiwanych, tworzymy algorytm, który wylicza jakie szanse na zwycięstwo mają obie drużyny i jaka też jest szansa na remis.
Z tych liczb możemy wyciągnąć kolejną statystykę: punktów oczekiwanych.
Nie zawsze wygrywa drużyna, która miała lepsze sytuacje, czyli miała większe xG. Czasem bywają tak pechowe drużyny, że tracą punkty w kilku meczach z rzędu mimo lepszych sytuacji. Dlatego sprawdza się statystykę expected points.
Jak to się ma do sprawy Stali Mielec? Otóż zarówno w tym, jak i poprzednim sezonie drużyna trenera Majewskiego punktowała jesienią znacząco powyżej jakości stwarzanych przez siebie sytuacji.
Poniższy wykres pokazuje jak daleko - choć na plus - mielczanie są od swojego oczekiwanego poziomu. Czerwona linia to suma punktów po każdej kolejce. Niebieska - suma punktów oczekiwanych. Gdyby Stal punktowała na poziomie stwarzanych przez siebie sytuacji, zapewne znajdowałaby się w strefie spadkowej.
Jak to wyglądało w poprzednim sezonie? Jesień kończyła się po 19. kolejce i widzimy, że właśnie w tym miejscu różnica w punktach zdobytych i oczekiwanych była największa. Później wszystko zaczęło się wyrównywać, a nawet na sam koniec sezonu Stal znalazła się na lekkim debecie - zdobyła 37 punktów, choć powinna zdobyć 38.
Co ciekawe, te 38 punktów oczekiwanych (dane pochodzą z portalu ekstrastats.pl) to drugi najgorszy wynik w lidze - mniej miał jedynie Górnik Łęczna.
Czy oznacza to, że Stal powinna jednak spaść z ligi? Czy teraz powinna być w strefie spadkowej?
To może być jednak za duże uproszczenie.
Sprawdźmy to tysiąc razy
Punkty oczekiwane zależą od „suchego” wyniku goli oczekiwanych. Pod uwagę brane są wszystkie strzały oddawane przez obie drużyny. Jeśli jedna z nich strzeli gola na początku meczu, a potem będzie się bronić przez resztę spotkania, punkty oczekiwane będą pokazywać jedynie zdecydowaną przewagę tych, którzy gonili wynik.
A przecież w tym sezonie Stal Mielec jest najlepszą drużyną ligi w pierwszych połowach meczów. Tylko Pogoń (16) i Górnik (14) strzeliły więcej goli przed przerwą - mielczanie zdobyli 13 bramek. Wobec tego przez resztę spotkania drużyna Majewskiego po prostu się broni, rywale gonią wynik i oddają więcej strzałów. Zatem mają wyższe xG.
Po drugie, sama statystyka punktów oczekiwanych nie mówi nam wszystkiego o tym, które miejsce powinna zająć drużyna.
Poniższa grafika obrazuje efekt 1000 symulacji całego poprzedniego sezonu w Ekstraklasie. Za podstawę symulacji służyły te same gole oczekiwane, dzięki którym wyliczono oczekiwane punkty.
Każdy kwadracik to prawdopodobieństwo zajęcia określonego miejsca w tabeli przez daną drużynę.
O ile widać doskonale, że Lech Poznań zdecydowanie zasłużył na tytuł mistrzowski, a Górnik Łęczna na spadek z Ekstraklasy, to między początkiem a końcem tabeli widzimy cały zastęp drużyn, które przy dobrych wiatrach mogłyby walczyć o europejskie puchary, a przy większym pechu - spaść z ligi.
Stal Mielec w poprzednim sezonie miała więc trochę szczęścia, którego zabrakło choćby Wiśle Kraków czy Bruk-Betowi.
Ale tego szczęścia nie musiało być bardzo dużo. W większości z tych symulacji Stal w Ekstraklasie się utrzymywała - w 62,5% przypadków. Dlatego więc, choć sucha statystyka punktów oczekiwanych dawałaby mielczanom pewny spadek z ligi, symulacje skłaniają się raczej ku pewnemu utrzymaniu.
Ba, zdarzały się też takie symulacje, w których mielczanie zajmowali nawet drugie miejsce w tabeli grając dokładnie takie same mecze!
Piłka nożna to sport w dużej mierze losowy. Jak mówi świetny komiks XKCD, całość komentowania jakiegokolwiek sportu to budowanie narracji w oparciu o liczby, które wylosował generator.
Co jednak ciekawe, w tym sezonie Stal gra tak, że symulacje dają jej mniej więcej tyle samo szans na spadek, co w poprzednim sezonie. Wciąż jednak w blisko dwóch na trzy symulacje mielczanie pozostają w Ekstraklasie.
A tak wygląda wykres symulacji za ten sezon. Znów widzimy zdecydowanego lidera i resztę stawki, między którą trzeba się wysilić, by znaleźć różnice.
Zatem: choć rzeczywiście Stal nie może lekceważyć statystyk, to jednak trudno też kategorycznie stwierdzić, że to drużyna, która zupełnie nie zasługuje na miejsce w tabeli, w której się znajduje.
Warto pamiętać, że wciąż daleko do ostatecznych rozstrzygnięć w lidze. Różnice punktowe między zespołami są niewielkie. Zresztą zwykle w Ekstraklasie różnice między drużynami są nieznaczne, dlatego lepsza forma bramkarza i napastnika może przynosić drużynie bardzo dużo punktów.
Dlatego jeśli znów mielczanie się utrzymają i znów zrobią to zdobywając punkty przede wszystkim jesienią, będzie to utrzymanie pod wezwaniem Bartosza Mrozka i Saida Hamulicia. Pierwszy broni więcej niż powinien, a drugi strzela więcej niż powinien.
Widać to było doskonale w ostatnim meczu Stali z Zagłębiem Lubin. Meczu, który znacznie przybliżył mielczan do pozostania w Ekstraklasie.
I to na razie Stali w zupełności wystarcza. W końcu utrzymanie w Ekstraklasie to jedyny cel tej drużyny.
JACEK STASZAK