Myśleli, że to przekręt. W półtora roku z piątej ligi do transferu za nawet sześć milionów euro

2025-01-06 09:13:08; Aktualizacja: 21 godzin temu
Myśleli, że to przekręt. W półtora roku z piątej ligi do transferu za nawet sześć milionów euro Fot. Luton Town FC
Paweł Machitko
Paweł Machitko Źródło: Transfery.info

To jeden z najdziwniejszych transferów ostatnich lat. W Szwecji media spekulowały, że mamy do czynienia z przekrętem. Błyskawicznie jednak okazało się, że sprowadzenie przez AIK Lamine’a Fanne Dabo należy wrzucić do kategorii skautingowych majstersztyków. Teraz ten 20-letni piłkarz może zadebiutować na poziomie Championship w barwach Luton Town, które kupiło go za nawet sześć milionów euro. Jak do tego doszło?

Jeszcze na początku 2023 roku Senegalczyk Fanne bardziej marzył o karierze profesjonalnego piłkarza, niż mógł o niej myśleć w kategoriach rzeczywistości. Grywał, nawet nie grał regularnie, na poziomie piątej ligi hiszpańskiej w maleńkim CE Constància z miejscowości Inca na Majorce. Żeby znaleźć ten klub w tabeli drugiej ligi hiszpańskiej, trzeba byłoby cofnąć się do sezonu 1967/1968, a w Primerze nie zagościł choćby na chwilę. Natomiast w piątej klasie (zwanej obecnie Tercera Federación) zadomowił się i okupował w ostatnich latach jej środek. I w realiach tej niższej przecież ligi 18-letni wówczas Senegalczyk nie potrafił zaistnieć. Mało tego, wcześniej nie był nawet podstawowym piłkarzem w drużynie młodzieżowej Constàncii.

Miał jednak obrotnych agentów, dobrze czujących się w warunkach skandynawskich. Stąd już w 2022 roku trafił na testy do duńskiego Odense. Po kilku dniach testów sportowych duńscy trenerzy uznali, że mają do czynienia z materiałem prędzej do gry na hiszpańskich orlikach, a nie rywalizacji w Superligaen, czyli duńskiej ekstraklasie. W listopadzie nastolatek zameldował się jednak w Szwecji. Tam już wrażenie było zgoła inne - zaprezentował się na tyle dobrze, że Henok Goitom, ówczesny asystent najpierw Petera Wennberga i potem Andreasa Brännströma, rekomendował młodziana do pierwszego zespołu.

Poskutkowało to przeprowadzką w marcu 2023 roku. Dabo kosztował symboliczną kwotę, jeśli w ogóle (poza obowiązkowym ekwiwalentem). CE Constància nie widziała w nim wielkiego talentu, a nawet lokalni dziennikarze z Majorki byli bardzo zaskoczeni decyzją Szwedów. - Nikt nie może tego zrozumieć - powiedział Miguel Chacartegui, dziennikarz „Diario de Mallorca” dla „Footballskanalen”. Media zaskoczyło również to, że ten człowiek znikąd z miejsca dostał umowę na… pięć lat.

Żeby było jeszcze ciekawiej - AIK wówczas znalazł się w centrum afery związanej z Universal Sports Group (chodziło o transfer piłkarza poniżej 15. roku życia rzekomo za pośrednictwem tej agencji, co stanowiłoby złamanie przepisów Szwedzkiego Związku Piłki Nożnej), a Fanne był powiązany właśnie z jej przedstawicielami.

Do tego krytycznie do jego osoby, zaraz po transakcji, odniósł się trener Brännström dla „Aftonbladet”. - Nie jest na teraz na poziomie Allsvenskan. Nie mówi po angielsku, ciężko do niego dotrzeć z instrukcjami. Nie łapie wszystkiego tak szybko, jak inni - stwierdził. Potem się sam nieco od tej wypowiedzi zdystansował, wszak była mowa o młodziutkim piłkarzu, jednak deprecjonujące jakość zawodnika słowa poszły już w eter. Szybko przyklejono mu łatkę semilegalnego albo nielegalnego biznesu agentów.

No i faktycznie początkowo Fanne nie grał. W sezonie 2023 osiem razy zasiadł na ławce rezerwowych i to byłoby na tyle. Rozgrywki 2024 też rozpoczął wśród zmienników, w dodatku tych niepodnoszących się z ławki. 5 maja nastąpił przełom, bo przy prowadzeniu 5-2 dobrze też w Polsce znany trener Henning Berg dał w 78. minucie szansę anonimowemu środkowemu lub defensywnemu pomocnikowi. Ten niczego nie zawalił, jego zespół wygrał ostatecznie 6-2, więc po cichu mógł liczyć na następne szanse. W następnej kolejce dostał cztery minuty i… swoją pierwszą żółtą kartkę, jednak coś ewidentnie przeskoczyło. 27 maja wybiegł w pierwszym składzie w - co by nie było, mimo aktualnego poziomu sportowego - prestiżowym meczu z IFK Göteborg. Zagrał 88 minut, jego drużyna wygrała 5-2, zebrał pozytywne recenzje. To był już dobry punkt wyjścia, a skauci bogatszych klubów zaczęli zwracać uwagę na tę z góry skazaną na klęskę „pomyłkę transferową”.

