Hit w Warszawie i techniczny pojedynek w Lubinie: 31. kolejka Ekstraklasy

2016-04-15 14:38:16; Aktualizacja: 8 lat temu
Hit w Warszawie i techniczny pojedynek w Lubinie: 31. kolejka Ekstraklasy Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: transfery.info

Wielki mecz w stolicy to nie wszystko, czego możemy oczekiwać od tej serii rozgrywek. Śląsk i Wisła będą chciały potwierdzić swoją dobrą dyspozycję, „Miedziowi” zderzą się z Lechią, a Pogoń w końcu... zapragnie zwyciężyć.

Piątek, 15.04. Oczy kibicowskiej Polski zwrócone są w kierunku Warszawy. Tam dojdzie do pojedynku na śmierć i życie, który... tak naprawdę jeszcze niczego nie rozstrzygnie. Mimo wszystko, TAKIE konfrontacje zawsze budzą ogromne emocje. Ale nie zapominajmy o ciekawym meczu w Szczecinie - dron, cuda techniki i... "patowa" passa z punktowym zamieszaniem w tle, czyli "wybuchy i pościgi" gwarantowane!

Zakończyć serię remisów

Po szalonym weekendzie i wielkiej niewiadomej „Portowcy” w końcu dowiedzieli się, z kim zagrają i rozpoczęli przygotowania do operacji „pierwsza wygrana w grupie mistrzowskiej”. Wyposażony w dron i inne cuda techniki trener Czesław Michniewicz chce w trwającym sezonie już nie tylko ogrywać juniorów, ale i powalczyć o europejskie puchary – dodatkowy atut w walce o nowy stadion dla Pogoni. Pociechą dla szkoleniowca jest powrót do treningów Jakuba Czerwińskiego, zagwozdką – koncepcja na ustawienie ofensywy. „Duma Pomorza” przestała ostatnio być skuteczna – czy „Lado” i „Zwolaka” wspomoże młody zdolny Dawid Kort? A może Michniewicz będzie mógł liczyć na bramkę Rudola czy Fojuta, wzorem Lovrena i Sakho ze wczorajszego super meczu BVB – LFC? Doskonale wiemy, że opiekun Pogoni jest kibicem ekipy z Anfield – wczoraj mógł zyskać naprawdę wiele inspiracji.

A co u chorzowian? Po pauzie za kartki wraca Stępiński, co jest doskonałą informacją dla trenera Fornalika. Podczas sobotniej potyczki z Lechią brak „Stępla” był bardzo widoczny. Poza Helikiem, Wagnerem i Urbańczykiem zawodnicy „Niebieskich” są w pełni gotowi do walki o puchary.

Ostatni pojedynek obu ekip na szczecińskiej murawie zakończył się wygraną gości – czy teraz karta się odwróci? Pogoń musi przełamać serię remisów i wlać nieco nadziei w serca kibiców – miejsce na podium samo się nie zdobędzie!

TypujeMY: Pogoń Szczecin – Ruch Chorzów (2:1)

Faworytem gospodarz, ale Lech nie składa broni

No dobra, czy kogoś jeszcze w ogóle elektryzują te spotkania? Trudno zaprzeczyć. Pomimo, że to będą już 4 (!) Derby Polski w tym sezonie, to raczej każdy z utęsknieniem spogląda na zegarek pragnąc przyspieszyć czas. Tik-tak. Jeszcze tylko parę godzin. Jeszcze moment. Zielona herbata na ukojenie nerwów, zaopatrzenie w przeróżne czteropaki czekające w korytarzu. Wszak, trzeba sobie jakoś umilić ten wieczór. Jedno jest pewne: ktoś będzie miał potem kaca. I to niekoniecznie z powodu spożycia alkoholu. Wróćmy jednak na boisko, bo… jakoś nie wyobrażam sobie, żeby w Warszawie zabrakło emocji.

