Mauricio Pochettino wyłączył tryb kamikaze. Złoty tercet dostanie specjalne prawa, ale nie będzie najlepszym w historii

2021-10-03 10:59:56; Aktualizacja: 3 lata temu
Mauricio Pochettino wyłączył tryb kamikaze. Złoty tercet dostanie specjalne prawa, ale nie będzie najlepszym w historii Fot. Gao Jing / Xinhua / PressFocus
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Wybitne tercety mają to do siebie, że zawsze musi znaleźć się w nich jeden altruista. Nie byłoby świetnego Realu Madryt i Liverpoolu, gdyby nie pracowitość Karima Benzemy oraz Roberto Firmino. Ten sezon może być eksperymentem, bo w PSG gościa od poświęceń na razie nie widać.

Kiedy Mauricio Pochettino pracował w Hiszpanii, Pablo Osvaldo mówił, że czasami miał ochotę go zabić, bo czołgał piłkarzy jak psy. Zawsze wchodził do szatni w trybie kamikaze, bez kompromisów i z jasnym kodeksem postępowania. To o nim przecież Diego Maradona powiedział : „Patrzcie, ten Gringo wydaje mi polecenia”. Pochettino miał wtedy 21 lat, był zwykłym chłopakiem z Rosario, który nagle obudził się w roku 2021, lat ma już 49 i pierwszy raz w życiu musi zrobić krok w tył. Wie, że szatnia PSG to pole minowe. Tryb kamikaze nie działa, gdy masz pod strzechami najlepsze trio świata.

Mecz z Manchesterem City był paradoksem. Paryż dostał najbardziej intensywny i symboliczny show w erze Katarczyków, choć nie wierzę, by na koniec dnia Pochettino rozsiadł się w fotelu z myślą, że oto narodziło się coś wielkiego. Za długo siedzi w piłce, by nie widzieć niepokojących niuansów. Miasto blichtru potrzebowało tej błyskotki, gol Messiego idealnie wpisał się w zapotrzebowanie globalnej wioski, ale na dobrą sprawę to nie był świetny mecz paryżan. Nie było w nim magii całego tercetu. Nie było spójności systemu. Dla kogoś tak obsesyjnie przywiązanego do taktyki jak Pochettino, to musi frapować.

WĄTPLIWA PRZYJAŹŃ

Wielcy trenerzy nie podniecają się pojedynczymi zdarzeniami. Ich interesuje ciągłość i kierunek. Wiele razy będzie tak, że Messi znajdzie wolny korytarz, a Mbappé odegra mu piłkę w idealne tempo. Większość tych sytuacji skończy się tak jak we wtorkowy wieczór na Parc des Princes. Dopóki jednak trójka solistów będzie odłączona od orkiestry, ten projekt zawsze będzie wisiał na cienkich linach.

Manchester City we wtorek przegrał mecz, ale stwarzał więcej sytuacji i wydawał się zespołem bardziej zmechanizowanym niż PSG. Były momenty, gdy mecz mógł pójść bardziej w kierunku 1:1 niż 2:0 i jestem przekonany, że gdy następnym razem obie drużyny znowu się spotkają, Pochettino musi wymyślić coś więcej, niż luźne role tercetu i liczenie na to, że w końcówce któryś z nich szczęśliwie wyskoczy z pudełka.

Widać po Messim, że na razie ten zespół bada. Uczy się zachowań kolegów, koduje w głowie najlepsze wykorzystanie przestrzeni.

Neymar z całej trójki jako jedyny próbuje bronić. 

Mbappé po ostatniej nagonce na swoją osobę wygląda na podwójnie zdeterminowanego, ale miną tygodnie albo miesiące, zanim wokół tych nazwisk wytworzy się jakaś chemia.

Ivan Rakitić powiedział kiedyś o tercecie Messi-Suarez-Neymar, że to byli najlepsi przyjaciele na świecie. Boisko było odzwierciedleniem ich relacji poza boiskiem.

Nie chce mi się wierzyć, że tak samo będzie w Paryżu, bo po pierwsze, to jest inna specyfika miasta i klubu, po drugie - Mbappé choćby ze względu na wiek i język zawsze będzie w tym trio nieco z boku.

