Chybione strzały - Arsène Wenger

2015-07-20 13:30:58; Aktualizacja: 9 lat temu
Chybione strzały - Arsène Wenger Fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Transfery.info

Trenerzy piłkarscy nie mają łatwego życia. Każdy ich ruch jest oceniany przez prezesów klubów, a najmniejsze potknięcie może skutkować zwolnieniem. Największy wpływ mają na to wyniki, ale nie możemy zapominać też o chybionych inwestycjach.

W naszym nowym cyklu przyjrzymy się nieudanym transferom poszczególnych szkoleniowców. Na początek postanowiliśmy wziąć pod lupę Arsène'a Wengera. Francuz podobnie jak większość trenerów ma za sobą karierę piłkarską. Niestety, nie była ona zbyt udana, ale i tak obecny menadżer Arsenalu może pochwalić się faktem, że znajdował się w kadrze Strasburga, który w sezonie 1978/79 sięgnął po pierwsze i jak na razie ostatnie mistrzostwo Francji. Niedługo później, bo po zaledwie dwóch latach od tego wydarzenia, Wenger zawiesił buty na kołku i już całkowicie mógł poświęcić się pracy w młodzieżowej drużynie Strasburga. W międzyczasie Francuz dokształcał się w swoim nowych fachu oraz uczył języka angielskiego. W 1983 roku Arsène został asystentem pierwszego szkoleniowca AS Cannes. Z tego klubu po zaledwie dwunastu miesiącach, dzięki rekomendacji Aldo Platiniego (ojciec Michela Platiniego) otrzymał możliwość objęcia sterów AS Nancy. W tym zespole nie wiodło mu się najlepiej, ale wynikało to ze słabej kondycji finansowej zespołu. Mimo to Wenger dwukrotnie zdołał utrzymać drużynę w Ligue 1. Dostrzegli to przedstawiciele AS Monaco i zapragnęli, aby Francuz do nich dołączył. Wenger chciał skorzystać z tej szansy i złożył dymisję. Niestety, nie została ona przyjęta przez Jacquesa Rousselota (ówczesny prezydent AS Nancy) i Arsène musiał zostać na stanowisku. Jego trzeci sezon nie był już jednak tak szczęśliwy, jak dwa poprzednie i AS Nancy spadło z najwyższej klasy rozgrywkowej. Ten fakt wykorzystało oczywiście Monaco, które po raz drugi zabiegało o zatrudnienie Wengera. Tym razem udało im się dopiąć swego i trzeba przyznać, że wyszło im to na dobre.

Francuz już w swoim pierwszym sezonie w klubie z Księstwa poprowadził go do zdobycia mistrzostwa kraju. Tego sukcesu nie udałoby się osiągnąć, gdyby niesprowadzeni zawodnicy tacy jak Glenn Hoddle, Patrick Battiston i Mark Hateley (ojciec Toma Heteleya - Śląsk Wrocław). W kolejnych rozgrywkach Monaco nie powtórzyło tak świetnego wyniku, mimo że do drużyny dołączył George Weah, który zdecydowanie poprawił skuteczność całego zespołu. W następnych latach Wenger sprawił, że ekipa z Księstwa była jedną z najlepszych w kraju i liczącą się w Europie. Niestety, tego faktu nie potwierdzały tylko zdobyte trofea w gablocie, w której pojawił się jeszcze tylko Puchar Francji. Mimo to Arsène nie mógł narzekać na brak zainteresowania ze strony innych drużyn z Bayernem Monachium na czele. "Bawarczycy" byli bardzo zdeterminowani i chcieli, aby Francuz w sezonie 1994/95 poprowadził niemiecki zespół. Na to nie chcieli jednak pozwolić działacze Monaco i Wenger został w kraju. Jak się później okazało nie był to ich najlepszy wybór, ponieważ drużyna z Księstwa fatalnie rozpoczęła rozgrywki i w efekcie postanowiono pozbyć się Arsène'a (jak się później okazało słaba pozycja Monaco w lidze nie wynikała tylko i wyłącznie ze względów sportowych).

