Z ziemi włoskiej do Polski: Tomáš Vestenický

Z ziemi włoskiej do Polski: Tomáš Vestenický
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

Gdyby nie futbol, byłby hokeistą, jego wzorem jest Raul Gonzalez, a „la cucina romana” nie zastąpiła mu domowego jedzenia. Choć filigranowy to pełen ambicji. Ekstraklasa stanie się jego trampoliną?

Sprytny lis pola karnego

Na wojaże po Półwyspie Apenińskim było jeszcze za wcześnie. Otworzyły się przed nim wrota do wielkiego świata piłki nożnej i… całkiem nieźle udało mu się przekroczyć ich próg. Zyskał stosowne doświadczenie, nie zatracił się w tym burzliwym światku i nadal z wiarą patrzy w przyszłość. Choć, z dozą większego racjonalizmu. Manchester United i Real Madryt przeszły do sfery marzeń, czają się gdzieś z tyłu jego głowy. Być może nawet popychają do przodu, bo talentu zdecydowanie nie można mu odmówić.

Nie jest mocno zbudowany, trudno mu o walkę bark w bark, ale nadrabia sprytem i podejmuje bardzo dobre decyzje boiskowe. Dushan Radolski nie ma wątpliwości, że Vestenicky ma dobrą orientację i jest bardzo szybki, a jego bramkostrzelność to główna zaleta. Zresztą on po prostu ma nosa do goli i coś „w sobie ma”. „Coś”, co przyciąga trenerów i powoduje błysk w ich oczach. Trudno o jednoznaczną ocenę tak młodego zawodnika, ale większość szkoleniowców wypowiada się o nim w samych superlatywach. Ciepłych słów nie szczędził były agent snajpera, Lubomir Moravcik, który zwrócił uwagę na obunożność napastnika stanowiącą wielki atut na tej pozycji. Nie zabrakło delikatnej rezerwy podkreślającej, że choć jest niesamowicie utalentowany, to wszystko zależy od niego i tego, ile pracy włoży w swój piłkarski rozwój. Media internetowe poświęcają mu naprawdę wiele uwagi. Słowackie serwisy pękają w szwach od wywiadów z młodym piłkarzem, nie brakuje informacji o jego postępach. Włoska przygoda „zapewniła” mu miejsce na łamach tamtejszych serwisów. Już na samym początku nazywano go bardzo nowoczesnym, mobilnym napastnikiem, któremu umiejętności techniczne pozwalają wyskoczyć przed przeciwnika. Skoncentrowano się także na jego mocnych i precyzyjnych strzałach oraz zdolności poruszania się nie tylko w polu karnym, ale i w okolicach „szesnastki”. Wiele zawdzięcza szybkości. Żeby lepiej przenieść go na grunt nowych realiów zaczęto odnosić jego sposób gry do tego właściwego dla Gonzalo Bergesssio.

(źródło: futbolsfz.sk/Peter Zeman)

Często balonik wokół młodych talentów jest pompowany do granic możliwości przez co trudno oddzielić puste słowa od rzeczywistości. Jednak Vestenicky na Słowacji nie bez przyczyny jest uważany za jednego z najbardziej perspektywicznych zawodników swojego pokolenia. W reprezentacji swojego kraju strzela na zawołanie: wszystko zaczęło się w U-15 (1 mecz), a następnie potoczyło się wręcz lawinowo. W U-16 do 17 spotkań dołożył 6 bramek, rocznik wyżej jego bilans uplasował się na poziomie 20-7, by później w 9 starciach strzelić aż 8 goli. W U-19 wcale nie radził sobie gorzej, bo w 15 konfrontacjach zaliczył 9 trafień. Najmocniej kojarzony jest z MŚ U-17 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, podczas których zdobył 5 bramek w 4 meczach (Słowacja dotarła do 1/8 finału i uległa Urugwajowi). Żeby tego było mało, w towarzyskim meczu przeciwko Macedonii na poziomie rozgrywek do lat 18 strzelił… 5 goli. 

 

A jeśli trafienia w młodzieżówkach są niemiarodajne, to…

 

…Tomas Vestenicky otworzył wynik w ćwierćfinale młodzieżowej LM (2:1) i walnie przyczynił się do wyrzucenia za burtę Manchesteru City.