To, że skandynawskie rynki angielscy skauci mają rozpracowane doskonale, wiadomo nie od wczoraj, ale mimo wszystko zaskakujące było, że już w sierpniu, czyli de facto po dwóch miesiącach regularnej gry, do bardzo zdecydowanych negocjacji transferowych przystąpiło angielskie Luton Town, świeży przecież spadkowicz z Premier League. Kwota 6 milionów euro z bonusami (około 4,27 miliona euro podstawy) nie mogła nie zadowolić Szwedów, dla których dużym atutem było też to, że dzięki wypożyczeniu do końca sezonu dostali czas na znalezienie następcy podstawowego już ich piłkarza. Anglicy w pokonanym polu zostawili między innymi włoską Venezię.

Nie mogła nie zadowolić, bo AIK nie ma wielkiej historii sprzedażowej. Tylko za dwóch piłkarzy uzyskano lepsze kwoty niż 4,5 miliona euro, z czego jednym był… tak już wówczas chwalony Alexander Isak, cudowne dziecko szwedzkiej piłki (8,6 miliona euro, zapłacone przez Borussię Dortmund), obecnie jeden z najlepszych napastników na poziomie Premier League. Drugim najdrożej sprzedanym piłkarzem jest Amar Fatah, obecnie starający się przebić na wypożyczeniu z Troyes do Willem II (4,8 miliona euro). Dalej mamy już kilku piłkarzy z półki 4,5 miliona euro. Jeśli zawodnikowi powiedzie się w Luton, z miejsca wskoczy więc na drugą lokatę jedynie za Isaka, a przy dobrych wiatrach nawet go wyprzedzi, bo w umowie zawarto klauzulę o sporym, ale bliżej nieokreślonym na teraz procencie od następnej sprzedaży.

Fanne w listopadzie został zaprezentowany kibicom Luton Town, w grudniu przeprowadził się do Anglii po krótkich wakacjach, a od 1 stycznia jest już zarejestrowany jako piłkarz Luton Town.

Nim to jednak nastąpiło, pożegnał się z kibicami AIK, 10 listopada notując trzy asysty w ostatnim meczu sezonu przeciwko Halmstads BK i walnie przyczyniając się do wygranej 5-1, a także ostatecznie trzeciej lokaty w tabeli szwedzkiej ekstraklasy. Udało się mu to, nawet mimo faktu, że akurat w tym spotkaniu zagrał nieco głębiej, niż zazwyczaj to bywało w poprzednich starciach.

Senegalczyk, który z rodzicami do Hiszpanii przeniósł się w wieku roku, rozpoczyna więc w Anglii tworzenie następnego rozdziału swojej historii. W samym Luton widzą w nim spory potencjał i liczą, że ten „underdog”, niemający za sobą nawet gry w akademii wielkiego klubu; dla którego przed transferem do AIK maksymalnym poziomem było okazjonalne rywalizowanie z juniorami dużych hiszpańskich klubów, ponownie wszystkich zaskoczy.

Z pewnością jednak angaż w klubie Championship gwarantuje mu - nawet w skrajnie pesymistycznym wariancie - przynajmniej kilka lat kariery, o której jeszcze niedawno mógł tylko śnić. A jeśli Luton pozytywnie zweryfikuje jego umiejętności, Premier League stanie otworem.

O tym marzy od dziecka, gdy podziwiał swojego ulubionego piłkarza, Yayę Touré. Koledzy z AIK przyrównywali go - ze względu na cechy fizyczne i styl gry - właśnie do legendarnego Iworyjczyka z Manchesteru City, a z grających obecnie piłkarzy do Auréliena Tchouaméniego z Realu Madryt.

Tak też widzi go menedżer Luton Town, Rob Edwards. - To silny chłopak, który potrafi kontrolować piłkę. Bardziej widzę do jako defensywnego pomocnika. Czuje się naprawdę komfortowo z piłką przy nodze, mimo presji rywala. Jest agresywny, dobry w starciach bezpośrednich, a jednocześnie ma umiejętności techniczne - komplementował latem nabytek przy okazji ogłoszenia transferu.

Dlatego nie czeka i może mu dać zadebiutować nawet w dzisiejszym meczu przeciwko QPR. Szybko przydaje się Fanne nauczony w Szwecji angielski.