Francuz nie mógł tym razem liczyć na ponowne zainteresowanie ze strony Bayernu, ponieważ drużynę z Monachium prowadził już Giovanni Trapattoni. Dość niespodziewanie pomocną dłoń do Wengera w tych trudnych chwilach wyciągnęli... Japończycy. Arsène razem z Boro Primarakiem (z którym współpracuje po dzień dzisiejszy) rozpoczął pracę w Nagoya Grampus Eight. Doświadczony już wtedy szkoleniowiec w czasie 18-miesięcznej umowy z klubem poprowadził go do zajęcia, między innymi drugiego miejsca w lidze (do 2010 roku było to najwyższe miejsce tej drużyny w rozgrywkach), a on sam w 1995 roku został uznany najlepszym trenerem J.League.

Wenger po zakończeniu swojej przygody w Japonii wrócił do Europy i dość niespodziewanie zajął miejsce Bruce'a Riocha w Arsenalu. Faworytem ekspertów do objęcia stanowiska menadżera "Kanonierów" był Johan Cruyff, tymczasem działacze klubu postanowili zaufać szerzej nieznanemu na Wyspach Brytyjskich szkoleniowcowi z Francji. Jak pokazał czas ten związek zawarty między Wengerem a drużyną z Londynu jest niezwykle trwały, ponieważ Arsène pracuje w Arsenalu od września 1996 roku. Od tego momentu Wenger stał się już najbardziej utytułowanym, a także najdłużej pracującym menadżerem w historii klubu. Ponadto jest pierwszym szkoleniowcem spoza Wysp, któremu udało się skompletować dublet (w 1998 i 2002 roku). Większym jednak osiągnięciem dla niego samego oraz kibiców jest wyczyn, którego "Kanonierzy" dokonali w kampanii 2003/04, przechodząc ją bez porażki. Po tych fantastycznych rozgrywkach Arsenalowi nie udało się już tak często wznosić trofeów ku górze mimo kilku nadarzających się okazji. Wystarczy wspomnieć, że od 2004 roku ekipa z Londynu mogła się cieszyć tylko trzykrotnie ze zdobycia Puchar Anglii oraz dwukrotnie z Tarczy Wspólnoty.

Nie da się ukryć, że drużyna ze stolicy Anglii miałaby na swoim koncie dużo więcej wartościowych zwycięstw, gdyby Wenger trafiał z transferami, a z tym w czasie jego pobytu w Arsenalu bywało różnie. Poniżej prezentujemy naszym zdaniem, najgorszy zespół, jaki można stworzyć z chybionych inwestycji francuskiego menadżera, które nie wypaliły w drużynie "Kanonierów". Zgadzacie się z nimi, a może kogoś wam tutaj brakuje?

BRAMKARZ: Richard Wright
Z: Ipswich Town
CENA: 9 milionów euro

W sezonie 2000/01 w barwach Ipswich Town spisywał się bardzo dobrze. Między innymi, dzięki jego dobrej postawie drużyna z Portman Road uplasowała się na wysokim piątym miejscu w tabeli Premier League z niewielką stratą do trzeciego Liverpoolu. Ten fakt nie umknął oczywiście uwadze działaczom Arsenalu i samemu Wengerowi, który liczył na to, że wówczas 24-letni Anglik zostanie godnym następcą Davida Seamana. Tak się jednak nie stało... Wright spędził w zespole "Kanonierów" zaledwie rok. Nie zdołał wygryźć z bramki doświadczonego golkipera i za 5,5 miliona euro został sprzedany do Evertonu.

OBROŃCA: Oleg Luzhny
Z: Dynamo Kijów
CENA: 2,75 miliona euro

Lee Dixon zbliżał się do piłkarskiej emerytury i trzeba było znaleźć godnego następcę legendy ekipy z Londynu. Pierwszy wybór Arsène'a padł na Nelseona Vivasa (sprowadzony za 2,2 mln euro z FC Lugano), ale Argentyńczyk nie udźwignął presji gry dla takiego zespołu jak Arsenal. Z tego powodu francuski menadżer przy drugim podejściu zdecydował się pozyskać bardziej doświadczonego gracza jakim był Oleg Luzhny. Utytułowany Ukrainiec miał na kilka lat zapewnić spokój "Kanonierom" na prawym boku defensywy. Niestety, wielokrotny reprezentant naszych wschodnich sąsiadów mimo czterech sezonów spędzony w drużynie z Londynu nie spełnił pokładanych w nim nadziei i za darmo odszedł do Wolverhampton, w którym też niczym specjalnym się nie wyróżnił.