Słowacki napastnik nie chodzi z głową w chmurach. Wypowiada się rozważnie i stonowanie o swoich postępach. Jest świadomy, że póki co osiągnął naprawdę niewiele i dopiero seniorski futbol jest w stanie w pełni zweryfikować jego umiejętności. Choć poziom gry wzrasta z każdym kolejnym meczem.

Początki? Jak u wszystkich!

Zaczynał jak większość młodych chłopaków. Kiedy miał 5 lat, jego ojciec zabrał go do klubu Topoľčany mieszczącego się w rodzinnej miejscowości. Właściwie to on wprowadził go w tajniki futbolu, nauczył podstaw, pokazał piękno tego sportu. Bardzo dużo mu zawdzięcza, choć oczywiście to późniejsi trenerzy pokazali mu „z czym tak naprawdę się to je”. W czasie meczu z Nitrą wypatrzył go Jozef Antalović i od razu zaproponował testy w swoim klubie. Na początek kilka treningów, nic szczególnego. Szkoleniowiec miał jednak potężnego nosa do Vestenicky’ego i zdecydował się wpuścić go na ostatnie 30 minut sparingu ze Slovanem. Młody piłkarz zachował się jak rasowy napastnik – wszedł, strzelił 4 gole, zapewnił swojej nowej ekipie zwycięstwo, a trener ściągnął go do Nitry na dobre. Trudno o jakiekolwiek statystyki z piłkarskich początków Słowaka, ale on sam dobrze wspomina czasy U-19, gdy w 7 spotkaniach 10-krotnie wpakował piłkę do siatki. W wieku 16 lat doczekał się debiutu w seniorskiej kadrze, a ogółem na tym poziomie rozgrywkowym pojawił się w  6 meczach.

(źródło: highlife.sk)

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Vestenicky coraz częściej dochodził do głosu w pierwszym składzie, wzrosło zainteresowanie zagranicznych klubów. Jako pierwszy zgłosił się po niego Celtic, w którym jesienią 2013 r. przeszedł testy. Młody piłkarz wielokrotnie podkreślał, że te kilka dni w Szkocji były jednymi z najlepszych w jego całej, piłkarskiej karierze. Zimą przyszedł czas na Bastię, która również chciała pozyskać perspektywicznego Słowaka. Ostatecznie do transferu nie doszło. Doświadczyłem tam 10 niezapomnianych dni, które wniosły wiele do mojego rozwoju. Po raz kolejny zobaczyłem jak to funkcjonuje poza granicami kraje, że jest to zdecydowanie inne niż u nas, na Słowacji. Pomimo, że Bastia nie jest jakąś rozpoznawalną ekipą, to wszystko było na najwyższym poziomie. Trenowałem z drugą drużyną, ale poznałem naprawdę wielu, bardzo dobrych zawodników, a samo mieszkanie w budynkach akademii pozwoliło mi bardziej wniknąć w to międzynarodowe, piłkarskie środowisko, mówił w wypowiedzi dla sport.aktuality.sk.

„Nigdy się nie poddawaj” i domowa kuchnia

Daniele Zoratti pokusił się kiedyś o definicję talentu podkreślając, że jest to zbiór cech, które otrzymujemy od Boga. Nie można na tym poprzestać. Talent to tylko zalążek, który wymaga nieustannego rozwoju, ciągłego sprawdzania umiejętności i ciężkiej pracy. W pewien sposób można to odnieść do Słowaka, który piłki nożnej nie wyssał z mleka matki, ale ogromną rolę odegrał inny członek rodziny. Jego ojciec. To on zaprowadził go na pierwszy trening, to on popychał go w kierunku futbolu i pokazywał jego piękno. Zresztą, trudno się dziwić, skoro on również był piłkarzem. Z synem poszli o krok dalej. Podczas, gdy senior-Vestenicky grywał na pomocy, Tomas wziął na swoje barki odpowiedzialność za strzelanie goli.

