Przypomnijmy, że sytuację potwierdził sam Romanczuk. Jak przyznał 27-letni defensywny pomocnik „Jagi” po ostatnim gwizdku: - Gramy przeciwko rasizmowi, a on wyzywa mnie od Bandery... Ciężko opanować emocje. Znam historię mojej rodziny. Ona również została zamordowana przez Banderę i on mnie tak nazywa... Ciężko coś powiedzieć. To brak szacunku. Myślę, że ostatni raz podałem mu rękę. Więcej tego nie zrobię.
Wisła szybko opublikowała
krótki komunikat, w którym poinformowała, że „protestuje
przeciwko bezpodstawnemu oskarżaniu i oczernianiu swojego zawodnika”.
Do całej sprawy odniósł się dyrektor sportowy płockiego klubu, Łukasz Masłowski. „Rozumiem
ze ma pan sztywne dowody z przebiegu rozmowy Romanczuk - Furman ?? (
jeśli tak to sam będę wnioskował o surowa karę ). Proszę się
zastanowić co jeśli tak nie było? Na marginesie. Gratuluje
zwycięstwa i 10 min po meczu cieszyłbym się ze zwycięstwa a nie
pisał Twitta” - napisał do kierownika
Jagiellonii, Arkadiusza Szczęsnego, na co ten mu
odpowiedział:
„Panie Łukaszu, czy uważa Pan, że Taras
mógł skłamać w tak ważnej kwestii? Że robiłby sobie jaja z
tego? Moim sztywnym dowodem na chwile obecna jest słowo Tarasa.
Będziemy szukać nagrania video”.
Dialog, który miał podobno miejsce,
przedstawił Piotr Wołosik z „Przeglądu Sportowego”:
„Od świadków z
boiska. Furman: - Jesteś banderowcem i farbowanym lisem!
Taras: - Wolałbym, byś nazwał mnie kurwą niż banderowcem. Kolega
Furmana do TR: - Po co przyjeżdżałeś do Polski?!
Dziadków
Tarasa zamordowali banderowcy”.
Krzysztof Marciniak z nc+
poinformował z kolei, że rozmawiał z Furmanem i ten powiedział,
że wzajemnie obrażał się z Romanczukiem, ale nie nazwał go banderowcem.
„Możemy się spotkać na Komisji Ligi i wyjaśnić sprawę” -
przyznał.