Ekstraklasa 2015/16 na wesoło. Największe absurdy i najzabawniejsze sytuacje [WIDEO]
2016-05-20 19:12:39; Aktualizacja: 8 lat temuEkstraklasa to nie tylko gra w piłkę, To cała otoczka, często ciekawsza niż sama gra. Bywa ona tak straszna, że aż śmieszna. Poznajcie 10 najzabawniejszych zdarzeń minionego sezonu.
1. Tomasz Hajto i skład Kaiserslautern
Środek lata, poniedziałek, 18 – pora niezachęcająca do gry w piłkę, a co dopiero do jej dobrowolnego oglądania. Mimo to, wielu fanów Ekstraklasy zasiadło przed telewizorami, by zobaczyć pierwszy w historii mecz Termaliki w najwyższej klasie rozgrywkowej. To od tego meczu zaczęła się też cudowna jesień Piasta Gliwice, ale nikt chyba jeszcze wtedy nie przypuszczał, że to właśnie ta drużyna zdobędzie wicemistrzostwo. Na boisku wiało jednak nudą, co odczuli również komentatorzy. Tomasza Hajto nie trzeba przedstawiać – zawsze ma własne zdanie, wali prosto z mostu i zachwyca się praktycznie wszystkim, co z Niemiec. Fani Bundesligi wiedzą, że były gracz Schalke lubi na antenie prowadzić wywody kompletnie niezwiązane z meczem, ale to, co zrobił podczas meczu „Słoników” przeszło już do klasyki. „Reinke w bramce, Koch, Schjönberg, Wagner, Schäfer, Ratinho, Ciriaco Sforza, Marschall, w ataku Pavel Kuka.” Już pierwsze komentarze w trakcie meczu zwiastowały powstanie nowego hitu. Przeboje sieci mają jednak to do siebie, że po kilku dniach stają się tak popularne, że zaczynamy odczuwać przejedzenie. Przyczynił się do tego również sam Hajto, który do tej pory znany był raczej z małego dystansu do swojej osoby i banował każdego, kto zwrócił mu uwagę. Ten sam człowiek zaczął przy każdej okazji podawać jakikolwiek skład i pozytywnie reagować na wszelkie memy z jego udziałem. Trzeba jednak przyznać, że było to mocne otwarcie sezonu.
2.Lech nie zbiera punktów – internauci reagująPopularne
Wymienianie przeróżnych składów przez Tomasza Hajtę było jednak bardziej spodziewane niż to, że Lech Poznań kilka miesięcy po zdobyciu mistrzostwa Polski zajmie ostatnie miejsce w tabeli. Siedem porażek po dziewięciu meczach – to mogło wywołać tylko jedną reakcję Zanim jednak Maciej Skorża ustąpił miejsca Janowi Urbanowi, z wynikami Lecha bezlitośnie rozprawili się internauci. „Odwróć tabele”, „Papież Lech XVI”, „Wisła strzeliła więcej goli w jednym meczu niż Lech w tym sezonie – to tylko nieliczne przykłady inwencji kibiców. Największym hitem stał się jednak ten obrazek, doskonale podsumowujący kryzys poznańskiej drużyny.
3. W Śląsku nie znają zasad, nawet tej o spalonym
Sezon Śląska składał się z dwóch etapów – tego Rumakowego, gdzie drużyna w końcu zaczęła grać na miarę swojego potencjału, i tego przed objęciem sterów przez byłego szkoleniowca Lecha. O tym drugim każdy kibic wrocławskiej drużyny chce jak najszybciej zapomnieć. Pusty stadion, urlopowanie jako określenie na zwolnienie trenera, emeryt Szukiełowicz i jego dziwne metody szkoleniowe (bieganie po górach, psychotesty) no i fatalna gra. Ukoronowaniem niemocy „Wojskowych” w pierwszej części sezonu była ta akcja Jacka Kiełba i Kamila Bilińskiego.
