Dzisiejsze realia transferowe

2012-02-15 18:09:58; Aktualizacja: 12 lat temu
Dzisiejsze realia transferowe Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Ostatnie okno transferowe nasuwa kolejne przemyślenia, wszystkim kibicom piłki nożnej na świecie, odnośnie transferów ich ulubionych drużyn i nie tylko.

Są to poczynania włodarzy klubu na rynku piłkarskim, które co pół roku przykuwają ciekawość społeczeństwa. W większości przypadków są to zakupy w celu wzmocnienia zespołu, czy to przez kluby utytułowane mające wiele wpływów ze swej sportowej działalności (np. koszulki, prawa telewizyjne, zwycięstwa na arenie międzynarodowej) czy w coraz większej mierze pieniądze właścicieli klubów, jak to jest w przypadku PSG czy The Citizens, a co zapoczątkowała Chelsea. Kluby sprowadzają również piłkarzy w celu zarobienia na ich popularności i nie jest tu mowa o dzisiejszych gwiazdach sprowadzanych do europejskich potęg ale o piłkarzach z dalekiej Azji.

 

Pierwszy z nich to Nakata, który zapoczątkował ten trend przechodząc z Bellmare Hiratsuka do AC Perugii w 1998 aby dwa lata później przenieść się do Parmy i zapewnić większą popularność piłki nożnej w swej ojczyźnie. Zarząd włoskiego klubu zrobił złoty interes kupując tego zawodnika w perspektywie zbliżającego się mundialu w Korei i Japonii, co dało ogromne, jak na tamte lata, zyski ze sprzedaży koszulek i gadżetów związanych z najbardziej rozpoznawalnym piłkarzem Azji. W ślad za Włochami poszedł nawet sam Alex Ferguson sprowadzając do Teatru Marzeń Park Ji Sunga oraz Celtic, który zakontraktował Nakamurę. Oczywiście w parze z wartościami marketingowymi w tych przypadka poszły umiejętności piłkarskie, jednak nie zawsze tak się dzieje.

 

Z biegiem lat piłkarskie transfery osiągały coraz większe kwoty. Jako pierwsi z niemal niewyobrażalną przeprowadzką zetknęli się kibice FC Barcelony, którzy to wywiesili na swych trybunach transparent z napisem „Figo Pesetero”. To właśnie ten piłkarz jako pierwszy sprzedał barwy klubowe dla wyższej pensji odchodząc do odwiecznego rywala Realu Madryt za niebotyczną jak na 2000 rok kwotę 60mln euro (pesetero hisz. dusigrosz). Sam zawodnik ujawnił w wywiadzie, że była to wina Barcelony, która nie zrobiła nic aby go zatrzymać. Ten przypadek jak wiele innych ukazuje prawdę o piłce nożnej – jest to zawód jak każdy inny i nie można mieć o to do nikogo pretensji.

 

Kluby jako pracodawcy również popełniali błędy w decyzjach sprowadzając zawodników, którzy nie spełniali oczekiwań, lub co gorsza wykazywali się w innych dziedzinach życia odmiennych od sportu. Ronaldinho jest tu przykładem piłkarza, który spadł z piłkarskiego nieba europy z powrotem do swej rodzinnej Brazylii. Piłkarz po wielu wspaniałych latach zapragnął coraz więcej imprezować i zaniedbał formę, po czym został odsunięty od pierwszego składu, co początkowo wywołało falę krytyki w stronę Franka Rijkaarda. A co przyniosła przyszłość każdy wie. Wielki król samby, zanim jednak wrócił do ojczyzny przeżył przygodę z AC Milanem, którego właściciel Silvio Berlusconi jest właścicielem.

Premier Włoch znany jest z umiłowania do pięknie grających piłkarzy. Nawet jeśli im się nie wiedzie chce mieć ich w swym zespole, utarło się mówić, że Berlusconi „kolekcjonuje złote piłki”. Jak wiadomo w drużynie z Mediolanu grały również takie gwiazdy transferów jak Kaka czy Szewczenko.

 

Co do pomyłek w zakupach najlepiej chyba wie o tym wcześniej wspomniany trener Manchesteru United, który zasłynął nie tylko jako świetny trener, który rozsławił ten klub ale również jako osoba, która przeprowadziła jedne z najgorszych transferów w historii ligi angielskiej. Od kilku lat oczywiście Sir Alex dokonuje bardzo wyważonych i przemyślanych decyzji jednak po tym jak sprowadził do siebie Diego Forlana i Juana Verona musiał pogodzić się z szyderstwami pod jego adresem i podobno to od tamtego czasu zaczął tak nerwowo żuć gumę podczas meczów czerwonych diabłów.

