Wisła Kraków: Obfici w piłkarskie doświadczenie. O co będą walczyć w nowym sezonie?

2016-07-15 11:39:49; Aktualizacja: 8 lat temu
Wisła Kraków: Obfici w piłkarskie doświadczenie. O co będą walczyć w nowym sezonie? Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Nowe ustawienie, wielki, choć nie do końca należycie nagłośniony, powrót do klubu oraz bardzo odpowiedzialna rola przyporządkowana Małeckiemu. Wraz z Adamem Delimatem sprawdzamy, na co stać krakowską Wisłę w nadchodzących rozgrywkach.

Ale to już było…

W poprzednim sezonie fani „Białej Gwiazdy” nie mogli narzekać na nudę. Inną sprawą jest to, że czasami od natłoku wydarzeń znacznie bardziej pożądanym rozwiązaniem jest spokojne, przemyślane i wręcz schematyczne działanie. Na początku sezonu za sterami klubu zasiadał Kazimierz Moskal. Wiślacka legenda w swoim czwartym podejściu z 13-krotnym mistrzem Polski osiągała zadowalające rezultaty, które popierała całkiem ładnym stylem gry, nieodbiegającym zbytnio do tej mitycznej „krakowskiej piłki”. Jednak koniec końców zespół prowadzony przez Moskala dał się zapamiętać jako drużyna mająca wielkie problemy z udokumentowaniem swojej boiskowej przewagi oraz tym, że pierwszy raz od 20 lat przegrał derby z Cracovią przy Reymonta.

Potem przyszła pora na niezbyt chlubny epizod Marcina Broniszewskiego. 35-latek do końca roku prowadził Wisłę w czterech spotkaniach i nie zdobył z nią nawet punktu. Po przerwie zimowej nadeszła pora na Tadeusza Pawłowskiego, który szybko rozstał się z klubem m.in. przez bardzo honorowe postępowanie w konflikcie Wisły z Radosławem Cierzniakiem. Później kolejny raz funkcję „strażaka” pełnił Broniszewski, remisując dwa spotkania. Kolejnym trenerem „Białej Gwiazdy” miał być KrunoslavJurčić. Chorwat był nawet w Krakowie, w dodatku wyrażał chęć i wolę objęcia tego zespołu, jednak w ostatniej chwili z powszechnie nieznanych przyczyn… zniknął. Prawdziwym, może nie tyle cudotwórcą, ile sprawnie działającym chirurgiem przywracającym do prawidłowego funkcjonowania ledwo dyszący krakowski organizm, okazał się Dariusz Wdowczyk. Dzięki temu cała biblijna sodoma i gomora panująca w Wiśle przez większą część sezonu 2015/16 zeszła na dalszy plan, a w nastroje sympatyków tej drużyny przed nadchodzącą wkradła się nutka nadziei.

Taktyczne nowinki

Wolą Dariusza Wdowczyka jego zespół powrócił z krótkich urlopów 14 czerwca. Wisła nie zamierzała zbytnio ruszać się z miejsca, bo jedyny obóz, który czekał tę drużynę przed rundą jesienną, odbył się w Myślenicach, gdzie znajduje się ich baza treningowa. Języczkiem u wagi podczas przygotowań było nowe ustawienie, którego systematycznie uczyli się zawodnicy Wisły.

- W systemie 3-5-2 Wisła rozegrała wszystkie letnie sparingi, ale wcale nie musi to być zobowiązujące w kontekście samych rozgrywek ligowych. Trener Dariusz Wdowczyk sam wielokrotnie podkreślał, że to jedynie wariant, a nie rozwiązanie na cały sezon. Wisła w 3-5-2 będzie grać głównie przy Reymonta, a powodzenie takiego wariantu zależeć będzie od wielu czynników. Absolutnie kluczowa będzie postawa zawodników występujących środku pola, a oprócz tego istotną rolę odegrać może Boban Jović ustawiany na prawym wahadle – zauważa komentator WisłaTV Adam Delimat, który z bliska obserwował poczynania Wiślaków.

Przetasowania w defensywie

Od dłuższego czasu w zespole jednego z najbardziej utytułowanych polskich klubów jego trzonem jest wzorowo wywiązujący się ze swoich polsko-węgierski duet środkowych obrońców. W tym sezonie może to się nieco zmienić.

- Biorąc pod uwagę możliwość wytransferowania Richárda Guzmicsa, małym problemem może być natomiast znalezienie trójki stoperów grających na równym poziomie. Obok Głowackiego i Sadloka w trakcie sparingów na tej pozycji próbowani byli Alan Uryga, Piotr Żemło, Krystian Kujawa i Tomasz Cywka. Kandydatury tego ostatniego brać na poważnie nie należy, sam trener mówi, że Cywka na tę pozycję po prostu nie pasuje, natomiast sensowne wydają się warianty z Urygą lub Kujawą. Tego pierwszego śledzący ekstraklasę dobrze już znają, Kujawa z kolei drugi rok z rzędu prezentuje się naprawdę dobrze w letnim okresie przygotowawczym i być może znajdzie sobie miejsce między dwójką zdecydowanie bardziej doświadczonych zawodników.

Szybkie i całkiem konkretnie działanie

Wisła bardzo wcześnie zaczęła operować na rynku transferowym. Jeszcze przed początkiem zgrupowania pozyskała Mójtę oraz Zacharę, a rozstała się z Sarkim, Bałaszowem i Crivellaro.

- Na oceny nowych nabytków przyjdzie jeszcze czas, ale powiem szczerze, że ani na papierze, ani podczas sparingów osoby Adama Mójty i Mateusza Zachary mnie do siebie nie przekonały. Obu można jednak w jakiś sposób rozgrzeszyć. Dla Mójty sprawa była o tyle ciężka, że w systemie 3-5-2 trener widzi dla niego miejsce na lewym wahadle, a więc bardzo odpowiedzialnej pozycji. Zacharze z kolei trzeba dać trochę czasu. Ostatni mecz o stawkę ten napastnik rozegrał przeszło osiem miesięcy temu, a po kontuzji i operacji potrzebuje na pewno kilku meczów na powrót do optymalnej dyspozycji. Zacharę czeka też zacięta walka o miejsce w wyjściowej jedenastce, bo duet Brożek-Ondrášek na pewno wygryźć będzie ciężko.

Rywalizację o bluzę z numerem jeden dość zdecydowanie wygrywał Michał Buchalik, Trzeba podkreślić, że Miśkiewicz nie ustawił 27-letniemu bramkarzowi zbyt wysoko poprzeczki, pech jednak chciał, że Buchalik w ostatnich dniach doznał kontuzji stawu skokowego. W obliczu takiej sytuacji Wisła niezwłocznie postanowiła sprowadzić do klubu nowego golkipera.

- Drugi rok z rzędu na ostatniej prostej przed ligą Wiśle przytrafia się problem z obsadą pozycji bramkarza. Rok temu w obliczu kontuzji Miśkiewicza i Buchalika na Reymonta trafił Radosław Cierzniak, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Tym razem na tydzień przed startem sezonu wypada Buchalik, który zdaniem wielu ekspertów mógł wywalczyć sobie na jesień miejsce w pierwszym składzie. Znów sporą niewiadomą jest więc osoba bramkarza numer jeden. Do Krakowa najprawdopodobniej trafi Łukasz Załuska, który, powiedzmy sobie szczerze, ani serc kibiców Celtiku, ani tym bardziej Darmstadt nie podbił, w ostatnich sezonach rozgrywając tylko pojedyncze spotkania. Załuska do Wisły przyszedłby ponadto już po etapie gier towarzyskich, gdzie miałby możliwość pokazania się sztabowi szkoleniowemu i złapania boiskowego kontaktu z nowymi kolegami z drużyny. Mimo licznych analogii pomiędzy Załuską a Cierzniakiem (aż sześć łączących ich drużyn w piłkarskim CV oraz okoliczności związania się z Wisłą), tym razem plan ściągania golkipera w trybie awaryjnym wcale wypalić nie musi.

