Co łączy Jana Klimenta i Romelu Lukaku?

Co łączy Jana Klimenta i Romelu Lukaku? fot. Mikolaj Barbanell | ph.FAB / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja
Źródło: Transfery.info

Mamy dwóch piłkarzy - Jana Klimenta z Wisły Kraków i Romelu Lukaku z Chelsea - którzy w niecały rok zapomnieli o tym, jak się gra w piłkę. Jak do tego doszło?

Duże nadzieje, obiecujący początek, ale potem zastój. Z czasem coraz większa niemoc, nie tylko strzelecka, bo problemem staje się nawet już nie wykorzystywanie okazji, co w ogóle przyjęcie piłki i proste podanie. W końcu napastnik zapomina o wszystkich swoich atutach i trenerowi nie pozostaje nic innego jak tylko usadzić piłkarza na ławce. A wywiad piłkarza w zaprzyjaźnionych mediach jeszcze tylko pogarsza sprawę. Do końca sezonu napastnik gra sporadycznie, a wyjście z tej sytuacji staje się oczywiste - odejście z klubu.

Choć Romelu Lukaku i Jana Klimenta różni wiele (przede wszystkim piłkarska jakość), to ich kariery w nowych klubach - Chelsea i Wiśle Kraków - przebiegały w tym sezonie wyjątkowo podobnie. I dziś oba te kluby zrobią pewnie dużo (londyńczycy) bądź wszystko (krakowianie), by się ich pozbyć.

Porównanie do Romelu Lukaku dla Jana Klimenta jest być może największym jego sukcesem w tym sezonie. Lecz pewne mechanizmy w piłce nożnej powielają się na każdym jej poziomie.

Wszystko, co najlepsze - w sierpniu

Lukaku i Kliment przychodzili z wielkimi nadziejami, których po prostu nie spełnili. Belg miał wprowadzić Chelsea na wyższy poziom i pomóc jej w walce o mistrzostwo Anglii. W Interze grał jak jeden z najlepszych napastników na świecie, jeden z kluczowych elementów układanki, która dała mediolańczykom scudetto.

Z kolei Czech miał być dla Wisły Kraków zerwaniem z walką o utrzymanie. Był napastnikiem, który w poprzednim klubie strzelał regularnie. To naturalne, że jego przyjście do Krakowa wzbudziło duże oczekiwania.

Ale Kliment tych oczekiwań nie spełnił. Choć miał udany początek, to wszystkie jego gole i asysty w tym sezonie Ekstraklasy ograniczyły się do pierwszych czterech kolejek. Od tego czasu - a w czwartej kolejce krakowianie grali w połowie sierpnia - Kliment ani razu nie trafił do siatki i wraz z upływem czasu coraz mniej było u niego udanych zagrań, a coraz więcej potykania się o własne nogi.

Aż na końcu Czech stał się parodią napastnika: nie potrafił przyjąć piłki, przegrywał pojedynki, miał nieudane podania, słaby drybling, a nawet jeśli pojawiła się jakaś sytuacja strzelecka, to każdy wiedział, że Kliment ją zmarnuje.

Lukaku jak samiec alfa

Lukaku też miewał mecze, gdy „ginął w akcji”. W lutowym starciu z Crystal Palace zaliczył przez całe spotkanie ledwie SIEDEM kontaktów z piłką. W finale Pucharu Anglii z Liverpoolem piłkę dotknął tylko 15 razy, najmniej ze wszystkich spośród tych, którzy zaczęli mecz (poza Mohamedem Salahem, który zszedł po 30 minutach). W angielskim podcaście „Tifo” prowadzący zwracali uwagę na to, że Belg ma problemy z podstawami piłkarskiego rzemiosła.

– Wygląda tak, jakby kompletnie nie potrafił przyjąć piłki. Ona się od niego odbija – mówili.

To wszystko jest dokładnym przeciwieństwem Lukaku z początku sezonu, gdy wszedł do drużyny Thomasa Tuchela z aurą samca alfa, który na „dzień dobry” samodzielnie rozmontował obronę Arsenalu. Dziś Belg wygląda jak zupełnie inny, nieporównywalnie gorszy piłkarz.

Sezon trwa długo i dobre wrażenie z początku się rozmywa i pozostaje zgrzytanie zębów. Pojawiają się kontuzje, wykluczenia, rywale zaczynają lepiej czytać grę.

Był napastnik, nie ma napastnika. Tak Lukaku, jak i Klimenta.

Wywiady

Choć Adrian Gula stawiał na Klimenta na początku wiosny, to Jerzy Brzęczek od pierwszego meczu zdecydował się na Zdenka Ondráška. Kliment najpierw był rezerwowym, a potem nawet nie łapał się do meczowej kadry. A starszy z Czechów grał po 90 minut, choć w zimie ściągany był jako napastnik numer trzy.

Zdezorientowany Kliment udzielił więc wywiadu czeskim mediom, w którym narzekał na to, że trener chwali go na treningach, a potem nie zabiera nawet na mecz. Przy okazji zwrócił też uwagę na problemy w szatni zespołu i istniejące w niej podziały. A przede wszystkim - że zupełnie inaczej to miało wyglądać. Miała być piękna gra i walka o miejsca w górnej części tabeli, a jest gra o utrzymanie.

Od tego momentu stało się w zasadzie jasne, że - nawet przy ewentualnym utrzymaniu - Kliment pod Wawelem przyszłości mieć już nie będzie.