(źródło: instagram.com/ @tomasvestenicky9)

Wesťo, bo tak nazywali go koledzy z drużyny, zawsze mierzył wysoko. Jego wzorem do naśladowania jest Raul Gonzalez, choć równie mocno uwielbia grę Cristiano Ronaldo. W tym momencie myśli o grze w Realu Madryt czy Manchesterze United zostały zepchnięte do sfery marzeń, ale dobrze mieć jakiś punkt na horyzoncie, do które można zmierzać. Zresztą, napastnik szuka natchnienia u różnych piłkarzy, w najróżniejszych klubach. Inspirują go wszyscy zawodnicy, którzy grają na najwyższym poziomie i dają z siebie maksimum możliwości. Gdy jest świadkiem takiej oszałamiającej gry, w jego głowie od razu pojawiają się słowa: Skoro komuś udało się zajść tak daleko, to czemu ja miałbym odpuścić? To motywuje go do dalszej pracy. Nie bez przyczyny jego ulubionym filmem jest motywujące do nieustannej walki „Nigdy się nie poddawaj”. Duży wpływ ma na niego rodzina, z którą jest silnie związany emocjonalnie. Moja mama nie przetrwałaby jednego dnia bez rozmowy, mówił. Przywiązuje ogromną wagę do kontaktu z rodzicami, bratem i siostrą (z czym wiąże się jeszcze… ogromna miłość do domowej kuchni. Nawet włoskie dania nie mogą się z nią równać!). Zresztą, Tomas nie ukrywa, że jest wierzący o czym powiedział na łamach sport.aktuality.sk, gdy wraz z drużyną wybrali się pod Ścianę Płaczu. Był wdzięczny osobie, która tak zaplanowała czas zespołu w czasie ME do lat 17., że byli w stanie znaleźć chwilę na taką wyprawę. A w Polsce? Może nie  będzie aż taki samotny! Wszak w Lechii gra jego kolega z młodzieżówek, Lukas Haraslin.

Vestenicky nie ogranicza się tylko do piłki nożnej. Gdyby nie wyszło mu na murawie… zawsze mógłby pójść w stronę hokeja. Słowak jest wielkim fanem tego sportu i nawet we Włoszech nie porzucił swoich nawyków, wiernie śledząc poczynania Nitry. Po zakończeniu piłkarskiej kariery marzy mu się rola trenera: sam odnosi się z szacunkiem i swoistym sentymentem do tych szkoleniowców, którzy wprowadzili go na ścieżkę futbolu.

Włoska przygoda

Plotki stały się prawdą. Walter Sabatini wziął na celownik Vestenicky’ego i umieścił wysoko na swojej liście życzeń. Trochę formalności, wypożyczenie na 1,5 roku, rozłąka z rodziną i oto… w ten „jakże prosty” sposób, Tomas wylądował w AS Romie. Włochy oszołomiły go taktyką. Według Słowaka pojawiała się na każdym kroku: w szatni, na treningu. Stanowiła codzienność i była jedną z pierwszych rzeczy, które uderzyły go zaraz po przeprowadzce do Rzymu. Zaraz obok niej pojawił się pierwiastek rywalizacji pojawiający się także podczas zajęć, ale zdecydowanie największe wrażenie zrobił na nim nie kto inny, a sam Totti. Wszystko działo się tak szybko. Wyjazd z domu, nowe miejsce i legenda futbolu na wyciągnięcie ręki. Piłkarski weteran podał mu rękę, uśmiechnął się i puścił mu oko.

(źródło: instagram.com/ @tomasvestenicky9)

