Reprezentacja Polski była, jest i będzie średniakiem
2022-09-30 20:36:02; Aktualizacja: 2 lata temuOd prawie 40 lat reprezentacja Polski znajduje się głównie w trzeciej dziesiątce najlepszych drużyn na świecie. Dlatego stać nas najwyżej na pojedyncze zrywy takie jak EURO 2016.
Dwa mecze kończące udział Polaków w Lidze Narodów w tym sezonie wydają się idealnym podsumowaniem miejsca, w jakim obecnie znajduje się reprezentacja narodowa: znacznie słabsza od Holendrów, ale wystarczająco dobra, by pokonać Walijczyków.
Daleko nam więc do najsilniejszych reprezentacji na kontynencie, zwłaszcza gdy te są w dobrej formie. Blisko zaś do europejskich średniaków.
Wniosek z tego jest prosty, choć nie wybrzmiewa wystarczająco często: Polska jest piłkarskim średniakiem.Popularne
Co więcej: takim jest od prawie 40 lat.
Na turniejach grywamy, ale bez sukcesów
Miarą siły danej drużyny jest coraz bardziej rozpowszechniony, a pochodzący z szachów, ranking Elo. Zasada jest prosta: za zwycięstwo z silnymi rywalami przybywa dużo punktów, za porażki ze słabymi punkty są odejmowane. Im drużyna jest silniejsza, im częściej wygrywa, tym ma więcej punktów i jest wyżej w rankingu.
Drużyn w rankingu jest 239. Polska od lat oscyluje między 20. a 30. miejscem w rankingu. Dziś jest na 23. miejscu.
To poziom ekip grających w wielkich turniejach, ale bez wielkich sukcesów. To w sumie może być slogan reprezentacji Polski.
Odkąd w drugiej połowie lat 60. polska piłka nożna wykonała kolosalny krok do przodu, z pierwszej 30-tki rankingu Elo zdarza się kadrze wypadać, ale tylko na kilka lat. W latach 90. i po Euro 2008 reprezentacja wpadała w głębokie kryzysy, osuwając się nawet do piątej i szóstej dziesiątki w światowym rankingu, ale odbijała się od dna i szybko szła do góry.
A odkąd skończył się w 1986 roku złoty okres polskiej piłki, Polska tylko momentami wchodzi powyżej 20. miejsca w rankingu. Najdłużej była tam po Euro 2016, za kadencji Adama Nawałki. Obecność Polaków w drugiej dziesiątce na świecie trwała jednak raptem 2 lata. Poniżej 20. miejsca kadra spadła jeszcze na rosyjskim mundialu.
Polska reprezentacja jest po prostu naturalnie kadrą z trzeciej dziesiątki na świecie. Od 1987 roku Polacy rozegrali 435 meczów, a do 203, czyli blisko do połowy z nich podchodzili jako drużyna między 21. a 30. miejscem na świecie. Co czwarty mecz rozegraliśmy jako zespół z czwartej dziesiątki.
Ani jednego jako drużyna z pierwszych dziesięciu miejsc.
Miejsce Polski w hierarchii futbolowej jest więc naturalnie między 20. a 30. miejscem.
Jak Nawałka wyciągnął kadrę z dna
Z tej perspektywy Euro 2016 wydaje się raczej zrywem i wyjątkowym zdarzeniem niż odzwierciedleniem stanu polskiego piłkarstwa. Tymczasem tamten ćwierćfinał staje się punktem odniesienia dla każdej kolejnej reprezentacji.
Na poniższym wykresie rankingu Elo od 2000 roku zaznaczono zmiany selekcjonerów, a podpisano czterech najdłużej prowadzących kadrę trenerów: Pawła Janasa, Leo Beenhakkera, Franciszka Smudę i Adama Nawałkę.
Ranking podczas ich kadencji przebiega z grubsza tak, jak pamiętamy ich kadry. Janas wzniósł drużynę na wyższy poziom po fatalnym mundialu w Korei Południowej i Japonii.
Beenhakker zanotował gwałtowny spadek, ale równie raptowny wzrost, który później na powrót zamienił się w pikowanie.
Smuda zatrzymał ten spadek, ale nie podniósł drużyny powyżej 30. miejsca na świecie, zaś Nawałka wyciągnął kadrę z niemal 60. miejsca do drugiej dziesiątki.
Ostatnie miesiące pracy Nawałki każą jednak sądzić, że nie tylko trenerzy odpowiadają za miejsce Polski w rankingu, a może nawet nie odpowiadają tak bardzo, jak byśmy chcieli.
Na Euro 2016 praktycznie każdy zawodnik z podstawowej jedenastki był w swojej życiowej formie. To, w połączeniu ze stabilnym składem i dobrą atmosferą w drużynie przyniosło ćwierćfinał.
Gdy jednak Grzegorz Krychowiak, Łukasz Piszczek, Kamil Glik czy Jakub Błaszczykowski zaczęli grać słabiej w klubach, odbiło się to na poziomie gry reprezentacji i wynikach.
Dziś żaden z defensywnych pomocników kadry nie gra na takim poziomie, jaki prezentował Krychowiak w Sevilli. Kamil Glik w Monaco był podstawowym obrońcą półfinalisty Ligi Mistrzów, a Piszczek z Błaszczykowskim (i Lewandowskim) dotarli do finału tych rozgrywek w 2013 roku. Teraz takich piłkarzy - poza Lewandowskim i Zielińskim - raczej nie ma.
Dziś więcej w polskiej kadrze jest piłkarzy na zakręcie swoich karier. A młodsi wciąż jednak dopiero budują swoją pozycję w europejskim futbolu.
Nawet prosta analiza overalla z gry FIFA pokazuje nam miejsce polskiej kadry w europejskiej hierarchii. Mediana umiejętności polskiego kadrowicza jest dokładnie na poziomie mediany wszystkich kadrowiczów wszystkich reprezentacji w tej grze: 75.
Kadra długoterminowo gra po prostu tak, jaki poziom reprezentują jej piłkarze. Żebyśmy mogli regularnie ogrywać Holandię, musimy mieć piłkarzy na jej poziomie. Na razie musi jednak wystarczyć nam ogrywanie Walii.
Ta sytuacja utrzymuje się w polskiej piłce od niemal 40 lat. Dlatego, żeby cokolwiek ruszyło do przodu na dłużej niż dwa lata, potrzebne są lata (dekady?) konsekwentnej pracy.
Polska reprezentacja jest średnia, czasem bywa niezła, niekiedy jest słaba. Oby taką nie stała się na dłużej, gdy karierę reprezentacyjną skończy Robert Lewandowski.
JACEK STASZAK