Kibic reprezentacji Irlandii na selekcjonera! [FOTO]
2014-11-07 12:48:34; Aktualizacja: 10 lat temuI ty możesz zostać selekcjonerem reprezentacji Irlandii – pomyślał sobie Paddy O’Brien, kibic drużyny narodowej swojego kraju i postanowił aplikować o tę posadę. Niestety Irlandzki Związek Piłkarski nie dał mu tej szansy…
A szkoda, bo innowacyjne i rewolucyjne wręcz podejście O’Briena do futbolu mogłoby zdobyć ogrom uwagi ze strony sympatyków tego sportu niemalże z każdej strony świata.
Rzecz miała miejsce we wrześniu 2013 roku, kiedy to Irlandzki Związek Piłkarski poszukiwał następcy dla ustępującego ze stanowiska Giovanniego Trapattoniego. Wśród podań aplikujących o przyjęcie na stanowisko znalazło się jedyne w swoim rodzaju zgłoszenie od kibica reprezentacji Paddy’ego O’Briena. Irlandczyk uważał, że jego propozycja objęcia kadry narodowej wcale nie była gorsza od ofert ówczesnych innych kandydatów.
- W czasie, gdy napisałem aplikację w mediach pojawiało się wielu zachwalanych kandydatów i nawet bez żadnego doświadczenia w pracy trenera uważałem, że mogę być na tym stanowisku tak samo dobry jak Gerard Houiller, Owen Coyle, Noel King itd. – powiedział bohaterski kibic reprezentacji Irlandii Paddy O’Brien.Popularne
Serce w kolorze zielonym
O’Brien postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Chciał pomóc swojej ukochanej drużynie, która wobec braku sukcesów i awansów na wielkie imprezy piłkarskie spadała coraz niżej w rankingu FIFA, nie mówiąc już o respekcie wobec niej ze strony innych drużyn narodowych. Wierny kibic przyznaje, że wspiera reprezentację swojego kraju odkąd tylko pamięta. – Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa to obrazek z Johnnym Aldridge’em strzelającym dwa gole Łotyszom w eliminacjach do Euro 96 - wspomina O’Brien.
Rewolucja taktyczna kluczem do sukcesu
Przekonany o swoim genialnym pomyśle na grę reprezentacji O’Brien postanowił skusić los i wysłał do siedziby krajowego związku podanie o przyjęcie na stanowisko selekcjonera drużyny narodowej. W swoim CV nie omieszkał opisać swojej życiowej filozofii oraz pomysłu na taktykę i ustawienie irlandzkich piłkarzy. Mało tego, by negocjacje nie ciągnęły się w nieskończoność postanowił czarno na białym przedstawić swoje wymagania płacowe, a nawet dorzucił do tego wszystkiego swój znak zodiaku.
Jako lokalny patriota zamierzał zdecydowanie postawić na piłkarzy występujących w rodzimej lidze. Jak irlandzkie, to najlepsze i wcale nie chodziło o whisky. Jego wizjonerskie postulaty, co najważniejsze, miały dać piłkarzom w zielonych koszulkach upragniony awans do Mistrzostw Europy we Francji w 2016 roku. O’Brien był tak pewny sukcesu, że gwarantował, iż ten cel zostanie wykonany. Nie wiadomo tylko, czy raczyłby dać za to swoją głowę…
Imponujące CV O’Briena, Fot. The Guardian
Niestety dla niego (i być może dla reprezentacji, kto to może wiedzieć) federacja nie zaoferowała mu rozmowy kwalifikacyjnej. Przekonany o swoich umiejętnościach szkoleniowych Irlandczyk ma za złe obecnemu selekcjonerowi drużyny narodowej, że ten nie skorzystał z jego ustawień taktycznych w czasie całej swojej kadencji.
– W ogóle nie korzysta z moich ustawień, pomimo tego, że powiedziałem mu, że jeśli chce może je użyć. W praktyce jednak okaże się, czy zdoła zapewnić nam sukces i chwałę na Euro 2016. Już wiem, dlaczego zatrudniono też Roya Keane’a. Jest wspaniałym kontrastem dla gry w dobrego i złego glinę i wydaje się, że zna się na irlandzkiej piłce. Gdyby ode mnie to zależało zatrudniłbym na stanowisku asystenta duet Noel Chomsky - Garry Kasparov. Chomsky był bardzo interesującym człowiekiem - powiedział sfrustrowany O’Brien.
Pomimo braku doświadczenia i jakichkolwiek zdolności szkoleniowych (oraz dosyć absurdalnej ofert) Irlandzki Związek Piłkarski postanowił podziękować mu za troskę o dobro reprezentacji i zgłoszenie swojej kandydatury.
Odpowiedź związku na kandydaturę kibica, Fot. The Guardian
W razie nagłego sportowego kataklizmu ojczyzna I tak może liczyć na pomoc swojego dobrego ducha. – Z radością udzielę rady Martinowi O’Neillowi w sprawach taktycznych, oczywiście za drobną opłatą - uśmiecha się niezadowolony z decyzji związku piłkarskiego O’Brien.
Lepsze jest wrogiem dobrego?
Wyobraźmy sobie, że Paddy O’Brien objąłby stanowisko selekcjonera reprezentacji Irlandii. Czy ktoś mógłby mu zarzucić brak poświęcenia dla kraju? Wszystko, co proponował zapewne było inicjatywą przemyślaną w dobrej wierze - zwykły kibic chciał zapewnić swoim rodakom sukces sportowy. Wyszedł z prostego założenia - jeśli doświadczony i utytułowany włoski szkoleniowiec nie osiągnął żadnego celu, to dlaczego on sam nie mógłby spróbować? I być może jego pomysły i rozwiązania zakrawały o absurd i groteskę to przynajmniej próbował wywołać swoją osobą szum i pokazać, że jeśli ktoś chce, to może aktywnie zaangażować się i przyczynić zarazem do ewentualnego sukcesu. No, albo porażki…
Tym niemniej ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: Czy osoba innego selekcjonera sprawiłaby, że Irlandczycy wyglądaliby lepiej w eliminacjach do Euro 2016? Spójrzmy na fakty: podopieczni O’Neilla zajmują w grupie eliminacyjnej drugie miejsce za Polakami z taką samą liczbą punktów. W wyjątkowych okolicznościach wydarli punkty Niemcom, zwyciężyli też Gruzinów. Z bardzo dobrej pozycji i z komfortem psychicznym przystępują do spotkania przeciwko Szkocji.
Pytanie, czy i tak bardzo dobrą postawę Irlandczyków w grach eliminacyjnych mogłaby jeszcze poprawić osoba Paddy’ego O’Briena? Tego nie wie nikt i na pewno nie będzie nam dane tego doświadczyć. A szkoda. W Polsce mamy ponad trzydzieści milionów ekspertów, ale podejrzewam, że nikt nie odważyłby się samodzielnie pociągnąć tego wózka.
Obserwuj autora na Twitterze: