Seria „wielkich meczów”: 33. kolejka Ekstraklasy
2016-04-22 14:58:54; Aktualizacja: 8 lat temuBędzie się działo! „Pasy” wybiorą się do Warszawy, Pogoń i Lech powalczą o wybudzenie się z marazmu, Lechia sprawdzi wytrzymałość Piasta, a „górnicy” spróbują wynurzyć się z odmętów tabeli.
Piątek, 22.04. Choć większość widzów skoncentruje się na starciu Legii z Cracovią, które zapowiada się naprawdę elektryzująco, to nie można pomijać zmagań Stokowca i jego ekipy. Zagłębie pokusi się o przełamanie w grupie mistrzowskiej, ale… wcale nie będzie tak łatwo! Po przeciwnej stronie barykady stanie Ruch, który potrafi się postawić.
„Miedziowi” włączą się do gry o puchary?
Popularne
Podopieczni Piotra Stokowcadobrym finiszem sezonu zasadniczego rozpalili nadzieję w sercach swoich kibicówna zajęcie jednego z czołowych miejsc w Ekstraklasie gwarantującegojednocześnie awans do europejskich pucharów. Niestety ekipa z województwadolnośląskiego w pierwszych meczach w grupie mistrzowskiego poniosła dwieporażki i jej szanse na znalezienie się na podium ligi znacznie zmalały. „Miedziowi”po piątkowym starciu z Ruchem mogą jednak wrócić do gry o podium, ale musząwygrać na własnym terenie z „Niebieskimi”. Ci z kolei po uzyskaniu rzutem nataśmę awansu do górnej połówki tabeli z automatu stali się faworytami dozajęcia ósmej pozycji. Chorzowianie nie zamierzają jednak tanio sprzedać skóryi po dwóch remisach liczą teraz na zwycięstwo.
Nie da się ukryć, że mecz otwierający 33. kolejkę zapowiada się nabardzo ciekawy. Liczymy na to, że zobaczymy w nim kilka bramek i kawał dobregofutbolu w wykonaniu obu zespołów.
TypujeMY: Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów (3:1)
Strzelecka niemoc
W piątkowy wieczór, na Łazienkowskiej, zmierzą się drużyny, które na przestrzeni sezonu wyryły w naszej pamięci to, że gracze ofensywni najzwyczajniej w świecie potrafią grać w piłkę. Ostatnie wyniki Legii i Cracovii jednak zupełnie tego nie potwierdzają. W pięciu poprzednich kolejkach obie drużyny strzelały kolejno cztery i pięć bramek. Może i nie jest to jakiś zatrważający wynik, ale zupełnie przeciętny, biorąc pod uwagę, że mówimy o dwóch najskuteczniejszych zespołach w lidze. Od dłuższego czasu Nemanja Nikolić udowadnia, że też jest człowiekiem, a „Pasy”, pomimo że nadal stwarzają sobie masę sytuacji, to nie bardzo ma kto je wykorzystać. Warszawianie pokazali w swoim ostatnim meczu z Ruchem, że nie tylko są do ugryzienia, ale również można ich zdominować, a zespół Jacka Zielińskiego na pewno to potrafi. Tym bardziej że będą podbudowani po wtorkowym zwycięstwie z Zagłębiem, którym przełamali serię sześciu spotkań bez zwycięstwa.
Stołeczna drużyna w rundzie wiosennej przyzwyczaiła do tego, że raczej nie jest skora do oddawania punktów w meczach na własnym stadionie i podobnie będzie w rywalizacji z Cracovią, na której niekorzyść działa to, że ma wiele problemów kadrowych.
TypujeMY: Legia Warszawa – Cracovia (3:1)
Sobota, 23.04. Strach spoglądać w kierunku Kielc, bowiem ani Korona, ani podopieczni Szatałowa skutecznością nie grzeszą, ale może właśnie 33. kolejka przyniesie coś emocjonującego. Lepiej zapowiada się konfrontacja w Szczecinie, gdzie „Portowcy” będą bronić swojej ziemi przed nieprzewidywalnym Lechem. Na dokładkę rozpędzonego Śląska spróbują powstrzymać „Górale” zmagający się z lekkim kryzysem.
Duże i większe problemy
Zapowiedzieć ten mecz jest nie lada wyzwaniem, bo na pierwszy, drugi, trzeci, a także osiemdziesiąty drugi rzut oka wydaje się, że szansa na to, iż będzie to widowisko, może nie tyle zapomniane, ile po prostu dobrym określeniem jest bardzo... iluzoryczne. Łęcznianie przyjadą w gościnę z jasnym zamiarem przełamania bolesnej serii ośmiu meczów bez zwycięstwa. Prawda jest jednak taka, że zespół Szatałowa ma w swojej talii niewiele atutów i jeśli nagle nie zmieni czegoś w swojej grze, to może się już szykować do występów w 1. lidze. Natomiast Korona w ostatnich tygodniach, przynajmniej sportowo, nie rozczarowuje. Nawet pomimo tego, że mają za sobą zupełnie bezbarwne spotkanie z Termaliką. Praca, jaką wykonuje Marcin Brosz, bez wątpienia zasługuje na słowa uznania, jednak prawda jest taka, że młody trener nie ma obecnie wpływu na najważniejsze rzeczy, które dzieją się obecnie w klubie. Fanatycy „Złocisto-krwistych” głośno deklarują to, że rywalizacja z Górnikiem Łęczna będzie przez nich bojkotowana. Powodów jest wiele – absurdalne zakazy stadionowe dla osób, które są karane za swoje zachowanie na meczu, na którym… nie byli, nadużywanie kompetencji przez ochronę oraz coraz większe zróżnicowanie opinii względem kibiców i prezesa klubu. Prawda jest taka, że nawet jeśli w sobotnie popołudnie na murawie zagości jakość, to i tak będzie to zaledwie marnym pocieszeniem dla przykrej, kieleckiej rzeczywistości.
Mecz bez wyraźnej przewagi żadnej ze stron, jednak mając w kadrze Airama Cabrerę nie potrzeba zbyt wiele, by przechylić szalę na swoją korzyść.
TypujeMY: Korona Kielce – Górnik Łęczna (1:0)
Rozpędzony Śląsk
Bence Mervo okazał się lekarstwem na nieskuteczność drużyny znad Odry. 21-latek zadał dwa ciosy Jagiellonii, a w sobotę może pokusić się o strzelenie gola drużynie Roberta Podolińskiego. Przegrana z Górnikiem mogła wkurzyć jego piłkarzy, którzy do końca sezonu będą walczyć o utrzymanie (a mogli spokojnie grać w górnej ósemce). Ekscytującego widowiska raczej się nie spodziewamy – albo remis, albo zwycięstwo gości. Postawimy jednak na podział punktów.
TypujeMY: Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław (1:1)
Obustronna senność
Kibice „Kolejorza” są na skraju załamania nerwowego. Mało powiedzieć, że ich drużyna ma problem z regularnym punktowaniem: ona po prostu nie potrafi utrzymać koncentracji na zadowalającym poziomie przez pełne 90 minut. Podopieczni Urbana w starciu z Piastem w pierwszej połowie niemalże ułożyli sobie mecz (przyp. red. 2:0 do przerwy), mieli zwycięstwo w garści, by… w drugiej części konfrontacji dać książkowy popis indolencji. Lechici z każdą, kolejną minutą popełniali coraz więcej indywidualnych błędów, a czarę goryczy przelał fakt, że nie potrafili wykorzystać gry w przewadze jednego zawodnika. A trener Michniewicz mówił, że 2:0 to niebezpieczny wynik…
Co prawda poznaniacy prezentują się znacznie lepiej, gdy w wyjściowej „jedenastce” melduje się Szymon „generator energii” Pawłowski, ale okazuje się, że nawet on nie jest w stanie poprowadzić drużyny do zwycięstwa. Zwrotny i bardzo szybki pomocnik dwoi się i troi, wystawiając na potężną próbę defensywę przeciwnika, ale jego koledzy mają ogromny problem z pakowaniem piłki do bramki. Nicki Bille potrzebuje kilku dogodnych okazji, by w końcu pokonać bramkarza rywali podczas, gdy drugie skrzydło zdaje się być całkowicie wyłączone z gry. Już nie wspominając o tym, że sam środek pola „Kolejorza” popełnia mnóstwo indywidualnych błędów – Tetteh przeżywa regres formy, Arajuuri nie zagra z powodu nadmiaru żółtych kartek, nie ma kto przytrzymać futbolówki i tym samym wprowadzić nieco spokoju w lechickie szeregi. Tymczasem rywal jest głodny zwycięstw…
Pogoń zakończyła swoją serię remisów ulegając Lechii w Gdańsku i na dobrą sprawę w jej grze trudno upatrywać jakiegokolwiek pomysłu. „Portowcy” również mają problem z regularnym punktowaniem i chociaż próbują szybkiego rozegrania na jeden kontakt, to tak naprawdę napotykają ten sam kłopot co Lech: tych piłek nie ma kto wykończyć. No, ewentualnie zauważalne są trudności z samym przyjęciem i akcje zwyczajnie palą na panewce. Wystarczy zagrać trochę szybciej, puścić futbolówkę w uliczkę, czy przenieść ciężar gry na przeciwległą flankę, by podopieczni Michniewicza znaleźli się w potężnych opałach.