 

Ciekawym wydaję się również zmiana otoczenia niektórych piłkarzy, którym nie wiedzie się w jednym klubie, zaś w kolejnym odżywają i na nowo reprezentują światową formę. Od kilku lat widać taki trend u Brazylijczyków, którzy powracają do swej ojczyzny aby odbudować formę, najczęściej na zasadzie wypożyczenia ale zdarzają się również i transfery definitywne. Jeśli chodzi o odrodzenie się piłkarza to chyba najlepszym przykładem z ostatnich lat będzie Diego, który nie odniósł w Italii sukcesu i po jednym sezonie opuścił Juventus. W tym samym czasie do Realu Madryt przyszedł Karim Benzema, jednak ten piłkarz potrzebował jedynie porządnej zachęty ze strony The Special One aby znów wzbić się na wyżyny możliwości, co pokazuje ostatnie pół roku jego gry. Wielu jest piłkarzy, którzy myśleli, że będzie miło i łatwo w nowej ekipie a opuszczali ją po zaledwie sezonie z nietęgą miną.

 

Kolejnym typem zawodnika kupowanego jest, można by powiedzieć, „turysta”. Jest kilku zawodników, którzy w swej karierze zwiedzili wiele klubów i nigdzie nie zagrzali miejsca na dłużej, mimo, że reprezentowali światowy poziom. Jest dwóch panów, którzy zasługują na specjalne miejsce w tym zestawieniu - Nicolas Anelka i Rivaldo. Francuz zaliczył w swej karierze 9 klubów co jest interesującym wynikiem. Choć nigdy nie grał w swych zespołach pierwszych skrzypiec to suma jaką wydały na niego wszystkie kluby łącznie czyni go jednym z najdroższych piłkarzy świata, a wynosi ona ok.90 mln funtów. Brazylijczyk jest jeszcze lepszym przykładem na piłkarskiego obieżyświata i pretenduje do miana fenomenu. Zaliczył on w swej 22 – letniej karierze 14 klubów.

 

Ostatnie okno transferowe, nie przyniosło nam zbyt wiele emocji, a największą uwagę zwrócili nie piłkarze a dwóch uznanych trenerów, którzy wypowiedzieli się na temat zimowego okna transferowego teraz i w ogóle. Sir Alex Ferguson oraz Arsene Wenger w wywiadach dla brytyjskich gazet oznajmili, że zimowe zakupy są niepotrzebne i mijają się z celem. Zwłaszcza Francuz ostro skrytykował taki proceder.

 

- Jestem za tym, by w styczniu nie było okienka transferowego. Od listopada do stycznia wszyscy są nerwowi. Już wtedy zawodnicy myślą o swojej grze bardzo krytycznie, co odbija się na ich kondycji psychicznej i fizycznej. Zawodnicy wychodzą z założenia, że "jeśli nie będę grał, odejdę na początku roku". Cierpi na tym ich przywiązanie do klub - stwierdził Arsene Wenger.

 

- Kiedyś było inaczej. Nawet jeśli nie grałeś regularnie, byłeś przywiązany do klubu i kochałeś go. Nie miałeś innego wyjścia, musiałeś walczyć o pierwszą jedenastkę. Nie było miejsca na narzekanie i nikt nie mógł opuścić klubu, kiedy tylko chciał - powiedział Wenger i dodał: - Z obecnej sytuacji są dwa wyjścia, albo kluby mogłyby kupować przez cały czas, albo raz do roku.

 

O pomyśle francuskiego szkoleniowca było głośno w europejskiej piłce, jednak nie wydaję się aby coś się w tej sprawie zmieniło, choć biorąc pod uwagę propozycję zmiany przepisów przez Michela Platiniego, nigdy nic nie wiadomo. Po ostatnim mundialu w 2010 roku, który odbył się w RPA, były piłkarz i prezydent UEFA stwierdził, że pada w meczach za mało bramek, więc… zmodyfikujmy bramki oraz wprowadźmy zmiany „hokejowe”, natomiast na mistrzostwach świata w Katarze mają być wprowadzone zmiany dotyczące czasu gry – zbyt duże temperatury nie pozwolą na rozgrywanie meczy w pełnym wymiarze czasowym. Innym rozwiązaniem jest przeniesienie mistrzostw na zimę, aby temperatura była niższa.

 

Jak pokazuje dzisiejsza rzeczywistość w piłce nożnej wszystko jest możliwe. Coraz większe kwoty transferów, nowe pomysły przepisów, czy liczne boiskowe afery związane z odmiennością kulturową czy polityczną – miejmy nadzieję, że football zostanie niezmienny, jak to było przez te wszystkie lata i będziemy świadkami rywalizacji – tej prawdziwej, sportowej, tylko i wyłącznie na boisku – nigdy poza nim.

 

Łukasz Wiśniewski

Więcej na ten temat: Artykuł Zimowe Okienko