Jeśli nie on, to kto? Jagiellonia Białystok powinna pobić rekord sprzedażowy

2024-07-19 09:25:57; Aktualizacja: 24 minuty temu
Jeśli nie on, to kto? Jagiellonia Białystok powinna pobić rekord sprzedażowy Fot. Artur Kraszewski / PressFocus
Paweł Hanejko
Paweł Hanejko Źródło: Transfery.info

Jagiellonia Białystok w piątek rozpoczyna sezon i wydaje się, że będą to ostatnie rozgrywki na Podlasiu w wykonaniu Dominika Marczuka. Skrzydłowy, który ma już za sobą premierowe powołanie do reprezentacji Polski, wzbudza poruszenie na rynku i jest mocnym kandydatem, by pobić klubowy rekord sprzedażowy. Kiedy odejdzie? Ile można na nim zarobić?

Patryk Klimala za cztery miliony euro przeniósł się z Jagiellonii Białystok do Celticu w styczniu 2020 roku. Napastnik miał wówczas za sobą znakomitą rundę, a Szkoci ten ruch postrzegali w kategorii wielkiej okazji. Polak ostatecznie furory nie zrobił i teraz jest wypychany ze Śląska Wrocław. Niezmiennie od tamtej pory to właśnie on figuruje na liście najdrożej sprzedanych piłkarzy w historii jednokrotnego mistrza kraju.

Największe sprzedaże w historii Jagiellonii Białystok:

1. Patryk Klimala za 4 miliony euro do Celticu,
2. Bartłomiej Drągowski za 2,5 miliona euro do Fiorentiny,
2. Karol Świderski za 2,5 miliona euro do PAOK-u,

Ta trójka piłkarzy od dłuższej chwili nie została zepchnięta z zaszczytnego podium, a czas tyka. Do pewnego momentu wydawało się, że dołączy do nich Bartłomiej Wdowik, ale ostatecznie lewy defensor kosztował Bragę półtora miliona euro. To wprawdzie solidna kwota, ale mając na uwadze statystyki tego piłkarza, wydaje się, że można było zarobić na nim nieco więcej. Co się odwlecze to nie uciecze...

Jeśli nie on, to kto

Poprzedni sezon owocował w niespodzianki. Najpierw w rundzie jesiennej błyszczał Śląsk Wrocław, natomiast na wiosnę fenomenalnie spisywała się Jagiellonia Białystok. To właśnie piłkarze Adriana Siemieńca ostatecznie znaleźli się na czele Ekstraklasy i wygrali mistrzostwo Polski, zostawiając konkurencję daleko w tyle. Wpływ na to miał oczywiście kolektyw na czele z młodym, ambitnym szkoleniowcem, ale też poszczególni piłkarze. W kategoriach odkrycia na pewno należy postrzegać Dominika Marczuka.

Jeszcze rok temu o tej porze fani talentu skrzydłowego, którzy na co dzień śledzą Ekstraklasę, mogli nie mieć o nim bladego pojęcia. Zanotował on bowiem bardzo dobry sezon w barwach pierwszoligowej Stali Rzeszów i na tej kanwie zmienił barwy.

Wydawało się więc, że pierwsze pół roku możemy w jego przypadku traktować jako aklimatyzację i przetarcie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. On jednak przebojem wskoczył do Jagiellonii Białystok i już od samego początku dawaj swojej drużynie cenne punkty. Pomimo młodego wieku utrzymał znakomitą formę przez cały sezon, co zaowocowało powołaniem do reprezentacji Polski. W niej wprawdzie nie zadebiutował, ale jeśli dalej będzie się tak rozwijał, szansa od Michała Probierza to tylko kwestia czasu.