OBROŃCA: Igors Stepanovs
Z: Skonto Ryga
CENA: 1,5 miliona euro

Do dzisiaj niektórzy zadają sobie pytanie - jakim cudem Stepanovs trafił do Arsenalu? Człowiek, który nie wyróżniał się niczym poza wzrostem. Czy to Łotysz zdaniem Wengera miał być filarem obrony "Kanonierów" po odejściu Steve'a Boulda do Sunderlandu (1999/00) i zakończeniu kariery przez Tony'ego Adamsa (2002). Jeżeli Francuz tak myślał, sprowadzając w lipcu 2000 roku Igorsa do Londynu to mocno się przeliczył. Z kolei sami fani Arsenalu zapamiętają Łotysza z jego nieprzeciętnego występu przeciwko Manchesterowi United, który zakończył się klęską ekipy z Londynu aż 1:6.

OBROŃCA: Sébastien Squillaci
Z: Sevilla FC
CENA: 6,5 miliona euro

Squilaci trafił na Emirates Stadium razem z Laurentem Koscielnym w 2010 roku. Doświadczony Francuz miał stanowić główny filar obrony Arsenalu, a u jego boku do tej funkcji miał powoli przystosowywać się jego rodak. Niestety, zawodnik sprowadzony przez Wengera kompletnie nie sprostał temu zadaniu i często popełniał proste błędy. Z tego powodu po zaledwie jednym sezonie Sébastien musiał zaprzyjaźnić się z ławką rezerwowych "Kanonierów", z którą rozstał się dopiero po zakończeniu kampanii 2012/13.

OBROŃCA: André Santos
Z: Fenerbahçe SK
CENA: 7 milionów euro

Po odejściu Gaëla Clichy'ego do Manchesteru City menadżer ekipy z Londynu musiał w ekspresowym tempie znaleźć zawodnika, który byłby w stanie od razu wskoczyć do wyjściowego składu jego zespołu. Ostatecznie Arsène po dotkliwej porażce z Manchesterem United (2:8) zdecydował się pozyskać André Santosa z Fenerbahçe SK. Trzeba przyznać, że Brazylijczyk zaliczył dość udany początek swojej kariery w barwach "Kanonierów", ale potem spisywał się coraz słabiej i w efekcie w lutym 2013 roku powędrował na wypożyczenie do Grêmio, a po zakończeniu sezonu odszedł do Flamengo.

POMOCNIK: Denílson
Z: São Paulo FC
CENA: 5 milionów euro

Brazylijczyk miał być nowym Patrickiem Vieirą, ale ani przez moment nie zbliżył się do poziomu, który prezentował francuski pomocnik. W czasie swojej przygody zaliczył kilka udanych występów w barwach Arsenalu, ale było to zdecydowanie zbyt mało. Denílson w sumie w Anglii spędził pięć lat. Potem na dwa został wypożyczony do São Paulo FC i po upływie tego okresu definitywnie wrócił do tego klubu, z którym rozstał się dopiero teraz przechodząc za 3,1 miliona euro do Al-Wahda FC.

POMOCNIK: Amaury Bischoff
Z: Werder Brema II
CENA: 0,3 miliona euro

Portugalski pomocnik francuskiego pochodzenia uchodził za olbrzymi talent. Nie od dziś wiadomo, że Wenger lubi ściągać do Arsenalu właśnie takich zawodników, którzy po pewnym czasie mogą odpalić. "Kanonierzy" nie zapłacili za niego zbyt dużo Werderowi, więc ryzyko podjęte przez Arsène'a było niewielkie. Wiedział on jednak, że Bischoff jest niezwykle kontuzjogennym graczem. Ta cecha dała o sobie znać dość szybko i menadżer ekipy z Londynu zdał sobie sprawę, że Amaury nie ma większych szans na zrobienie olbrzymiej kariery. Z tego też powodu zaledwie po sezonie piłkarz pożegnał się z drużyną z Emirates Stadium.