To co, remis? Ani Lech, ani Pogoń tak naprawdę nie gwarantują bramek. Obie drużyny mają problem ze strzelaniem i tak na dobrą sprawę więcej w ich grze bezproduktywnego rozegrania niż konkretów. „Kolejorz” może nadwyrężyć defensywę gospodarzy, jeśli dobrą współpracą wykaże się trio Linetty-Pawłowski-Jevtić, ale z drugiej strony poznańska obrona nie grzeszy stabilnością i dość łatwą ją zaskoczyć.
TypujeMY: Pogoń Szczecin – Lech Poznań (1:1)
Niedziela, 23.04. Uwaga, będą ofiary. Podopieczni Probierza formą nie grzeszą, a po przeciwnej stronie barykady stanie zraniony i żądny krwi Górnik, który rozpaczliwie broni się przed spadkiem. Na zakończenie piłkarskich zmagań gdańszczanie sprawdzą sinusoidalną formę Piasta i… określą, czy już na dobre przełamali się na wyjazdach.
Zatrzymać Estończyka
Jagiellonia kolejny raz pojechała na mecz wyjazdowy i kolejny raz zebrała baty. Piłkarze Michała Probierza jak zwykle stworzyli sobie sytuacje pod bramką przeciwnika i mieli problemy ze skutecznością (przy bramce Vassiljeva swoje zrobił Abramowicz) oraz tradycyjnie sami kreowali okazje rywalom. Po 32. kolejce białostoczanie mają pięć punktów przewagi nad Górnikami z Łęcznej i Zabrza, ale w niedzielę „Żółto-Czerwonych” czeka trudna przeprawa wojna o zwycięstwo. Wygrana z 14-krotnym mistrzem Polski stworzy komfort sytuacji i praktycznie zagwarantuje utrzymanie w Ekstraklasie. Osiem punktów przewagi nad strefą spadkową w perspektywie dwóch meczów wyjazdowych powinny dać upragniony cel. Jednak pokonanie zabrzan nie będzie takie oczywiste. Zabrzanie walczą o życie, a ostatnie trzy punkty z Podbeskidziem podbudowały drużynę, która już w tym sezonie wywoziła ze Słonecznej komplet punktów. Czy Jagiellonia z niepewną obroną – dodatkowo pozbawioną Łukasza Burligi – i zabójczo (nie)skutecznym Cernychem wyjdzie zwycięsko z pojedynku o życie?
Mimo trudności, braku Burligi i kolejnych pudeł Litwina Jagiellonia pokona piłkarzy Jana Żurka. Oczywiście nie obejdzie się bez nerwów, fani nerwowo będą szukali słonecznika, ale ostatecznie gorycz chmielowego napoju zrekompensują bramki Konstantina Vassiljeva. Estończyk ponownie okaże się asem w talii Michała Probierza.