- Towarzyszą mi ogromna ekscytacja oraz poczucie szczęścia. Powołanie do tej pierwszej reprezentacji zawsze było moim marzeniem już w dzieciństwie. Cieszę się, że dostałem taką szansę. Zrobię wszystko, aby wykorzystać ją w możliwie najlepszy sposób. Pojadę tam z chęcią pokazania się z możliwie najlepszej strony. Zrobię wszystko, aby przekonać do siebie selekcjonera i by nie było to moje ostatnie powołanie do kadry. W tym miejscu chciałbym podziękować trenerowi Adrianowi Siemieńcowi oraz wszystkim kolegom z drużyny, bo bez ich pomocy nie byłoby Marczuka w reprezentacji. Chcę podkreślić, że mój sukces jest także ich sukcesem i to powołanie traktuję jako docenienie naszej postawy na przestrzeni całego sezonu - mówił po powołaniu do kadry Marczuk.

Bura od Tarasa Romanczuka

Żeby jednak nie było zbyt kolorowo, to poprzedni sezon w wykonaniu Dominika Marczuka miał też ciemne strony. Mowa tu o końcówce rozgrywek i burze, którą otrzymał od uczestnika EURO 2024, Tarasa Romanczuka.

„Do pustaka masz, co chcesz ku*wa robisz! Ile można go głaskać, ku*wa! Co spokojnie, co spokojnie ku*wa. Cały czas spokojnie. Tam nie poda, tam nie strzeli. Co to ku*wa przedszkole?!” - wykrzykiwał pomocnik po remisie z Pogonią Szczecin, kiedy to Marczuk nie wykorzystał świetnej okazji. Ta mogła przypieczętować historyczne mistrzostwo Polski dla Jagiellonii Białystok.

Wszystko później rozeszło się po kościach, bo klub z Podlasia zdobył ostatecznie pierwsze miejsce na zakończenie rozgrywek. To jednak zbyt częste samolubstwo w klarownych sytuacjach bywało od czasu do czasu zmorą Marczuka. Jeśli popracuje nad tym elementem, to ma szansę zrobić naprawdę solidną karierę.

Ostatni sezon w Jagiellonii Białystok i rekord transferowy?!

Jagiellonia Białystok zaraz rozpoczyna walkę w europejskich pucharach. Na wstępie w 2. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów los był dla piłkarzy Adriana Siemieńca łaskawy, bo przydzielił FK Panevėžys z Litwy. Jeśli zatem uda się wygrać dwumecz, mistrz Polski po historycznym triumfie na krajowym podwórku, po raz pierwszy zamelduje się co najmniej w Lidze Konferencji.

Udział w europejskich pucharach to znakomita okazja na zarobek, ale też promocję poszczególnych zawodników. Na to też liczą na Podlasiu i wierzą, że gra w kontynentalnych rozgrywkach pozwoli wypromować między innymi Dominika Marczuka. Już w ostatnich miesiącach interesowały się nim mocniejsze kluby, ale jego pracodawca skrzętnie odrzucał zalotników.

Na kontrahentach wrażenie muszą robić statystyki 20-latka. Wobec siedmiu bramek i 14 asyst w sezonie nikt nie może przejść obojętnie.

Jaki następny krok?

Dominik Marczuk ma w Białymstoku misję do zrealizowania - awans do europejskich pucharów. Jeśli ta zakończy się sukcesem, powinien poszukać zatrudnienia w innym miejscu. Gdzie trafi? Do tej pory łączono go między innymi z przeprowadzką do Galatasaray, ale w kuluarach przewijały się też kluby z TOP 5 europejskiej piłki.

Jedno jest pewne - jeśli skrzydłowy chce się nadal rozwijać w takim tempie, jak do tej pory, to powinien poszukać wspólnie z agentami miejsca, gdzie poprzeczka pójdzie w górę, ale jednocześnie będzie łapał cenne doświadczenie. Ławka rezerwowych nie jest w tym wieku wskazana.

Ważna też będzie kontynuacja tego, co wypracował rok temu - jeśli potwierdzi dyspozycję, znane marki ustawią się po niego w kolejce. Marczuk to nieoszlifowany diament, który o swoją przyszłość zacznie walczyć już w piątek. Punktualnie o 18:00 rozpocznie się mecz pierwszej kolejki Ekstraklasy, a w nim Jagiellonia Białystok zagra z Puszczą Niepołomice. Jak poradzi sobie urzędujący mistrz kraju?