Jak Harry Kane stracił i odzyskał ikrę

2021-11-19 09:33:06; Aktualizacja: 2 lata temu
Jak Harry Kane stracił i odzyskał ikrę Fot. hamdanjaz / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Napastnik reprezentacji Anglii Harry Kane jest w słabej formie. Tłumaczy to problemami po przegranym finale Mistrzostw Europy i nieudanym transferem do Manchesteru City. Możliwe jednak, że odbija się na nim nierozsądne gospodarowanie jego zdrowiem.

Coś niedobrego dzieje się z Harrym Kane’em.

Ma 28 lat, zatem powinien być w formie swojego życia. W poprzednim sezonie został królem strzelców Premier League, jest też kapitanem wicemistrzów Europy.

W teorii, spadki formy powinny nastąpić dopiero za parę sezonów, gdy organizm zacznie odmawiać posłuszeństwa.

Tymczasem u Kane’a nastąpił nie spadek, lecz potężne tąpnięcie.


Harry Kane - gole i asysty na 90 minut

Odkąd Mauricio Pochettino przyszedł do Tottenhamu i postawił mocno na młodziutkiego wówczas Kane’a, Anglik jeszcze nigdy nie był tak bardzo nieefektywny.

Oprócz nagłego w tym sezonie spadku formy, widać też inną rzecz - od sezonu 2016/17 Anglik co sezon notuje coraz gorsze liczby. To wciąż elitarne liczby na poziomie najlepszych piłkarzy w lidze, ale trend jest jasny. Wyjątkiem są jedynie poprzednie rozgrywki.

Szklane kostki Kane’a

I dobrze ten wyjątek obrazuje skąd bierze się ten niepokojący dla Kane’a trend.

Od 2017 roku kontuzje, głównie kostek, zmusiły Anglika do opuszczenia aż 42 meczów Tottenhamu. I problemem nie były same urazy, lecz to, że do gry najczęściej wracał zbyt wcześnie.

Harry Kane - minuty

Dla Mauricio Pochettino często nie w pełni zdrowy Kane był lepszy niż pełen sił rezerwowy napastnik, nawet jeśli Anglik grał o wiele gorzej niż przed kontuzją. Dla momentów jakości wyrastającej ponad drużynę warto trzymać go było na boisku.

W 2019 roku przez zerwane więzadła w kostce opuścił styczeń i luty. Wrócił do gry w marcu, a już w kwietniu kontuzja się odnowiła. Kane wrócił dopiero na finał Ligi Mistrzów w czerwcu, kiedy zaprezentował się fatalnie. Widać było, że nie jest jeszcze w pełni gotowy do gry, zwłaszcza na takim poziomie.

Skąd więc tak znakomita forma Kane’a w sezonie 2020/21? Pomogła mu pandemia - pierwszy raz od lat Anglik miał kilka miesięcy przerwy. Dodatkowo Tottenham nie grał już w Lidze Mistrzów, więc Kane nie był potrzebny drużynie co trzy dni. W Lidze Europy grał bowiem Carlos Vinicius, wypożyczony z Benfiki. Pierwszy od lat napastnik, który był w stanie regularnie zastępować Anglika.

Ówczesny trener Tottenhamu Jose Mourinho walczył o odpoczynek zawodnika z selekcjonerem reprezentacji Anglii Garethem Southgatem, który wystawiał go w każdym spotkaniu. – Harry Kane powinien trochę odpocząć. Chodzi o to, by chronić go przed kontuzjami i przemęczeniem – mówił portugalski trener.

Mimo tego chuchania i dmuchania, Kane nabawił się dwóch kontuzji kostki. Jedna z nich przyszła tuż przed finałem Pucharu Ligi z Manchesterem City. Oczywiście Anglik w tym meczu zagrał, lecz znów był tylko cieniem samego siebie.

Stracił ikrę i motywację 

I wciąż nie odpoczywał. Dograł sezon do końca od deski do deski, natychmiast poleciał na mistrzostwa Europy, gdzie opuścił ledwie 44 minuty. 

Ale eksperci uważali, że Kane wcale nie wyglądał w lecie na zawodnika w najlepszej formie. – Wygląda, jakby stracił swoją “ikrę” - mówił były reprezentant Anglii Martin Keown.

Tej ikry Kane nie odzyskał do dzisiaj. W tym sezonie Premier League strzelił ledwie jednego gola.

Sam zawodnik zwraca uwagę na to, że odbił się na nim przegrany finał mistrzostw Europy, którego nie był w stanie odpowiednio przepracować. – To kosztuje bardzo dużo, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Po kilku tygodniach znowu trzeba rywalizować w Premier League i nie ma nawet szansy poukładać sobie tego wszystkiego w głowie, wyciągnąć wniosków, ocenić, co zrobiło się dobrze, a co źle – mówił angielskim mediom po meczu z Albanią.

