Jedna piękniejsza od drugiej - festiwal bramek w Premier League [WIDEO]
2014-03-22 17:27:14; Aktualizacja: 10 lat temu31. kolejka Premier League przynosi nam wiele emocji oraz wiele przepięknych bramek. Już pierwsze dzisiejsze spotkanie okraszone było ładnymi golami, a kolejne sześć spotkań nie zawiodło.
Wszystko rozpoczęło się od londyńskiego starcia na Stamford Bridge. Arsène Wenger, w swoim jubileuszu, musiał połknąć niezwykle gorzką pigułkę, gdyż Chelsea z łatwością pokonała Arsenal (więcej TUTAJ). W tamtym spotkaniu padały ładne bramki, ale to co wydarzyło się w kolejnych sześciu spotkaniach, przerosło nasze oczekiwania.
We wszystkich meczach padły bramki, a łączny sobotni bilans (bez spotkania West Ham - Manchester United) to trzydzieści goli! W poszukiwaniu tych najładniejszych, przenosimy się najpierw na Carrow Road, gdzie Norwich City podejmowało Sunderland. Dla obydwu ekip, było to bardzo ważne spotkanie, a zwycięstwo którejś z drużyn, pozwalało jej na odskoczenie od strefy spadkowej. Pierwsi do ataku ruszyli podpieczni Chrisa Hughtona, którzy objęli prowadzenie w 20. minucie, dzięki Robertowi Snodgrassowi. To jednak nie jego uderzenie zaparło dech w naszych piersiach. Tego dokonał Alexander Tettey w 32. minucie.
Popularne
Piłkarze Sunderlandu byli zszokowani i mimo tego, iż w drugiej połowie próbowali wrócić do gry, to wynik pozostał taki sam, jak w przerwie. Norwich wygrało 2-0.
Nasz następny przystanek to City of Manchester Stadium, na którym to Fulham chciał zrobić niespodziankę i urwać punkty gospodarzom. Podopieczni Feliksa Magatha szybko jednak zostali sprowadzeni na ziemię. Stracili pierwszą bramkę w 26. minucie po rzucie karnym, kolejną, w ten sam sposób, w 54. minucie (z boiska wyleciał Amorebieta, obrońca Fulham), a w 65. Yaya Touré skompletował hat-tricka, wręcz przecudownym uderzeniem.
W tym momencie powietrze z piłkarzy Fulham zeszło do końca, a "The Citizens" wbili kolejne dwie bramki (Fernandinho i Demichelis). Wygrana 5-0 i bardzo ważne trzy punkty trafiły na konto Manchesteru City.
Nasz ostatni przystanek to Cardiff City Stadium, gdzie gospodarze zmierzyli się z Liverpoolem. Początek był nawet obiecujący - wynik 2-2, chociaż to goście mieli przewagę. W kolejnych 45 minutach istnieli tylko "The Reds". Gole Škrtela, Suáreza i Sturridge'a pogrążyły Cardiff, a duet SAS ma łącznie na swoim koncie 47 bramek (Anglik strzelił dzisiaj jedną, a Urugwajczyk trzy). Kwintesencją ich współpracy, był gol numer cztery dla Liverpoolu.
Jesteśmy niezwykle ciekawi, czy spotkanie na Boleyn Ground oraz jutrzejsze mecze dorównają temu, co działo się dzisiaj do godziny 18.
Komplet wyników:
Chelsea - Arsenal 6-0
Cardiff - Liverpool 3-6
Everton - Swansea 3-2
Hull - West Bromwich 2-0
Manchester City - Fulham 5-0
Newcastle - Crystal Palace 1-0
Norwich - Sunderland 2-0