Mourinho przegrał bitwy, ale wygra wojnę?
2012-01-31 13:09:28; Aktualizacja: 12 lat temuMourinho przeżywa jednocześnie jeden z najlepszych okresów w swojej karierze, a także najgorszy, bo nikt, nigdy nie zdominował go w tak bolesny sposób jak ekipa Josepa Guardioli.
Real prowadzony przez „The Special One” niemal przyzwyczaił się do funkcji chłopców zbierających cięgi od Katalończyków. Na krajowym podwórku „Królewscy” z niszczycielską siła miażdżą wszystko co stanie im na drodze. Jednak ich cała moc upływa w momencie spotkania twarzą w twarz z podopiecznymi Pepa.
Szczególnie tragicznie przedstawia się bilans pojedynków między szkoleniowcami Realu a Guardiolą, rozgrywanych na Santiago Bernabeu. Otóż począwszy od sezonu 2008/2009 Pep na madryckiej arenie nie poległ. Na siedem pojedynków zwycięsko wychodził aż z pięciu. Bilans bramkowy wynosi 18:7 na korzyść Katalończyków.
"The Special One" jak na razie lekarstwem na Barcelonę nie jest. Tragiczny bilans przyćmiewa trochę zwycięstwo nad Katalończykami w finale zeszłorocznego Pucharu Króla.
Mourinho będący pod nieustannym ostrzałem hiszpańskich mediów i kibiców, patrzy na cały ten szum z odpowiednim dystansem. Wydaje się, że Portugalczyk przemyślał bardzo wnikliwie poprzednie krajowe rozgrywki i w nosie ma fochy wybitnie zmanierowanej, madryckiej publiczności.
Ten sezon, idąc tokiem rozumowania Mou, ma dowieść, że Real wygra wyścig w La Liga nawet w przypadku dwóch porażek z "Blaugraną". Były szkoleniowiec Interu zdał sobie sprawę, że mistrzostwo zdobędzie poprzez deklasowanie słabeuszy, a dwumecz z Barceloną ma znaczenie co najwyżej drugorzędne.
Do tej pory Real potknął się raz. W spotkaniu z Levante poległ 0:1. Mourinho praktycznie do zera zminimalizował możliwość wpadek swego zespołu. Fenomenalna passa Madrytczyków została zahamowana tylko na moment. Oczywiście w spotkaniu z Barcą.
Nie podcięło to skrzydeł Casillasowi i spółce. „Królewscy” nadal, a może nawet ze zdwojoną siłą, rozbijają przeciwników. To pozwala im zasiadać na tronie hiszpańskiej ekstraklasy i patrzeć z umiarkowanym spokojem za swe plecy.
A tam ciężko dyszy „Duma Katalonii”. Traci do lidera siedem punktów i mimo iż nie jest to strata olbrzymia to śmiem twierdzić, że ciężko będzie Katalończykom wyprzedzić ekipę Mou.
Podopieczni Pepa często w obecnych rozgrywkach się potykają i dosłownie wyrywają zwycięstwa drużynom przeciętnym. Ponadto barcelończycy mają w nogach grudniową eskapadę do Japonii, gdzie walczyli o prymat na arenie międzynarodowej. Turniej, w którym mistrzowie Hiszpanii rozegrali pozorne „tylko” dwa mecze, może im odbić się czkawką.
Barca pozostała w grze o trzy trofea, Real o dwa. To kolejny argument przemawiający za tym, że koncepcja i filozofia Portugalczyka może zamienić się w długo oczekiwany sukces. Dużym plusem Blaugrany jest jednak fakt, że rewanżowe Gran Derby rozegra na własnym terenie.
Mateusz Wierzgacz