POMOCNIK: Park Chu-Young
Z: AS Monaco
CENA: 6,5 miliona euro

Koreański napastnik lub skrzydłowy był już ponoć dogadany z Lille i miał dołączyć do tego zespołu tuż przed zakończeniem letniego okienka transferowego w 2011 roku. W sprawę sprzedaży Chu-Younga wmieszał się jednak Wenger, który po porażce 2:8 z Manchesterem United poszukiwał wzmocnień do każdej formacji i tak jego wybór padł na Parka. Piłkarz Monaco nie zastanawiał się ani przez chwilę. Skorzystał ze swoich pięciu minut i podpisał trzyletni kontrakt z Arsenalem. Jak się później okazało ta inwestycja francuskiego menadżera okazała się kompletnie nietrafiona.

POMOCNIK: Julio Baptista
Z: Real Madryt CF
CENA: Wypożyczenie z opcją wykupu

José Antonio Reyes po zakończeniu sezonu 2005/06 postawił Wengera pod ścianą i zapragnął wrócić do Hiszpanii. Problem polegał na tym, że nikt nie był w stanie wyłożyć za niego takiej kwoty, jakiej oczekiwaliby działacze drużyny z Londynu. Na szczęście dla nich podobny problem z ofensywnym zawodnikiem miał Real Madryt, a konkretnie z Julio Baptistą, który nie był zadowolony ze swojej pozycji w zespole. W efekcie oba kluby doszły do porozumienia i wymieniły się piłkarzami na zasadzie rocznych wypożyczeń. Niestety "Kanonierzy" nie wyszli na tym najlepiej. "Królewscy" mogliby mieć podobne odczucia gdyby nie trafienia Reyesa w końcówce sezonu, które w efekcie zapewniły im tytuł mistrzowski.

NAPASTNIK: Francis Jeffers
Z: Everton FC
CENA: 15,3 miliona euro

Francis Jeffers jest najdroższym zawodnikiem sprowadzonym do Arsenalu w naszym składzie. Jako nastolatek dobrze spisywał się w Evertonie, a w młodzieżowej reprezentacji Anglii wyrównał rekord strzelecki samego Alana Shearera. Nic, więc dziwnego, że Wenger zapragnął pozyskać utalentowanego napastnika, który razem z Thierrym Henrym miał stworzyć zabójczy duet na miarę tego, jaki mogliśmy podziwiać w Manchesterze United (Andy Cole i Dwight Yorke). Wizja Arsène'a nie została przełożona jednak na realia boiskowe. Jeffers kompletnie nie mógł się odnaleźć w drużynie "Kanonierów". Po dwóch sezonach wysłano Anglika na wypożyczenie do Evertonu, gdzie w dobrze znanym sobie miejscu miał się odbudować, ale i w drużynie z Liverpoolu Francis zawodził. Po zakończeniu rozgrywek za zaledwie 3,4 miliona euro z Arsenalu wykupił go Charlton. W tym zespole również Anglik spisywał się słabo.

NAPASTNIK: Kaba Diawara
Z: Girondins Bordeaux
CENA: 3 miliony euro

Gwinejczyk trafił do zespołu "Kanonierów" w styczniu 1999 roku razem Nwankwo Kanu (z Interu za 6,25 miliona euro). Obaj Afrykanie nie mieli porażających statystyk i stanowili zaledwie uzupełnienie składu ekipy z Londynu. Wenger przeczuwał jednak, że po zakończeniu rozgrywek straci Nicolasa Anelkę i liczył na to, że jeden z tych piłkarzy będzie mógł go zastąpić. Ostatecznie w klubie został Nigeryjczyk, ale nie jako snajper numer jeden. Z kolei Diawara po zanotowaniu 15 występów, w których nie zdobył żadnego gola odszedł do Marsylii za 3,5 miliona euro.

ŁAWKA REZERWOWYCH: Manuel Almunia, Nelson Vivas, Matthew Upson, Junichi Inamoto, Luís Boa Morte, Alberto Méndez, Marouane Chamakh.

ŁĄCZNA WARTOŚĆ: 69,6 miliona euro

Brani pod uwagę: Alexander Manninger, Vito Mannone, Pascal Cygan, Mikaël Silvestre, Giovanni van Bronckhorst, Stefan Malz, Edú, Wellington Silva, Joel Campbell, Davor Suker, Tomas Danilevicius, Carlos Vela, Eduardo, Abou Diaby, Kim Källström, Lukas Podolski, Andriej Arszawin.