Wywiad też był punktem zwrotnym w sezonie Romelu Lukaku. W grudniu Belg rozmawiał bowiem ze Sky Italia, a wywiad ten był jednym wielkim listem miłosnym do Interu i jego kibiców. – Kiedy Inter dotknie twojego serca, wszystko się zmienia. Wszystko jest inaczej – mówił. A zapytany, czy chciałby swojego dawnego partnera z Interu Lautaro Martineza w Chelsea, odpowiedział, że on sam prędzej wróci do Mediolanu.

Lukaku musiał przepraszać później kibiców Chelsea, ale mleko już się rozlało. Belg zamiast być hersztem bandy, stał się zawodnikiem peryferyjnym. A drużyna grała lepiej po prostu bez niego. Tu też pojawia się kluczowa różnica między tymi przypadkami. Wisła z Klimentem, czy bez niego - grała tak samo słabo.

A może przyczyny leżą na boisku?

Dlaczego Lukaku w Chelsea nie gra tak, jak w Interze? Wielu ekspertów wskazuje na to, że styl gry londyńczyków nie wykorzystuje jego atutów. We Włoszech, gdy był w najlepszej formie, świetnie odnajdywał się w wolnej przestrzeni, wychodził na prostopadłe podania. W Anglii więcej jest bezpośredniej walki o piłkę, a w tym Lukaku nie jest już tak dobry. Belg po prostu świetnie odnajduje się, atakując pole karne rywala, ale gdy ma więcej rozgrywać bądź walczyć z obrońcami, wówczas zaczyna się problem.

Mówiąc krótko: w Chelsea wymaga się innej gry niż w Interze. I Lukaku nie jest w stanie pokazać swoich atutów.

Być może podobnie jest z Klimentem. Analityk Filip Dutkowski zwrócił uwagę na to, że Slovacko - drużyna Czecha z poprzedniego sezonu - grała zupełnie inaczej niż miała wyglądać gra Wisły za Adriana Guli.

Kliment strzelał gole w drużynie grającej zupełnie inaczej niż to, jak miała grać Wisła.

Kariera Czecha pod Wawelem była więc poniekąd naturalnie skazana na porażkę. Nie zmieniła tego nawet roszada na stanowisku trenera - Jerzy Brzęczek nie wprowadził w Wiśle oczekiwanego pragmatyzmu, który bardziej przypominałby takie warunki, jakie napastnik miał w Slovacko. A Kliment przesiedział praktycznie całą wiosnę na trybunach, bądź na ławce.

Co z pewnością siebie?

Być może to wszystko da się sprowadzić do prostego wniosku: napastnik bez pewności siebie nie jest w stanie na boisku nic pokazać. A problem z czasem tylko rośnie. Najpierw z każdą niewykorzystaną sytuacją, potem z każdym nieudanym podaniem. Napastnicy sztywnieją, poruszają się inaczej niż zwykle, inaczej niż reszta drużyny. To dlatego od razu rzuca się w oczy ich słabość.

Trenerzy znajdują sposoby na to, żeby do takiego piłkarza trafić. Legendarny angielski napastnik Alan Shearer wspominał, że gdy nie szło mu w Newcastle, nowy trener Bobby Robson zaprosił go do gabinetu i przez kilkanaście minut pokazywał mu jego najlepsze akcje. Menedżer uznał go za swojego najważniejszego zawodnika, za swojego lidera, a Anglik odwdzięczył się pięcioma bramkami w domowym debiucie Robsona.

Czasem więc wystarczy taka prosta rozmowa, by piłkarza pobudzić do życia. Czasem to jednak staje się o wiele trudniejsze.

Jeden sezon nie przekreśla umiejętności napastnika, nawet jeśli - jak w przypadku Klimenta - stają się oni symbolem spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej. Kluczem jest znalezienie takiego środowiska i - przede wszystkim - stylu gry zespołu, w którym wszystkie najważniejsze atuty mogą być wykorzystane.

JACEK STASZAK

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Marek Papszun ze wzmocnieniem z Lecha Poznań?! Marek Papszun ze wzmocnieniem z Lecha Poznań?! W 2030 roku chce zostać prezydentem! Zdobył z Wisłą Kraków mistrzostwo Polski W 2030 roku chce zostać prezydentem! Zdobył z Wisłą Kraków mistrzostwo Polski Borussia Dortmund bliżej upragnionego finału Ligi Mistrzów. PSG zmuszone odrobić straty w rewanżu [WIDEO] Borussia Dortmund bliżej upragnionego finału Ligi Mistrzów. PSG zmuszone odrobić straty w rewanżu [WIDEO] „Xabi Alonso chciałby poprowadzić te kluby” „Xabi Alonso chciałby poprowadzić te kluby” Kosztował 15 milionów euro, teraz PSG nie wie, co z nim zrobić Kosztował 15 milionów euro, teraz PSG nie wie, co z nim zrobić „Wrócę do FC Barcelony po sezonie” „Wrócę do FC Barcelony po sezonie” Liga Mistrzów: Składy na Borussia Dortmund - PSG [OFICJALNIE] Liga Mistrzów: Składy na Borussia Dortmund - PSG [OFICJALNIE] PSG chce gwiazdę Liverpoolu PSG chce gwiazdę Liverpoolu

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy