Już w drugiej minucie podopieczni Jürgena Kloppa wyszli na sprowadzenie. Wówczas na listę strzelców po rzucie karnym wpisał się Mohamed Salah. Gdy „Koguty” pod koniec rywalizacji zaczęły łapać wiatr w żagle, ich zapał ostudził Divock Origi. Tym samym Ligę Mistrzów wygrał Liverpool.
Poziom spotkania był krytykowany już w pierwszej połowie. Po zmianie stron tempo gry co prawda wzrosło, lecz i tak wielu ekspertów nie było ukontentowanych. Temat ten poruszył Steve McMananman, który w barwach „The Reds” rozegrał 329 spotkań, lecz Ligę Mistrzów wygrywał grając dla Realu Madryt.
– Ze względu na klimat i okoliczności, to nie był najlepszy mecz ani reklama angielskiego futbolu, ale Liverpool nie będzie się tym przejmował choćby przez moment! – stwierdził 47-letni Anglik.
Dla Liverpoolu to szósty Pucharu Europy, który trafi do ich klubowej gabloty.