4. Von Hessen – trener jedynie konferencyjny
Niemiecki szkoleniowiec przybył pomóc Lechii Gdańsk dokładnie 1 września. Jak się później okazało, historyczne skojarzenia miały swoje odbicie w rzeczywistości. Były trener Arminii i udziałowiec klubu zamiast posprzątać po Brzęczku zostawił jeszcze większy bałagan, a jego metody treningowe nie znalazły uznania piłkarzy i nie miały odbicia w wynikach. Sławomir Peszko bez ogródek powiedział, że Niemiec nie zasługuje na nazywanie go szkoleniowcem. Zauważyli to także jego partnerzy w interesie – w grudniu Von H. został pogoniony ze stanowiska. Zapamiętamy go jedynie z brylowania na konferencjach prasowych.
„- Mecz skończył się dla mnie po 6 minutach. Jeden zawodnik zniszczył całą naszą grę.” (o Michale Maku, który dostał czerwoną kartkę w meczu z Cracovią).
„Jeśli bylibyście państwo na treningach w ostatnich dwóch tygodniach, wiedzielibyście dlaczego wolę postawić na młodego zawodnika, a nie na Serba” (o Milosu Krasiciu).
„- Była jak guma do żucia.” (o drugiej połowie meczu z Górnikiem Zabrze).
5. Flimowa wiosna Jagi – komedia Drągowskiego i thriller z Probierzem
Jak co sezon, wiosną zawsze możemy liczyć na co najmniej jedno mocne wydarzenie z udziałem Jagiellonii. Doskonale pamiętacie „spakowanie się” kibiców z Podlasia podczas meczu z Legią, a także kolejny pamiętny mecz z warszawiakami zakończony skandalicznym rzutem karnym i brawurową akcją Kuby Koseckiego pod szatniami. W minionym sezonie mogliśmy oglądać aż dwa spektakle, w której główną rolę odegrali przedstawiciele Jagi. Na początku marca zasłynął Bartłomiej Drągowski – nie dość, że wrócił z Gdańska z piątką puszczonych goli, to spłynęła na niego fala negatywnych komentarzy. Golkiper padł jak rażony piorunem po oberwaniu zapalniczką rzuconą z trybun. Teatrzyk z „Drążkiem” w roli głównej trwał jeszcze przez kilka dni, gdyż w jego obronie stanął Michał Probierz. Kilka dni po incydencie trener Jagi przyznał, że pełnił rolę suflera, podpowiadając bramkarzowi, by w tej sytuacji symulował uraz.
Do drugiego przedstawienia doszło miesiąc później. Po przegranym meczu z Podbeskidziem kibice podlaskiej drużyny, sfrustrowani kolejnym przegranym meczem, w mocnych słowach wyrazili swoją dezaprobatę wobec gry piłkarzy. Probierz po raz kolejny stanął za nimi murem i był gotowy na konfrontacje siłową z najbardziej agresywnymi krytykami poczynań jego zawodników. Po tym, jak brawurowo pokonał bandy reklamowe, można było się spodziewać, że obejrzelibyśmy ciekawą walkę godną KSW…Oby w przyszłym sezonie w Białymstoku było znacznie spokojniej.
6. Wisła oświadcza, że nie oświadcza
Początek marca to czas, kiedy nurty Wisły były bardzo wzburzone. Nieudane roszady na stanowisku trenera, afera z Cierzniakiem, pojawienie się Józefa Wojciechowskiego jako potencjalnego kupca klubu – od 1979 roku (a raczej 2011) nikt nie widział takiego zainteresowania dawną potęgą. Wobec licznych spekulacji medialnych, władze klubu zamiast odpuścić reagowanie na każdą plotkę, zaczęły produkować oświadczenia. A to oświadczamy, że były właściciel Polonii jednak nie interesuje się klubem, a to redaktor X się myli, a Y kłamie, a Radosław Cierzniak (mimo wyroku PZPN) wciąż jest piłkarzem Wisły! Na szczęście świetne wyniki „Białej Gwiazdy” po objęciu drużyny przez Dariusza Wdowczyka sprawiły, że absurdalne komunikaty zeszły na drugi plan. Możemy tylko trzymać kciuki za to, by w przyszłym sezonie Wisła znów zameldowała się na szczycie.
