Grają, aż zęby bolą. TOP 6 ROZCZAROWAŃ tego sezonu

2016-12-07 13:29:49; Aktualizacja: 7 lat temu
Grają, aż zęby bolą. TOP 6 ROZCZAROWAŃ tego sezonu Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

Tak to już bywa, że w momencie, gdy jednym drużynom idzie nadspodziewanie dobrze, inne zawodzą, dryfując po dolnych rejonach tabeli. Oto największe rozczarowania pierwszej części sezonu w najmocniejszych europejskich ligach.

BORUSSIA MÖNCHENGLADBACH


Podopieczni André Schuberta w 13dotychczasowych spotkaniach Bundesligi zdobyli 13 punktów, sięgającpo raptem trzy wygrane. Po raz ostatni cieszyli się ze zwycięstwagrubo ponad dwa miesiące temu, gdy ograli 2:0 Ingolstadt. Niewygląda to dobrze, a tak naprawdę ciężko określić dokładneprzyczyny kryzysu. „Źrebaki” po prostu tracą punkty wspotkaniach, które w poprzednimsezonie spokojnie by wygrywali. Kto wie, być może kluczową sprawąjest gra w Lidze Mistrzów, do której udało im się wejść. Wpoprzednich sezonach ekipa z Gladbach występowała jednak w LidzeEuropy, więc wysiłek związany z grą w pucharach nie powinien byćproblemem.

Odczuwalne jest odejście Granita Xhaki.Szwajcara, za którego Arsenal wyłożył 45 milionów euro nie udałosię dostatecznie zastąpić. Pozyskany za trzykrotnie niższą kwotęz Bayeru Christoph Kramer to niższa półka, podobnie jak TobiasStrobl. Zdecydowanie bardziej liczono również na Raffaela, który wtrzech poprzednich latach z łatwością pokonywał barierę 10ligowych trafień. W tym sezonie na razie ukłuł trzykrotnie iprzeliczając na minuty nie wygląda to źle, ale Brazylijczyk miałspore problemy zdrowotne. Trzy gole na koncie ma również LarsStindl, ale ten z kolei przestał asystować z taką częstotliwościąjak w poprzednich rozgrywkach.

Liczba zdobywanych przezBorussię bramek naprawdę może martwić Schuberta. Póki co, jegopodopieczni zanotowali ich raptem 13. Jak tak dalej pójdzie,45-latek, który w poprzednim sezonie całkowicie odmienił obliczedrużyny, może stracić robotę.

WOLFSBURG

JakubBłaszczykowski, który latem trafił na Volkswagen-Arenę z całąpewnością spodziewał się czegoś zupełnie innego. „Wilki”zdobyły do tej pory jeszcze mniej bramek od Borussii (12) orazsięgnęły po jeszcze mniej punktów (10) i obecnie znajdują siętuż nad strefą spadkową. Dwie wygrane: z Augsburgiem i Freiburgiemto wynik doprawdy koszmarny. Zwycięstwo numer dwa, które przyszłochwilę po zastąpieniu na ławce trenerskiej Dietera Heckinga przezValériena Ismaëla dało promyk nadziei, ale po nim wszystko wróciłodo „normy”.



Pozbyciesię André Schürrle, Basa Dosta i Maxa Kruse, za których Wolfsburgzgarnął w sumie prawie 50 milionów euro zrobiło swoje. ZostałJulian Draxler - powiecie. Cóż jednak z tego, skoro 23-latek, którylatem też chciał odejść do jednego z europejskich gigantów, jestkompletnie bez formy. W ciągu niemal 900 minut spędzonych na boiskunie miał udziału przy żadnej bramce swojej drużyny, a w ostatnimspotkaniu z Herthą usiadł na ławce. To kolejny przykład na to, żez niewolnika nie ma pracownika.

Z drużyną z Berlina niezagrał też wspomniany Błaszczykowski, który - choć w kilkuspotkaniach nosił opaskę kapitańską - też jest bardzo małoefektywny. Letnie transfery do klubu jak na razie się nie bronią.

LILLE

Mistrz Francji sprzed sześciu lati piąta drużyna poprzedniego sezonu ostatnio wygrała dwaspotkania, ale nie zmienia to faktu, że pierwszą część rozgrywekdrużyna z Flandrii ma fatalną. Wielu kibiców spodziewało się, żeodejście Sofiane Boufala wpłynie na jej wyniki, ale chyba niemyśleli, że aż w takim stopniu. Najlepszym strzelcem Lille jestÉder, który zanotował do tej pory trzy trafienia, ale ogólnierzecz biorąc cały zespół miewa ogromne problemy zwykorzystywaniem sytuacji.

To znaczy miewał, bo po odejściuz klubu Frédérica Antonettiego, który wyprowadził drużynę zpodobnego kryzysu w poprzednim sezonie, ta zaczęła wygrywać.Ostatnio, będąc już pod skrzydłami Patricka Collota, pozostawiław pokonanym polu Bordeaux. Ciekawe czy to początek dłuższej serii.

VALENCIA


„Nietoperze”już w poprzednim sezonie pokazały, że daleko im do czołówkiLa Liga , ale w tym momentami przechodzą same siebie. W sumiewygrały bowiem tylko trzykrotnie, po raz ostatni w październikowymspotkaniu ze Sportingiem Gijón. Tym samym, który zajmuje obecniemiejsce spadkowe i ma na koncie identyczną liczbę punktów.



SprzedażShkodrana Mustafiego, André Gomesa i Paco Alcácera, a więcczołowych postaci każdej z formacji okazało się nie doprzeskoczenia. Valencia potrafi strzelać gole - ma ich na koncie 19,a więc tyle, co piąty w tabeli Villarreal - ale już spore problemyprzysparza jej choćby utrzymywanie prowadzenia. Gdy na początkupaździernika drużynę obejmował Cesare Prandelli, który wszedł wbuty Pako Ayestarána, wydawało się, że drużyna zacznie sięodradzać, ale Włoch punktuje niewiele lepiej od swojegopoprzednika.

W ostatniej kolejce Pablo Fornals z Malagizabrał wygraną Valencii dopiero w doliczonym czasie gry, aleniektórzy i tak zaczynają mieć wątpliwości czy utytułowanywłoski trener był dobrym wyborem. Przecież na Estadio Mestallanaprawdę ma kto grać.

HSV

Niemogliśmy pominąć jeszcze jednego przedstawiciela Bundesligi. Podwóch fatalnych, zakończonych na 16. miejscach w tabeli sezonach,piłkarze HSV zajęli w poprzednich rozgrywkach 10. pozycję, aobecne rysowały się w jeszcze jaśniejszych barwach. Po zakupiem.in. Filipa Kosticia, Douglasa Santosa czy Alena Haliloviciaklub z Hamburga miał wrócić na należyte mu miejsce. Miał.

Kibice musieli przełknąć jednak czarę goryczy. Wpierwszych pięciu spotkaniach zespół tracił bramki wyłącznie po60. minucie. Nowi nie zachwycali (sam Kostić kosztował przecież 14milionów euro), a defensywie i René Adlerowi przytrafiały sięproste błędy. Największe lanie HSV dostało od RB Lipsk, którewygrało z nim 4:0. Bruno Labbadia, dla którego było to drugiepodejście do drużyny był bezradny.

Markus Gisdol, któryzostał jego następcą początkowo też nie potrafił zmienićoblicza zespołu. Ostatnie kolejki pokazują jednak, że cośdrgnęło. Na początku grudnia (!) HSV w końcu zanotowało pierwsząligową wygraną, którą poprzedziły dwa remisy. W końcu błyszczećzaczął Kostić, a swoje robi Lewis Holtby. W tych trzech meczachhamburczycy strzelili więcej goli niż w 10 poprzednich.


LEICESTER CITY

Nie,nie liczyliśmy na to, że „Lisy” znowu będą biły się omistrzostwo. Ba, mieliśmy wątpliwości, czy znajdzie się dla nichmiejsce w ścisłej czołówce. Kompletnie nie spodziewaliśmy sięjednak, że pod koniec roku będą aż tak nisko. 16. miejscepo 14 spotkaniach, na koncie raptem 13 „oczek”. Słabo, bardzosłabo. Claudio Ranieri po raz ostatni cieszył się ze swoimipiłkarzami z ligowego zwycięstwa w październiku, gdy ograliCrystal Palace. W międzyczasie ze znakomitej strony pokazywali sięoni w Lidze Mistrzów, ale w Premier League zawodzą.

Bardzomożliwe, że to właśnie Champions League wypala „Lisy”. Inneprzyczyny fatalnej dyspozycji na rodzimym podwórku? Z całąpewnością sprzedaż kluczowego w całej układance N’Golo Kanté,błędy w obronie pewnych wcześniej Roberta Hutha i Wesa Morgana iblokada Jamiego Vardy'ego. 29-latek w ciągu ostatnich 697 minut niezanotował ani jednego celnego strzału. Oczywiście to nie jestwyłącznie jego wina. Cała drużyna stwarza sobie zdecydowaniemniej szans niż w poprzednim sezonie.

- Spadek Leicesterbyłby jeszcze większą niespodzianką niż mistrzostwo - powiedziałostatnio Jamie Carragher. W pełni się z tym stwierdzeniem zgadzamy.   

TUTAJ znajdziecie nasz TOP pozytywnych zaskoczeń tego sezonu.