Zarówno Lech jak i Legia nie grzeszą formą. Co prawda „Wojskowi” punktują częściej, nie napotykają większych problemów z trafieniem do bramki przeciwnika (no, może poza meczem z Pogonią), potrafią docisnąć przeciwnika i narzucić swój rytm gry, ale „Kolejorz” wcale nie zamierza zmniejszać obrotów lokomotywy. Podopieczni Urbana zmagali się z wieloma problemami kadrowymi, ale w końcu, po długim czasie, tajemniczy wirus opuścił poznański obóz i nawet była chwila na regenerację. Trener może całkiem optymistycznie spoglądać w stronę swojej drużyny, bowiem istnieje nawet szansa, że na murawę wybiegnie Szymek Pawłowski. Tego generatora energii zdecydowanie brakowało lechitom w ostatnich meczach. Do Warszawy pojechał również Linetty, który potrafi zrobić różnicę (zresztą, idealnie było to widoczne w meczu pucharowym z Zagłębiem Sosnowiec, gdy młody pomocnik rozruszał apatyczną ekipę), a i Kownacki mocno nakręca się na hitowy pojedynek. Czego chcieć więcej? Ano, bramek. Nie od dziś wiadomo, że lechici mają ogromny problem ze skutecznością, co udowodnił ostatnio występ Nickiego Bille’a. Duńczyk dużo mówi, jest mocno kontrowersyjny, ale jak przychodzi co do czego, to… ma kłopoty, żeby trafić na pustą bramkę. No dobra, ale nie zapominajmy, że jednak z kimś ten Lech będzie grał. A Czerczesowa i jego machinę trudno powstrzymać. Wystarczy zostawić trochę miejsca Nikoliciowi, zrobić wolne pole Prijoviciowi i katastrofa gotowa. Dlatego właśnie „Kolejorz” musi mieć się potężnie na baczności: jeden fałszywy ruch i… mecz skończy się tak, jak ostatnio w Poznaniu. Akurat „Wojskowym” dwa razy pewnych rzeczy powtarzać nie trzeba: agresja, moc i żądza zwycięstwa. Krótko. Na temat. Legia za wszelką cenę będzie chciała pokazać poznaniakom miejsce w szeregu.

Lecha nie można lekceważyć. Chociaż to legioniści są faworytami starcia, to poznańska lokomotywa wraca mocniejsza i naładowana nową, większą mocą. O spotkaniu mogą przesądzić proste błędy: dziura w obronie, w miejsce której można wpakować tory kolejowe, zaburzony środek pola. A wymiana ciosów? Oby bardziej efektowna niż wymiana zdań na linii Urban-Nikolić.

TypujeMY: Legia Warszawa – Lech Poznań (1:1)

Sobota, 16.04. Zdecydowanie warto odpuścić sobie spacer (no chyba, że na stadion) i odpalić mecz "Miedziowych" z Biało-Zielonymi. Ci pierwsi prezentują miły dla oka futbol, a drudzy... właśnie, drudzy celują w europejskie puchary. A jeśli doda się do tego wzajemne antagonizmy, to spotkanie można uznać za kompletne. Zapraszamy także do Kielc, gdzie Rumak i jego paczka będą chcieli potwierdzić dobry finisz fazy zasadniczej oraz do Gliwic. Szykuje się gorąca sobota!

„Na Rumaku” po utrzymanie

Śląsk Wrocław zbyt późno zaczął nadganiać ligowe straty, a Korona Kielce w pierwszej części rozgrywek straciła zbyt dużo punktów na własnym terenie. W efekcie te dwie drużyny, które w ostatnim czasie grają na bardzo przyzwoitym poziomie będą musiały do samego końca sezonu walczyć w grupie spadkowej o utrzymanie w Ekstraklasie. Na chwilę obecną w nieco lepszej sytuacji punktowej znajdują się „Złocisto-Krwiści”, ale to nie oni będą faworytem nadchodzącego spotkania. Podopieczni Mariusza Rumaka zanotowali bardzo udany finisz fazy zasadniczej i zdołali pokonać Lecha Poznań i Cracovię. Kielczanie także w ostatnich meczach dopisali do swojego konta dwie wygrane, ale z dołującą Termalicą i Górnikiem Zabrze.

I to właśnie te pojedynki decydują o tym, że to Śląsk ma większe szanse na zgarnięcie w kompletu punktów w nadchodzącym starciu. My nie jesteśmy jednak do końca do tego przekonani, a to głównie za sprawą wiosennej postawy Korony na Kolporter Arenie, która to w pięciu meczach odniosła dwa zwycięstwa oraz trzy remisy.

TypujeMY: Korona Kielce - Śląsk Wrocław (1:1)

