Legia mistrzem! Gra słaba, ale Pogoń pokonana
2016-05-15 20:56:49; Aktualizacja: 8 lat temuLegia Warszawa pokonała Pogoń Szczecin 3:0 i zdobyła tytuł mistrza Polski.
Po porażce z Lechią wielu kibiców warszawskiej drużyny zaczęło wątpić w to, że stulecie klubu uda się uczcić zdobyciem mistrzostwa. Na szczęście trener Stanislaw Czerczesow nie zrobił już żadnych dziwnych roszad taktycznych i na mecz z Pogonią w składzie znaleźli się podstawowi zawodnicy. A oni, mimo wszystko, nie byli gośćmi z "Czasu Surferów" i poradzili sobie z tym zadaniem.
Nie można jednak sądzić, że wynik 3:0 oddawał to, co działo się na boisku. Legia nie zachwyciła grą, a swój poziom prezentował jedynie Guilherme (cóż za asysta!), Pazdan, Hlousek czy Jędrzejczyk, a gdyby nie Malarz, może i mielibyśmy 1:1 po pierwszej połowie i emocje do końca. Po 45. minutach to Pogoń prezentowała się lepiej i miała dwie groźne okazję, w które oczywiście zamieszany był kapitan Rafał Murawski. Nieustępliwość w grze pokazywał Dawid Kort, błysnął też Gyrucso - szkoda, że tylko na chwilę.
Najciekawszym momentem drugiej połowy była przymusowa przerwa z powodu zadymienia stadionu. Gole Nikolicia i Hamalainena były jakby planowym dopełnieniem widowiska. "Niko" może cieszyć się ze strzelenia bramki każdej drużynie w Ekstraklasie (do ostatniej kolejki została mu tylko Pogoń) i - być może - z ostatniego gola w polskiej lidze. Węgier to przykład, że można sprowadzić zawodnika bez wielkich nakładów, który od razu odpali i w dodatku zgarnie koronę króla strzelców. Gol Hamalainena jest jakby dopełnieniem tego dobrego kursu w polityce transferowej klubu - sprawdzony, ograny w lidze zawodnik plus prztyczek w nos dla największego rywala. Nie sposób też wspomnieć o pożegnaniu Marka Saganowskiego - pewnego symbolu Ekstraklasy.Popularne
Po dzisiejszym świętowaniu szybko opadnie kurz i szybko zacznie się powrót do rzeczywistości. Z taką grą Legia nie dość, że zanudzi przeciętnego kibica, to chyba tylko cudem dotrze do Ligi Mistrzów. Andrzej Strejlau nie miał litości, podsumowując to zwrotem "dwa podania i strata". Opieranie się na sile fizycznej i naturalnych umiejętnościach nie wystarczy, by dojechać do celu. Brak odpowiednich zmienników, porzucenie wprowadzenia młodych piłkarzy - skoro nie można w Legii, to czemu tak się dzieje w City, United czy Chelsea? - zresztą cały finisz ligi pokazał, że drużyna, mieniąca się ligowym potentatem rzeczywiście nie może odjechać drużynom skleconym za znacznie mniejsze pieniądze i nie gorszym piłkarsko. Gratulacje, ale liczymy na to, że prezesi zaczną kupować zawodników znacznie przerastających Ekstraklasę, którzy nie wrócą do niej z podkulonym ogonem.
Słówko też o Pogoni. Ambicję dziś mieli niektórzy, ale coś się w tym zespole jednak wypaliło. Czerwiński po kontuzji nie jest już profesorem na stoperze, Nunes grał od niechcenia, reszta chyba miała ogólnie słabszy dzień. "Portowcy" w nowym sezonie mogą wyglądać zupełnie inaczej, ale przykład ambitnego Korta czy Listkowskiego (jeden z najlepszych młodych piłkarzy w zakończonym sezonie) pokazują, że już niedługo wymarzone puchary mogą stać się rzeczywistością. Najważniejsze jednak będą decyzję prezesa Mroczka, Grupy Azoty i władz miejskich - bo gra nie idzie tylko o piłkarzy, ale i o nowy stadion.