BOŻEJEWICZ: Awans jest naszym obowiązkiem

2018-12-02 13:27:14; Aktualizacja: 5 lat temu
BOŻEJEWICZ: Awans jest naszym obowiązkiem Fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Transfery.info

Los sprzyjał nam w losowaniu do tego stopnia, że teraz niemal każde potknięcie naszej reprezentacji w nadchodzących meczach eliminacyjnych nie będziemy mogli uznać za wypadek przy pracy.

Zwiększenie liczby uczestników Mistrzostw Europy przed czterema laty w znaczącym stopniu ułatwiło nam walkę nie tylko o awans na turniej, ale także zaliczenie stosunkowo udanego występu na imprezie organizowanej we Francji.

Teraz przed rozpoczęciem losowania grup eliminacyjnych znaleźliśmy się w lepszym położeniu, ponieważ zostaliśmy ulokowani w pierwszym, a nie w drugim koszyku i już wiedzieliśmy, że nie przyjdzie nam bić się o bilet na Euro 2020 z takimi drużynami jak Anglia, Portugalia, Francja czy Belgia. Znów mogliśmy jednak trafić na Niemców, którzy po fatalnym mundialu w Rosji oraz spadku z Dywizji A w Lidze Narodów przegrali między innymi z nami walkę o pozostaniu w gronie uprzywilejowanych ekip.

Gdyby tego było mało, to w trzecim koszyku znaleźli się powracający do bardzo dobrej dyspozycji Serbowie i w przypadku trafienia na te dwa zespoły z pewnością nie moglibyśmy w optymistycznych nastrojach podchodzić do nadchodzących spotkań eliminacyjnych.

Na szczęście los nam sprzyjał i o bilety na Mistrzostwa Europy w 2020 roku zmierzymy się z Austrią, Izraelem, Słowenią, Macedonią i Łotwą. Na pierwszy rzut oka możemy powiedzieć, że jesteśmy murowanym faworytem i problemy może nam jedynie sprawić Austria, ale w związku z tym, że w głównej fazie zagrają po dwa najlepsze zespoły z każdej grupy, to praktycznie nie ma o czym mówić.

Nie da się ukryć, że naszym obowiązkiem jest wywalczenie awansu na ten turniej, ale nie możemy lekceważyć żadnej z powyższych drużyn, ponieważ każda z nich marzyła o tym, aby z pierwszego koszyka wylosować właśnie Polskę i teraz na pewno będzie chciała nam uprzykrzyć życie szczególnie przed własną publicznością.

Na pierwszy ogień przyjrzyjmy się Austrii. Zespół z drugiego koszyka ze zbliżoną jakością do naszej kadry i również borykający się z koniecznością przebudowy. Selekcjoner Franco Foda miał jednak na to znacznie więcej czasu niż my, ponieważ przejął drużynę narodową po nieudanych eliminacjach do Mistrzostw Świata i prowadził ją już w dwunastu spotkaniach. Pod tym względem ma z pewnością bogatszy materiał od Jerzego Brzęczka i na pewno ma bardziej wykrystalizowaną kadrę, której liderami są bez wątpienia David Alaba z Bayernu Monachium oraz Marko Arnautović z West Hamu United. Obaj mogą liczyć także na solidne wsparcie graczy regularnie grających w Bundeslidze takich jak Michael Gregoritsch, Valentino Lazaro, Martin Hinteregger, Alessandro Schöpf oraz zaciąg z Salzburga.

Nasz szkoleniowiec aż takiego komfortu na dzień dzisiejszy nie ma i na dodatek jest dobrze znany Fodzie, który prowadził go w sezonie 2002/2003 w Sturmie Graz, co może mieć również wpływ na rywalizację obu prowadzonych przez nich reprezentacji.

Z trzeciego koszyka los przydzielił nam Izrael. Nie jest to solidnie prezentująca się drużyna, ale ma w swoich szeregach dwóch wyróżniających się w ofensywie zawodników - Munasa Dabbura z Salzburga i Erana Zahaviego z Guangzhou R&F. Obaj z pewnością napsują nam krwi szczególnie na swoim terenie, gdzie do tej pory gościliśmy sześciokrotnie i wygraliśmy tylko raz w... 1988 roku. Na uwagę zasługuje również fakt, że tę kadrę od sierpnia 2018 roku prowadzi Andreas Herzog. Izrael pod wodzą Austriaka rozegrał sześć spotkań. Przegrał wszystkie na wyjeździe i wygrał wszystkie przed własną publicznością.

Naszym kolejnym przeciwnikiem jest Słowenia, która napsuła nam sporo krwi w eliminacjach do Mistrzostw Świata w 2010 roku. Teraz jednak boryka się z olbrzymim kryzysem, o czym świadczy fakt, że w mijającym roku wygrała tylko jedno z dziewięciu rozegranych spotkań i na dodatek spadła z Dywizji C w Lidze Narodów, gdzie uznała wyższość Norwegii, Bułgarii i Cypru. Na dziś nie jest to rywal, który powinien sprawić nam dużo problemów. Ostatnio reprezentacja została jednak przejęta przez Matjaza Keka, który był przymierzany nawet do pracy w Lechu Poznań.

Na koniec została nam Macedonia oraz Łotwa. Pierwszy z wymienionych ekip wygrała swoją grupę w Dywizji D Ligi Narodów i w ten sposób zapewniła sobie dodatkową furtkę do wywalczenia awansu na Euro 2020 i z pewnością z tej ścieżki będzie mogła powalczyć skuteczniej o miejsce w gronie najlepszych ekip na Starym Kontynencie. Mimo to nie można jej lekceważyć, ponieważ może urwać cenne punkty teoretycznie mocniejszym rywalom.

Z kolei Łotwa też w przeszłości potrafiła nam uprzykrzyć życie. Dziś jednak znajduje się w kryzysie i prezentuje poziom zbliżony do Andory czy Wysp Owczych. Także  powinniśmy z szacunkiem podejść do starcia z tą drużyną i spokojnie wykonać zadanie w postaci zgarnięcia sześciu punktów w dwóch meczach.

Jakby nie patrzeć to w grupie G dominuje słowo kryzys, problemy, kłopoty czy przebudowa. Każdy z zespołów ma coś do udowodnienia i chce w nadchodzących miesiącach prezentować się lepiej niż obecnie. My nie powinniśmy jednak liczyć na słabszą formę rywali i musimy się skupić na sobie, ponieważ awans na Euro 2020 jest naszym obowiązkiem i ewentualny jego brak będzie trzeba uznać za wielką kompromitację.

Celem podopiecznych Jerzego Brzęczka nie może być tylko awans, ale także pierwsze miejsce w grupie, bo tylko w ten sposób będziemy ponownie uprzywilejowani przed losowaniem decydującej fazy turnieju i odbudujemy potrzebną pewność siebie, która po ostatnich niepowodzeniach bardzo osłabła.