„Miedziowa” machina vs gdańska waleczność

Stokowiec i jego podopieczni już wielokrotnie udowodnili, że potrafią grać w piłkę i jednocześnie cieszyć nią oko. Futbolówka chodzi jak po sznurku pomiędzy poszczególnymi częściami formacji, a za regulację tempa gry odpowiada niezawodny Starzyński, który stanowi jeden z najpewniejszych i najmocniejszych punktów Zagłębia. Popularny „Figo” nie tylko jest jednym z najważniejszych współautorów sukcesu lubinian, bo jest swoistym-aktywnym-technicznym łącznikiem, ale przede wszystkim dlatego, że głównie dzięki niemu te miedziowe trybiki tak płynnie ze sobą współpracują. Przy nim Janoszka przeżywa renesans formy, a Krzysiek Piątek i Papadopulos dostają naprawdę fajne piłki w pole karne. Zresztą, w ogóle „Ecik” w trakcie jednego spotkania potrafi mieć kilka dogodnych sytuacji i nigdy nie można mu odmówić zaangażowania. Jakieś problemy? Głucha cisza na sali. Tak naprawdę trudno wskazać na jakieś znaczące kłopoty w ekipie gospodarzy: akcje mają regulowane tempo, boczne sektory są mocno eksploatowane, ma kto strzelać, a defensywie nie brak stabilizacji. Co w takim układzie może zrobić Lechia? Postawić trudne warunki gry. Podopieczni Nowaka nie boją się odważnej gry i tak samo jak „Miedziowi” lubią wychodzić z szybkim atakiem niszczącym wszystko, co tylko znajdzie się na ich drodze. Szybka gra, dobra komunikacja w obrębie ofensywy i radość z futbolu. Dodatkowo, ogromną rolę zaczął odgrywać Krasić, który potrafi wparować niczym taran w pole karne przeciwnika i jeszcze przy tym zająć się rozegraniem. I tak na dobrą sprawę… szkoleniowca gdańszczan również nie dręczą żadne migreny. Zespół funkcjonuje prawidłowo (mimo, że czasem Janicki ma problem z grą pod presją) i chce się liczyć w walce o europejskie puchary.

Pojedynek w Lubinie zapowiada się naprawdę ciekawie. Zarówno Zagłębie, jak i Lechia grają bardzo odważny, szybki i „totalny” futbol, choć przy tym wszystkim potrafią wciągnąć rywala na swoją połowę i trochę pograć piłką.

TypujeMY: Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk (3:2)

Powrót na fotel lidera?

Obecna sytuacja Piasta Gliwice jest swego rodzaju fenomenem. Niby po podziale tracą do Legii zaledwie punkt, ale tych, którzy nadal wierzą w to, że zespół Latala jest w stanie zdobyć mistrzostwo, z dnia na dzień ubywa. Niby ostatnio wygrali z Jagiellonią, tyle że drużyna z Białegostoku dostaje ostatnio tęgie lanie od praktycznie każdego napotkanego rywala. Obecny wicelider tabeli zupełnie nie potrafi wrócić do dyspozycji prezentowanej jesienią, a w sobotni wieczór zmierzy się z kimś, kto jest w bardzo podobnej, o ile nie bliźniaczej sytuacji. Mowa o Cracovii. Na konferencji pomeczowej po spotkaniu ze Śląskiem Jacek Zieliński nie ukrywał swojego rozczarowania końcowym wynikiem. „Pasy” przegrywając we Wrocławiu spadły na piątą pozycję i przez to w rundzie finałowej tylko trzykrotnie zagrają na własnym stadionie. W 2016 roku krakowianie w dziewięciu rywalizacjach wywalczyli… dziewięć punktów i by jeszcze bardziej uwydatnić mierność tego faktu warto dodać, że aż 11 zespołów w lidze radziło sobie przez ten czas lepiej. Zwycięstwo z Piastem dałoby spory zastrzyk pewności siebie Cracovii, który w obecnej chwili jest dla nic na wagę złota, ale gospodarze też mają o co grać. Biorąc pod uwagę, że Legia będzie mierzyć się z Lechem, jest spora szansa na to, że warszawska drużyna się potknie, a nie trzeba nikomu mówić, co wtedy dałaby gliwiczanom wiktoria…

Goście mają ostatnio spory problem ze zdobywaniem bramek i mało wskazuje na to, żeby znaleźli w końcu jakiś sposób na przełamanie tej strzeleckiej niemocy. Piast przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść i tym samym europejskie puchary będą dla nich na wyciągnięcie ręki.

TypujeMY: Piast Gliwice – Cracovia (1:0)
 

Niedziela, 17.04. Ostatnim, co może uczynić rozgoryczone Podbeskidzie, jest zwiesić głowę w geście poddania się. Nie tędy droga!  Zresztą, same"Słoniki" nie pozwolą na pasywną, wyzutą z emocji grę. Jednocześnie "Jaga" powalczy o stabilizację, a Wisła pokusi się o kontynuację dobrej postawy.

Obudzić podrażnione lwy

Po zamieszaniu z punktem dla Lechii Gdańsk już powoli opadł kurz, „Górale” znowu zagrają z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza – tym razem w ramach grupy spadkowej - i nie jest to dobra informacja dla drużyny Piotra Mandrysza. Niecieczanie zgubili gdzieś dawny styl, zaciął się Wojciech Kędziora i w oczy beniaminka zawitało widmo spadku z Ekstraklasy. W dodatku w niedzielę czeka ich bardzo trudna przeprawa z zespołem, który za wszelką cenę będzie chciał udowodnić kwalifikację do grupy mistrzowskiej. Goście swoją szansę mogą upatrywać tylko w za dużej motywacji piłkarzy Roberta Podolińskiego, bo pozbawieni Jakuba Biskupa nie mają po swojej stronie wiele atutów.