Tak, wiem, uczy się hiszpańskiego, ale raczej nie po to, by znaleźć nić porozumienia z latynoską szatnią. To dla niego sezon przejściowy: czerpać ile się da z obecności Messiego, dalej eksponować swój status, ale powoli już temat Francji wygaszać i szykować się na skok na głęboką wodę w Madrycie. Od teraz ma osiem miesięcy, by zakończyć przygodę w Paryżu z przytupem. Chciał wielkich nazwisk w klubie, to je dostał.

REPUBLIKA GRACZY

Tercet z Messim i Neymarem na papierze wygląda na najlepszy w historii, choć docelowo już teraz można napisać, że takim nie będzie. Skoro za rok prawie na pewno się rozsypie, to nigdy nie przekroczy bariery 120 goli jakie odhaczyło trio z Barcelony. Nie zbuduje trwałej więzi, a że ciągle obracamy się w gęstej atmosferze Paryża, to pewnie nie raz zdąży się między sobą posprzeczać.

Nie zawsze będzie przecież tak, że genialny mecz w środku pola rozegrają Veratti i Gueye. Donnarumma w którymś momencie może się pomylić. Marquinhos nie zawsze zdąży na czas. Innymi słowy, żeby ktoś mógł grać na fortepianie, ktoś inny musi go najpierw wnieść i wypakować. Siódemka haruje na trójkę. Na razie to wypaliło, ale kiedy nie wypali, zaczną się dyskusje.

Thomas Tuchel powiedział kiedyś, że w PSG wszystko jest polityką. Unai Emery dodał, że kiedy w normalnym klubie na czubku zawsze jest trener (za przykład podał Manchester City), to w stolicy Francji najmocniej świeci wieża o nazwie Neymar. To Republika Graczy, gdzie analizowane jest nawet to, czy pojawiłeś się na urodzinach Brazylijczyka, czy nie. Każda fotka ma znaczenie. To dlatego po scysji Mbappé-Neymar na drugi dzień obaj tak ochoczo ściskali się na treningach, byle tylko odwrócić narrację.

LATAWIEC NA WIETRZE

Pochettino też wie, jak grać w tę grę. Po tym jak Messi nie podał mu dłoni, za chwilę w świat poszła fotka, jak dwaj panowie siedzą w gabinecie trenera i wszystko sobie wyjaśniają. Na stole nieprzypadkowo pojawiła się książka „Brave New World”. Pochettino napisał ją w czasach Tottenhamu, a główną treścią są właśnie relacje z piłkarzami i gaszenie sporów. Przekaz: skoro poradziłem sobie w Londynie, to w Paryżu też dam radę.

Ciekawią mnie kolejne kroki Argentyńczyka. Po niecałym roku zdaje sobie sprawę, że trafił do klubu, który parę lat temu proponował milion euro Edinsonowi Cavaniemu, by ten zrzekł się wykonywania rzutów karnych. Tutaj każdy jest jak rozkapryszone dziecko, każdego trzeba dopieścić, częściej głaskać niż dokręcać śrubę. Będąc w Tottenhamie, potrafił wymusić na gwiazdach powroty do obrony i pressowanie na całej długości boiska.

Niezmordowany Heung-min Son był wizytówką tamtej ekipy, a intensywność ulubionym słowem.

Być może rację mają ci, którzy mówią, że mądry trener to taki, który wyczuwa nastroje i potrzeby grupy, a potem umie się do niej zaadaptować. I może w PSG czasem będzie musiał odpuścić, kiedy klasyczne staccato odstawi mu trójka z przodu. Na krótką metę, zwłaszcza w lidze francuskiej to z pewnością zadziała. W dłuższej perspektywie obejrzymy eksperyment. W dobie szukania złotych proporcji między obroną i atakiem, w erze analiz i kultu wszechwiedzy trenera, będziemy oglądali zespół puszczony jak latawiec.

Cienka linka w pewnym momencie może okazać się za słaba na Republikę Graczy.

PAWEŁ GRABOWSKI
NEWONCE.SPORT, CANAL+