TypujeMY: Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze (2:1)
Szybkość i dominacja vs cierpliwość
No dobra, to może najpierw podstawowe pytanie: czy tym razem Flavio strzeli gola przewrotką, a może znowu pokusi się asystę w ten finezyjny sposób? Żarty na bok. Paixao upodobał sobie uderzanie piłki w ten fikuśny sposób, ale… ile można. Fakt jest faktem, że Portugalczykowi to wychodzi i pewnie lubi być w centrum zainteresowania. Wróćmy jednak do spraw stricte-boiskowych. Lechiści grają naprawdę miły dla oka futbol: prowadzą piłkę szybko, dokładnie i wręcz szturmują twierdze przeciwników. Niekwestionowanym dyrygentem jest Krasić, który zaskakuje swoim wyszkoleniem technicznym i upokarza rywala samym kontaktem z futbolówką (nie wspominając o akcjach bramkowych). Lekko utrzymuje ją przy nodze, bardzo dużo widzi i odpowiada za regulację tempa gry gdańszczan. Czego chcieć więcej? Ano, dobrze funkcjonujących trybików. Lechia gniecie swojego rywala. Naciska go, doskakuje, podchodzi bardzo wysoko i nie zostawia ani milimetra oddechu. Oczywiście, nie przez cały mecz, ale to wystarczy, by strzelić jednego, dwa, kilka goli. Ewentualnie podopieczni Nowaka długo utrzymują się przy piłce i po prostu zadręczają delikwenta nieustannym klepaniem. To właściwie… można się jakoś obronić?
W bardzo prosty sposób: odpowiadając ogniem na ogień lub byciem cierpliwym i maksymalnie skoncentrowanym. A to gliwiczanie potrafią. „Piastunki” już w Poznaniu udowodniły, że nie muszą nieustannie prowadzić gry, by punktować. Wystarczy, że poobserwują to, co dzieje się na boisku, wyczują odpowiedni moment i właśnie wówczas wrzucą wyższy bieg. Teoretycznie wygląda to całkiem nieźle, ale praktycznie gospodarze stracą masę energii. I to nie tylko tej fizycznej spożytkowanej na nieustannym bieganiu za ruchliwą formacją ofensywną gdańszczan, ale i psychicznej. Podopieczni Nowaka potrafią wykończyć (dosłownie też, lechiści maja imponujący atak, który zawsze jest głodny goli). Druga sprawa, że Piast będzie chciał się odgryźć za ostatnią porażkę…
Mimo, że jeszcze do niedawna Lechia na wyjazdach nie brylowała formą, to przełamanie w Lubinie na pewno dało jej masę pewności siebie. Lechiści potrafią strzelać gole, niestraszne im prowadzenie gry, a ich przygotowanie fizyczne stoi na naprawdę wysokim poziomie – nie bójmy się powiedzieć, że potrafią zajechać swojego przeciwnika. Piast powinien upatrywać swoich szans w stałych fragmentach gry i stale mieć się na baczności: gdańszczanie na pewno będą chcieli wyrzucić z obiegu Mraza, więc przydadzą się inne rozwiązania…
TypujeMY: Piast Gliwice – Lechia Gdańsk (1:3)
Poniedziałek, 25.04. Wisła z patentem na gole kontra uśpione „Słoniki”. Tradycji musi stać się zadość, a więc ostatni mecz z 33. serii rozgrywek nie może wywołać potężnej fali ziewania. Bramki (niemalże) gwarantowane.
A gdyby tak Wdowczyk przyszedł wcześniej...
„Słonie” już nie są tak żwawe, jak w rundzie zasadniczej, a od momentu objęcia Wisły przez Wdowczyka drużyna spod Wawelu nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Czy „Biała Gwiazda” da sobie radę bez Wolskiego? Sztab medyczny usilnie pracuje nad tym, by lider zespołu był gotowy na poniedziałkowy mecz, ale czy to się uda? Brak Wolskiego może być jednak jedynym atutem do wykorzystania przez ekipę Mandrysza – dziecko państwa Witkowskich raczej nie zabawi się na krakowskim polu.
TypujeMY: Wisła Kraków - Termalica Bruk-Bet Nieciecza (2:0)
Redakcja Transfery.info - Polska (w składzie: Błażej Bembnista, Norbert Bożejewicz, Tomasz Góral, Marcin Łopienski, Aleksandra Sieczka)