Pech Özila szansą dla Cazorli?

2014-10-09 14:38:22; Aktualizacja: 10 lat temu
Pech Özila szansą dla Cazorli? Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

„Zdrowiej szybko Mesut, Arsenal cię potrzebuje”, napisał wczoraj rano na Twitterze Santi Cazorla. Teraz jednak „Kanonierom” bardziej niż Özil, potrzebny jest właśnie Cazorla.

Gdy reprezentanta Hiszpanii sprowadzano ponad dwa lata temu na The Emirates, bardzo szybko okazało się, że mało który piłkarz w Premier League potrafi być aż tak produktywny w ofensywie. Swój debiutancki sezon Cazorla zakończył z double-double - 12 bramkami i 11 asystami. Co bardzo istotne w chwili obecnej, w większości meczów (25 na 38) w tamtym, najbardziej jak dotąd udanym dla Hiszpana sezonie, wystąpił na pozycji ofensywnego pomocnika, od którego w ostatniej fazie rozegrania piłki zależało bardzo wiele. Na pozycji, na której najlepiej czuje się jego kontuzjowany partner.
 
To właśnie przyjście Özila sprawiło, że Cazorla zaczął coraz częściej lądować na skrzydle, gdzie - choć zaliczał porównywalną liczbę asyst - nie mógł już tak często uderzać na bramkę rywali, co przełożyło się na znacznie gorszą średnią zdobywanych bramek. Oczywiście Niemca również Wenger często rzucał na skrzydło, jednak „ofiarą” zwykle padał Cazorla. 
 
 
W pierwszym sezonie Özila w Arsenalu, każda istotna statystyka Cazorli spadła. Dla porównania:
- w sezonie 2012/2013 Hiszpan zagrał w 38 meczach Premier League, strzelił 12 bramek, zaliczył 11 asyst, notował 2,6 kluczowych podań na mecz, a dokładność miał na poziomie 86,8%;
- w sezonie 2013/2014 wystąpił w 31 spotkaniach ligi angielskiej, zdobywając 4 bramki, notując 8 asyst, 2,2 kluczowych podań na mecz przy dokładności na poziomie 86,3%.
 
Oczywiście nie można jednoznacznie powiedzieć, że to przyjście Niemca, jak się okazało późniejszego mistrza świata, w dziwny sposób zablokowało Cazorlę. Po prostu jego zadania na boisku przy Özilu były nieco inne. To były zawodnik Realu miał posyłać zabójcze podania z drugiej linii w kierunku skrzydłowych czy napastników, być tym łamiącym schematy w rozegraniu. 
 
Jak pokazują jednak choćby liczby z tego sezonu, Cazorla niewiele ustępuje Niemcowi w najważniejszych dla pomocnika statystykach. Ba, częściej jest pod grą, znacznie odważniej także podejmuje decyzje o strzałach z dystansu. Wśród piłkarzy Arsenalu jest w najlepszej trójce pod względem udanych dryblingów. No i raczej nie zawodzi w kluczowych spotkaniach. W swoim pierwszym sezonie, gdy był absolutnie najlepszym ofensywnym graczem Arsenalu, strzelał i asystował z Manchesterem United, Liverpoolem, Tottenhamem czy Chelsea.
 
 
U Özila „zdiagnozowano” bowiem dziwną przypadłość, jeśli chodzi o mecze najcięższego kalibru, z najsilniejszymi zespołami globu. Otóż wtedy zwykle widziany jest tylko w tunelu przed i po meczu. Nieprzypadkowo w poprzednim sezonie za występy z Chelsea, Liverpoolem czy Manchesterem City był bezlitośnie krytykowany. Wykonywał w nich czasami nawet 70% mniej zagrań w strefie ataku, niż w spotkaniach z rywalami z dołu tabeli. Tak było na przykład w meczu z Liverpoolem z 8. lutego, kiedy podawał w ten rejon boiska piłkę 15-krotnie, podczas gdy z Hull tydzień wcześniej - 49-krotnie. Co ciekawe, przy zbliżonym posiadaniu piłki przez „Kanonierów”.
 
Co więcej, z Niemcem Arsenal wcale nie zdobywa o wiele więcej punktów. Od momentu przyjścia Özila na The Emirates, Niemiec opuścił 15 spotkań, z których Arsenal wygrał 9 (2 po rzutach karnych w krajowych pucharach), czyli równo 60%. Natomiast mogąc skorzystać z obecnego mistrza świata, zespół Wengera odniósł… 60,7% zwycięstw (31 w 51 meczach).
 
Mecze Arsenalu bez Özila
 
Pisanie o braku wpływu Niemca na grę Arsenalu byłoby oczywiście niesprawiedliwością. Znalazł się on bowiem choćby na pierwszym miejscu w szczegółowym zestawieniu PremierLeague.com, uwzględniającym zarówno ilość i dokładność wykonanych podań, jak i - co rzadziej spotykane w statystykach - ich jakość. Najwyżej wyceniane były oczywiście podania kluczowe, prostopadłe i do przodu, a najniżej - te w strefie obrony czy zagrania do tyłu. Na pewno nie jest jednak tak, że Niemca nie można zastąpić. Można, co udowadniają statystyki jego najbardziej prawdopodobnego zastępcy, Santiego Cazorli.
 
No właśnie, kto wie czy Hiszpan właśnie nie dostał najlepszej szansy od wielu tygodni, by udowodnić, że to on powinien grać na „dziesiątce” w najmocniejszym ustawieniu Arsenalu. Na zaprezentowanie swojej przydatności wobec nieszczęścia kolegi ma niemal trzy miesiące.