Sam proces aklimatyzacji Vestenicky’ego przebiegał całkiem sprawnie. Dostał pokój z Kameruńczykiem i Rumunem, od razu zabrał się za naukę języka, a z przebiciem się w młodzieżówce nie miał większego problemu. W Primaverze strzelił 14 bramek w 31 meczach i szybko zaskarbił sobie sympatię lokalnych mediów. Oceny skautów miały przełożenie na rzeczywistość: szybkość, dobre uderzenie i prawdziwy „nos” do bramek odnalazły potwierdzenie na boisku. Wesťo był m.in. bohaterem ćwierćfinału Torneo di Viareggio z Atalantą Bergamo – strzelił zarówno otwierającego, jak i zwycięskiego gola (2:1, bramka w samej końcówce doliczonego czasu) i zapewnił swojej ekipie. Krótko po tym wydarzeniu, już na początku ubiegłego roku Tomas ewoluował do „Grande Tomasa” i „bombera”, jego wielkie postępy dostrzegł nawet sam Rudi Garcia. Końcówka stycznia miała być przełomowa: Vestenicky dostał miejsce w szerokim składzie na mecz z Empoli. Miał trochę szczęścia, pomógł mu szczęśliwy zbieg okoliczności, ale ostatecznie mógł zasiąść w towarzystwie pierwszej drużyny. Do debiutu ostatecznie nie doszło, a do końca swojego pobytu w Rzymie, Słowak został wytypowany przez trenera do seniorskiej kadry jeszcze trzykrotnie (na Fiorentinę, Cagliari i Parmę). I gdy wydawało się, że już niedługo otworzy na oścież wrota do seniorskiej piłki… sytuacja stała się skomplikowana. Roczne wypożyczenie do Modeny nie sprzyjało Vestenicky’emu, pojawił się w jedynie 3 meczach. Roma szybko zweryfikowała swój wybór i po 6 miesiącach wysłała go poza granicę kraju. Właśnie do Cracovii.

(źródło: instagram.com/ @tomasvestenicky9)

Tomas Vestenicky ma jedynie pół roku, by nieco skosztować dorosłej piłki. Łatwo nie będzie. Choć „Pasy” są dumne z pozyskania młodego i perspektywicznego gracza, to o miejsce w wyjściowym składzie będzie musiał powalczyć prezentując dobrą postawę na treningach i skuteczność Pierwsza szansa na debiut? Już w meczu z Zagłębiem. W końcu, podopieczni Zielińskiego gole strzelać potrafią i w ataku radzą sobie naprawdę dobrze. Wydaje się jednak, że jeśli Słowakowi nie uda się przebić w Polsce, to na dobrą sprawę nie będzie miał czego szukać we Włoszech. Przecież teraz nie zwróci się w stronę hokeja,a  w tym wieku duma nie pozwoli mu się poddać.

Źródła: Dziennik Polski, terazpasy.pl, footballtalentscout.net, sport.aktuality.sk, highlife.sk, futbalsfz.sk, futbal.pravda.sk, Sports Diary, beta.sportjezivot.sk, asroma.pl

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] POTWIERDZONE: Xavi zostaje w Barcelonie. „Nigdy nie szukaliśmy nowego trenera” POTWIERDZONE: Xavi zostaje w Barcelonie. „Nigdy nie szukaliśmy nowego trenera” Lech Poznań z pierwszym sukcesem na sezon 2024/2025. Teraz musi tylko... zostać mistrzem Polski Lech Poznań z pierwszym sukcesem na sezon 2024/2025. Teraz musi tylko... zostać mistrzem Polski Przemysław Płacheta opuści Wyspy Brytyjskie?! Szykuje się następny transfer Przemysław Płacheta opuści Wyspy Brytyjskie?! Szykuje się następny transfer Telewizja Polska z rozpiską komentatorów na EURO 2024. Wiemy, kto skomentuje mecze Polaków i wielki finał [OFICJALNIE] Telewizja Polska z rozpiską komentatorów na EURO 2024. Wiemy, kto skomentuje mecze Polaków i wielki finał [OFICJALNIE] Kylian Mbappé z najlepszym sezonem w karierze. A jeszcze nie powiedział ostatniego słowa... Kylian Mbappé z najlepszym sezonem w karierze. A jeszcze nie powiedział ostatniego słowa... Nagły zwrot akcji w sprawie Xaviego. W czwartek oficjalny komunikat! Nagły zwrot akcji w sprawie Xaviego. W czwartek oficjalny komunikat! OFICJALNIE: Znamy finalistów Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Zabraknie saudyjskich gigantów OFICJALNIE: Znamy finalistów Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Zabraknie saudyjskich gigantów Dzieje się w Barcelonie. Xavi nie zgodził się na ten pomysł Dzieje się w Barcelonie. Xavi nie zgodził się na ten pomysł

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy