Gatunek wymarły. Marco Reus odrzucał wielkie pieniądze z miłości do Borussii Dortmund

2024-06-01 20:04:46; Aktualizacja: 5 miesięcy temu
Gatunek wymarły. Marco Reus odrzucał wielkie pieniądze z miłości do Borussii Dortmund Fot. ph.FAB / Shutterstock.com
Paweł Hanejko
Paweł Hanejko Źródło: Transfery.info

Marco Reus po sezonie odchodzi z Borussii Dortmund, o czym wiadomo od kilku tygodni. Strony uznały, że przyszedł odpowiedni moment, by współpraca dobiegła końca i po finale Ligi Mistrzów Niemiec stanie się wolnym zawodnikiem. Nie ma wątpliwości, że na Signal Iduna Park cieszy się ogromnym szacunki.

Marco Reus i Borussia Dortmund to związek, który bywał dla ofensywnego pomocnika wielokrotnie bolesny. W 2012 roku wrócił on na Signal Iduna Park z jednym celem - wygrać mistrzostwo Niemiec. Pomimo wielu prób, ta zaraz kończy się niepowodzeniem, ponieważ wraz z upływem czerwca tego roku Niemiec stanie się wolnym zawodnikiem.

Na razie nie wiadomo, gdzie trafi, ale zainteresowanie nim przejawiają kluby z Arabii Saudyjskiej, Turcji czy USA. Mówi się jednak, że sam piłkarz najchętniej pozostałby w Bundeslidze i kto wie, czy wkrótce coś w tej sprawie nie wykiełkuje. Na horyzoncie jest na przykład Borussia Mönchengladbach i jeśli uda się to spiąć finansowo, to kto wie, czy właśnie tam nie ujrzymy Niemca w przyszłym sezonie.

Marco Reus - gatunek wymarły

35-latek stawiał w Borusii Dortmund pierwsze kroki, ale jest z nią związany nieprzerwanie od lipca 2012 roku. Wtedy zamienił „Źrebaki” na BVB za 17 milionów euro i raczej nie spodziewał się, że ta historia przetrwa aż przez dwanaście lat. Tym bardziej że było wiele momentów trudnych, jak ostatni sezon za kadencji Jürgena Kloppa, kiedy trzeba było bić się o utrzymanie w Bundeslidze, co z perspektywy czasu brzmi niczym absurd.

Na drodze Reusa dodatkowo stawało wiele różnych pokus, a jedna z nich pochodziła z Manchesteru City. W 2018 roku Pep Guardiola był zdeterminowany, by mieć u siebie gwiazdora Bundesligi do tego stopnia, że wyłożył na stół 23 miliony euro. Pomocnik jednak i tym razem nie pękł i wybrał swój dom - pozostanie w Borussii Dortmund - relacjonuje „Sport Bild”.

Ogromnymi pieniędzmi kusił go zresztą i Nasser Al-Khelaifi, bo w 2014 roku chrapkę na 35-latka miało PSG. Na Parc des Princes mógł liczyć na potrojenie swojego wynagrodzenia - wówczas pięć milionów euro - ale grzecznie podziękował i nie skorzystał, ponownie wybierając Signal Iduna Park.

Z Borussii Dortmund do Realu Madryt?!

W pewnym momencie Real Madryt ewidentnie upodobał sobie piłkarzy BVB, bo na Estadio Santiago Bernabéu trafił przecież Nuri Şahin, a kuszono również reprezentantów Polski, czyli Roberta Lewandowskiego oraz Łukasza Piszczka. Swoją szansę na zmianę barw miał także Reus.

Opcja była intrygująca dla „Królewskich”, bowiem klauzula zawarta w kontrakcie piłkarza wynosiła tylko 25 milionów euro. 35-latek tym razem jednak „nie poszedł” na ten ruch z dwóch powodów: po pierwsze Borussia Dortmund, a po drugie zdecydowanie bliżej było mu do FC Barcelony. To właśnie ta drużyna obok „Borussen”, była bliska sercu gwiazdora, dlatego nie mógł zrobić tego sobie i obu klubom.

Finał Ligi Mistrzów - nagroda za lata lojalności

Przed Marco Reusem ostatni taniec - finał Ligi Mistrzów. Choć Niemca zabrakło w pierwszym składzie Borussii Dortmund na to spotkanie, to nie ma złudzeń, że Edin Terzić ma tu konkretny plan. Swoją szansę powinien dostać w drugiej części rywalizacji.

Czy ta romantyczna historia, trwająca nieprzerwanie od dwunastu lat zakończy się puentą i wzniesieniem pucharu w górę? Przekonamy się w sobotni wieczór. Na Wembley Stadium rywalem jest nie byle kto, bo specjalista od wygrania tych rozgrywek, czyli Real Madryt. Zapowiada się zatem niesamowity spektakl, a jego początek punktualnie o 21:00.