Wisła Kraków SA oświadcza, że nie zgadza się z decyzją Jakuba Szmatuły o obronie rzutu karnego i traktuje go jako gola Pawła Brożka
— Wisła - Oświadczenia (@Wisla_Osw) March 4, 2016
7. Kluby też chcą, by było wesoło – czasem nieświadomie
Ekstraklasa chwali się rosnącą liczbą widzów #NaStadionie i zwiększającą się popularnością rozgrywek. Niby fakt, ale wciąż częstszym obrazkiem na wielu spotkaniach są puste sektory i brak żywiołowego dopingu. Skoro poziom piłkarski jest taki sobie, trzeba w inny sposób przyciągnąć fanów na trybuny. We Wrocławiu na razie jeszcze robią to źle (mimo oferowania zestawu mecz + koncert Cleo).
U innych jest jednak znacznie lepiej. Na uwagę zasłużyła akcja Ruchu Chorzów, który „ożywił” maskotkę Niebieskiego Adlera. Nowy „Adler” ma moce superbohatera, lubi dogryzać na Twitterze innym klubom (zwłaszcza Górnikowi Zabrze) i wpisuje się w pozytywny wizerunek klubu tworzony przez współpracującą z klubem TV Niebiescy. Dołączenie się maskotki do akcji „Nie kręć, że wpłacisz” także obfitowało w humorystyczne akcenty – zwłaszcza nominacja dla Piotra Ćwielonga, który musiał wykonać zadanie o wiadomo jakiej porze.
Gdy inne telewizje klubowe są na poziomie Ekstraklasy (ewentualnie Ligi Europy), to Korona TV od lat gra w Lidze Mistrzów. Michał Siejak i spółka niesztampowo przedstawili nawet nominację klubu do plebiscytu na Ekstrafankę (który mimo idealnego dopasowania do potrzeb konsumenta Ekstraklasy ciężko uznać za udany). Wykorzystanie pomysłu z Turbokozakiem i pokazanie kandydatki Kasi w konkurencjach, które co tydzień na antenie Canal+ wykonują profesjonalni piłkarze okazało się strzałem w dziesiątkę.
8. Kapitan "Pałka"
Skoro na początku sezonu w Internecie królował skład Kaiserslautern, to i na końcu rozgrywek musiał powstać nowy hit. Tym razem autorem (nieświadomym) stał się piłkarz. Nagranie Nickiego Bille Nielsena z autokaru Lecha Poznań przyniosło Łukaszowi Trałce kolejne, mało chlubne skojarzenie z jego osobą. Wielu kibiców pamięta słynne „trałkowanie” z czasów jego gry w Polonii Warszawa. Od końca kwietnia kapitan Kolejorza kojarzy się tylko z „pałą”, a tekst wszedł już do powszechnego użytku – można go spotkać już nawet pod filmikami o różnorakiej tematyce na YouTube. Mimo, że pomocnik po zakończeniu rozgrywek przeprosił kibiców za swoje zachowanie, na zawsze pozostanie kojarzony z niefortunną wypowiedzią.
9. Gol bramkarza ukoronowaniem szalonego sezonu "Słoni"
Zaczęło się od meczu z popisem Hajty, potem były niesamowite spotkania z Legią (szczególnie to wygrane u siebie 3:0), pełen zwrotów akcji mecz z Piastem na inaugurację stadionu w Niecieczy, a skończyło się na – golu bramkarza w doliczonym czasie. Sebastian Nowak dał Termalice cenny remis w starciu z krakowską Wisłą, choć chwilę wcześniej wyjmował piłkę z siatki po golu na 2:1. Oby w przyszłym sezonie „Słonie” dostarczyły nam tyle samo wrażeń, co w tym, dla nich pierwszym w historii w Ekstraklasie.
10. Kuchy i pokaz sztuczek sędziego
Michał Kucharczyk to w pewnym sensie symbol obecnej Legii. Czasem dogra taką piłkę, że klękajcie narody, ale zazwyczaj wykona jakiś niekonwencjonalny zwód i straci piłkę. Mimo to, od kilku lat jest podstawowym zawodnikiem warszawskiej drużyny i zdobył z nią trzy mistrzostwa Polski. W ostatnim meczu sezonu skrzydłowy zasłynął nie tylko zwichnięciem ręki przy wchodzeniu na podium, ale też żonglerkami z sędzią liniowym. Marcin Borkowski pokazał, że posiada większe umiejętności technicznie niż niejeden z piłkarzy naszej ligi.