Wielki powrót

Największym wzmocnieniem może okazać się jednak zawodnik… który niedawno skończył karierę. Mowa o Radosławie Sobolewskim, który został członkiem sztabu szkoleniowego Dariusza Wdowczyka. Jego obecność może dodać otuchy zarówno piłkarzom, jak i kibicom, o czym mówi Delimat.

- Na pewno to fajna sprawa pod względem atmosfery w drużynie, ale też pod względem wizerunkowym. Na oficjalnej stronie klubu do kupna biletu na pierwszy ligowy mecz zachęca właśnie Radosław Sobolewski, a obrazek okraszony jest hasłem „Jestem Wiślakiem!”. „Sobol” to taka postać, z którą kibic się utożsamia, która niejednokrotnie pokazała, że z Wisłą jest związana bardzo mocno. Nawet nie grając w piłkę, obok Głowackiego i Brożka może stać się prawdziwym przywódcą. Ze szkoleniowego punktu widzenia, sprawa jest korzystna szczególnie dla młodych zawodników, którzy mogą uczyć się od legendy klubu i podpatrywać niektóre zagrania na treningach, w których Sobolewski pewnie z chęcią brać będzie czynny udział.

Wiślackie atuty

Na pewno Wiśle nie można odmówić sporego bagażu doświadczenia, ale czym poza piłkarską dojrzałością, będą się wyróżniać na tle innych drużyn? Krakowski dziennikarz nie ma wątpliwości.

- Środkiem pola. Trener Wdowczyk sam podkreśla, że na to kładziony jest spory nacisk i to właśnie ten sektor boiska ma się stać siłą Wisły. W zestawieniu 3-5-2 przed trójką stoperów na początku sezonu ustawiani będą najprawdopodobniej Denis Popovič i PetarBrlek. Ten pierwszy już wiosną pokazał, że potrafi dużo, z kolei Chorwat to jeden z wygranych okresu przygotowawczego i w nim upatruję jedno z odkryć sezonu 2016/17. Pamiętajmy też, że ciągle zawodnikiem Wisły jest Krzysztof Mączyński, co do którego umiejętności nikogo nie trzeba przekonywać. Przed zagranicznym duetem szkoleniowiec widzi miejsce dla Patryka Małeckiego, a więc człowieka, który przyzwyczaił kibiców do gry na skrzydle. Wdowczyk twierdzi jednak, że pozycja zbliżona do „10” będzie dla Małeckiego lepsza, bo da mu więcej swobody przemieszczania się, zarówno wzdłuż, jak i wszerz boiska. W meczach towarzyskich taka koncepcja wyglądała sensownie. Zobaczymy, jak cały plan wypali w lidze.

Oczekiwania

Wisła bez wątpienia na papierze wyglądałaby znacznie okazalej, gdyby udało jej się zatrzymać Rafała Wolskiego. 23-letni zawodnika, który w minionej rundzie zdobył aż jedenaście punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, postanowił kontynuować swoją przygodę z piłką w Gdańsku. Mimo to Delimat uważa, że ten zespół stać na wiele.

- W przypadku Wisły mam wrażenie, że z awansem do pierwszej ósemki nie powinno być najmniejszego problemu. Wdowczyk umie właściwie poukładać klocki i przyporządkować konkretnym zawodnikom odpowiednie zadania, co widoczne było już wiosną. Wiele wyjaśnić się może po pierwszych czterech ligowych kolejkach. Jeśli sezon uda się dobrze zainaugurować, później punktować na trzech z rzędu wyjazdach pieczętując to dodatkowo udanymi derbami, wszystko może potoczyć się po myśli wiślaków. Nie zdziwię się, jeśli rozgrywki 2016/17 przy Reymonta zakończą się powrotem na europejskie boiska.

Przewidywany skład Adama Delimata, który wybiegnie na pierwszą kolejkę:

Michał Miśkiewicz – Alan Uryga, Arkadiusz Głowacki, Maciej Sadlok – BobanJović, PetarBrlek, Patryk Małecki, Denis Popovič, Adam Mójta – Paweł Brożek, Zdenek Ondrášek

Więcej na ten temat: Polska Ekstraklasa Wisła Kraków I liga