Miroslav Radović złożył obietnicę prezesowi Legii Warszawa. „Mam nadzieję, że stanie się to w najbliższym czasie”
2024-10-25 07:27:50; Aktualizacja: 3 tygodnie temuLegia Warszawa rozprawiła się pewnie w meczu Ligi Konferencji z Bačką Topolą. Wyjazdowe spotkanie polskiego klubu śledził z wysokości trybun Miroslav Radović. Legenda „Wojskowych” przyznała po końcowym gwizdku, że złożyła pewną obietnicę Dariuszowi Mioduskiemu. „Długo nie oglądałem na żywo meczu Legii” - zdradził 40-latek.
Miroslav Radović z pewnością zasłużył na miano legendy klubu z Łazienkowskiej. Jego barwy zasilił już w 2006 roku, by po prawie dziewięciu latach spróbować swoich sił na chińskiej ziemi, a następnie wrócić do rodzimej ligi. Po krótkim epizodzie w ojczyźnie dołączył ponownie do Legii, w której zakończył karierę w 2019 roku.
Serbski atakujący uzbierał dla „Wojskowych” ponad 370 występów, 88 trafień i 78 asyst. Był to dla niego obfity w trofea okres okraszony czterema mistrzostwami kraju i pięcioma Pucharami Polski.
Po odwieszeniu butów na kołek Radović skupił się na swoich interesach. W ostatnich latach nie udzielał się zbyt często w polskich mediach. Popularne
Legia skorzystała z okazji i zaprosiła 40-latka na mecz z Bačką Topolą w ramach Ligi Konferencji. Ten obserwował na żywo przekonujący triumf podopiecznych Gonçalo Feio. Po końcowym gwizdku chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy.
- Legia zagrała zdecydowanie lepsze spotkanie. Cieszę się, że mogłem być na meczu i zobaczyć fajną drużynę. Długo nie oglądałem na żywo meczu Legii. Nie było czasu. Też nie byłem dużo czasu w Warszawie. Obiecałem prezesowi, więc przy pierwszej okazji przyjadę obejrzeć mecz Legii. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie - zadeklarował Radović.
Jak się okazuje, Serb nie odciął się całkowicie od futbolu. Część swojego czasu poświęca na pracę z młodymi piłkarzami, reprezentując ich interesy.
- Mam własną restaurację ze wspólnikiem swoim. Bawimy się trochę budowlanką, trochę menedżerką, więc wszystko po trochu. Działam przy piłce. Mam kilku fajnych chłopaków. Mam nadzieję, że przynajmniej jeden z nich będzie grał w poważnej piłce - dodał.