Nieudany transfer

A gdy skończyło się Euro, zaczęła się kolejna telenowela - transfer Kane’a do Manchesteru City. Kapitan reprezentacji Anglii miałby przejść do mistrzów Premier League? Taki temat raczej nie schodzi z okładek angielskich brukowców. Codziennie pojawiały się nowe wieści. Niekiedy wydawało się, że transfer jest kwestią godzin, by nazajutrz okazywało się, że negocjacji w ogóle nie było.

Sam zawodnik żył w przekonaniu, że transfer dojdzie do skutku. Długo nie wracał z urlopu, nawet nie trenował z Tottenhamem. Ale Daniel Levy, prezes klubu, był uparty i nie pozwolił na transfer. Nawet go nie negocjował.

Jeszcze przed zakończeniem poprzedniego sezonu Kane udzielił wywiadu Gary’emu Neville'owi i dał do zrozumienia, że chciałby odejść z klubu. 

– Chcę porozmawiać z klubem o mojej przyszłości. Chcę grać w największych meczach. Widzę jak angielskie kluby radzą sobie w Lidze Mistrzów i też chciałbym być częścią takich spotkań. To moment w mojej karierze, kiedy trzeba spojrzeć na to odpowiednio i porozmawiać szczerze z prezesem klubu – mówił Kane.

Nie byli mężczyznami

Kane’owi nie podobało się też zwolnienie Jose Mourinho. Anglik był bowiem jednym z niewielu  piłkarzy Spurs, który chciał pozostania Portugalczyka w klubie.

– Jose chciał, byśmy na boisku byli mężczyznami i zachowywali się jak mężczyźni na boisku. Jak liderzy. Szczerze mówiąc, to właśnie głównie na tym polu nie wyszło. Nie było tych liderów, których potrzebowaliśmy – opowiadał.

Kane bardzo korzystał na pracy z Mourinho. Gdy odpoczął, grał jak natchniony. Cofał się po piłkę, rozgrywał w stylu Kevina de Bruyne. W poprzednim sezonie Premier League miał najwięcej bramek i najwięcej asyst. 

Ale Kane był jedynym piłkarzem Spurs, który zaliczył tak gwałtowny wzrost formy. Anglik często nie krył irytacji tym, co działo się na boisku. W jednym z ostatnich meczów poprzedniego sezonu - z Aston Villą u siebie - po raz kolejny cofnął się po piłkę i dośrodkował ją w pole karne, gdzie nie było żadnego z kolegów.

– Jaki jest, k...a, sens? – zapytał sam siebie, co uchwyciły kamery.

To pytanie dotyczyło samego podania, ale zostało odczytane jako niechęć do dalszej gry w Tottenhamie. Dzień później ukazał się wywiad z Garym Neville'em.

Nieoczekiwany zwrot akcji

Mourinho w Tottenhamie, po niemal trzech miesiącach poszukiwań, zastąpił Nuno Espirito Santo. Portugalczyk był odrzucony w maju za zbyt defensywny styl gry, zatrudniony w lipcu, gdy zaraz miały rozpocząć się przygotowania do sezonu, a zwolniony już w październiku za fatalne wyniki i jeszcze gorszą grę zespołu.

Tottenham nie oddał celnego strzału w lidze od 227 minut minut. Forma Kane’a jest zapewne jedną z przyczyn tak słabej gry ofensywy Spurs. Ale Anglik jest też ofiarą tego, że pomysłu na atak nie mieli zarówno koledzy z zespołu, jak i sam trener.

W nieoczekiwanym zwrocie akcji, Espirito Santo zastąpił Antonio Conte. Trener, który z byle drużyny potrafi sklecić ekipę walczącą o mistrzostwo. Wymagający, utytułowany i do tego u szczytu swojej trenerskiej kariery.

I coś przeskoczyło w głowie Harry’ego Kane’a.

– Jego CV mówi samo z siebie. Wygrywał trofea na najwyższym poziomie. Wszyscy jesteśmy podekscytowani, by z nim pracować – powiedział Kane po pierwszym meczu Conte w Tottenhamie przeciwko Vitesse Arnhem. 

– To pokazuje wielką ambicję klubu – podsumował zatrudnienie Conte napastnik.

I zaskoczył tym dziennikarzy, bo Anglik rzadko udziela wywiadów po meczach. Jeśli więc coś mówi, dużo to znaczy.

Kane znów więc widzi w Tottenhamie ambicję, w kolegach z zespołu głód zwycięstwa, a u siebie motywację do gry.

W głowie Kane może więc znów wjeżdżać na drogę do wielkiej formy. 

Pytanie, co na to ciało, a zwłaszcza wrażliwe kostki króla strzelców Premier League.