Gospodarze poradzą sobie z motywacją i nie dadzą żadnych szans gościom z Niecieczy. Mateusz Szczepaniak i spółka pokażą góralski charakter i niczym piłkarze Bayern Monachium pod wodzą Juppa Heynckesa zdominują przeciwnika. Szybko strzelone bramki ustawią ten mecz i skutecznie zniechęcą zawodników Termaliki przed odrabianiem strat.

TypujeMY: Podbeskidzie Bielsko-Biała – Termalica Bruk-Bet Nieciecza (3:0)

Zachować spokój

Niedzielne spotkanie będzie dla piłkarzy Michała Probierza meczem o spokój. Ewentualne zwycięstwo z Górnikiem powiększy do sześciu punktów przewagę nad grupą spadkową i unormuje sytuację w zespole przed wyjazdowym pojedynkiem we Wrocławiu. Szczególnie, że ostatnio ciężko było o luz. Jagiellonia w dalszym ciągu traci bardzo dużo bramek, nie wykorzystuje sytuacji  i w dodatku utraciła zaufanie kibiców. Ten pierwszy problem ma zażegnać Dawid Szymonowicz, który wraz z Gutim wystąpi w formacji defensywy, a jedyne czego możemy być pewni to wsparcia fanów „Żółto-Czerwonych”. Po poniedziałkowym spotkaniu kibiców z piłkarzami „Jagi” zawodnicy otrzymali kredyt zaufania i jasno postawiony cel – utrzymanie w piłkarskiej elicie. Patrząc na to jak piłkarze Michała Probierza reagowali na grę pod presją w niedzielę możemy się spodziewać wszystkiego.

I rzeczywiście tak będzie. Zawodnicy Jagiellonii wyjdą bardzo zdeterminowani na to spotkanie, ponownie stworzą sobie kilka sytuacji pod bramką przeciwnika, ale dopiero stały fragment gry i mocny strzał Gutiego dadzą gospodarzom prowadzenie. Jednak kibice na stadionie przy Słonecznej tylko przez chwilę będą cieszyć się z przewagi, bo z minuty na minuty widoczny będzie brak Jacka Góralskiego i do głosu dojdą goście. Bartosz Drągowski będzie uwijał się w ukropie, ale nie uchroni drużyny przed stratą gola. Białostoczanie kolejny raz stracą bramkę i stracą szansę na odskoczenie rywalom ze strefy spadkowej.

TypujeMY: Jagiellonia Białystok – Górnik Łęczna (1:1)


Widmo relegacji nabierze ostrości

Siedem kolejek, które zaważy o tym, kto w następnym sezonie wpadnie w niemałe tarapaty. Nie od dziś wiadomo, że spadek do 1. ligi niesie za sobą spore straty finansowe. Mniejsze wpływy za transmisje telewizyjne oraz przede wszystkim duży spadek frekwencji, bo chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że kibic prędzej pójdzie na mecz z Legią niż, przykładowo, z Wigrami Suwałki, a to tylko wierzch góry lodowej. Górnik rozpoczyna batalię o utrzymanie na najtrudniejszym z możliwych terenie. Gdyby Wisła wcześniej sprowadziła do siebie Wolskiego czy Ondraska, to nie ma wątpliwości, że byłaby obecnie w zupełnie innym miejscu. Teraz nie pozostaje im nic innego jak tylko… bić słabszych. Nie ma co się czarować. Jeśli krakowianie będą prezentować chociaż 30% swojej boiskowej postawy z ostatnich tygodni, to nikt z grupy spadkowej nie stawi im czoła. Gdyby starcie Wisły z drużyną z Zabrza odbywało się w 36. lub 37. kolejce, to na pewno wtedy ci drudzy mieliby znacznie więcej szans, bo drużyna Wdowczyka będzie wtedy najprawdopodobniej grała już o pietruszkę. Takiego szczęścia jednak nie mają i przez to niesamowicie trudno znaleźć jakiś pozytyw, który pozwoliłby gościom mieć jakąkolwiek nadzieję.

Głęboka defensywa Górnika na nic się zda, bo gospodarze mają w swoich szeregach Rafała Wolskiego, na którym nie zrobi to najmniejszego wrażenia.

TypujeMY: Wisła Kraków – Górnik Zabrze (2:0)
 

Redakcja Transfery.info - Polska (w składzie: Błażej Bembnista, Norbert Bożejewicz, Tomasz Góral, Marcin Łopienski, Aleksandra Sieczka).