Nudy w Bielsku-Białej, pierwszy punkt Podbeskidzia

2012-08-25 15:56:50; Aktualizacja: 12 lat temu
Nudy w Bielsku-Białej, pierwszy punkt Podbeskidzia Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

W sobotnie wczesne popołudnie krakowska Wisła zremisowała na wyjeździe z Podbeskidziem 1-1.

W Bielsku wiało nudą przez większość meczu i oglądanie tego „spektaklu” było testem cierpliwości. Zaczęło się co prawda nieźle – pierwsze 10-15 minut to ataki z obu stron. Najgroźniejsza sytuacja stworzona w tym czasie to główka Quioto po dośrodkowaniu Meliksona, zakończona dobrą interwencją Zajaca. Chwilę później było 1-0 dla gospodarzy. Dobrą akcję debiutanta Kamila Adamka zakończył golem Robert Demjan. Słowak świetnym zwodem zakręcił Michałem Czekajem i uderzeniem w długi róg pokonał Pareikę. Minutę później wejście Pitera-Bucko zostało ukarane żółtą kartką, a i kartka czerwonego koloru nie byłaby tutaj przesadą. O dziwnej pracy sędziego jeszcze będzie. Po golu mecz siadł i do drugiej minuty doliczonego czasu gry można było się przespać. W ostatniej akcji pierwszej połowy wreszcie zobaczyliśmy ładną akcję Wisły. Melikson zagrał do Garguły, ten do Burligi i mieliśmy 1-1.

 

Druga część gry rozpoczęła się od ataków Wisły. W 48. minucie świetnie uderzył Iliev i gdyby trafił do siatki, byłaby cudowna bramka, mogąca konkurować urodą z wczorajszym trafieniem Woźniaka. Dobrze interweniował jednak Zajac. Jeśli chodzi o sytuacje czysto sportowe, to by było na tyle przez kolejne 25-30 minut. Ciekawie było natomiast w odniesieniu do pracy sędziego. Krzysztof Jakubik gwizdał bardzo niekonsekwentnie. Widział każdy najmniejszy faul, był bardzo drobiazgowy, ale gdyby nie ukarał „żółtkiem” Pitera-Bucko, można by było pomyśleć, że zapomniał kartek z szatni. Gwoli ścisłości – gwizdał źle w obie strony, nie dawał zawodnikom pograć, a jeżeli już chciał być surowy, powinien pokazać ze 3-4 kartki więcej. Pan Jakubik dostosował się poziomem sędziowania do gry zawodników obu drużyn, a mimo tego wyróżniał się na ich tle. Negatywnie oczywiście. W 70. minucie po wrzutce Garguły z rożnego Genkow trafił głową w słupek. Warto odnotować, że dośrodkowania Łukasza Garguły nie kończą się w tym sezonie na pierwszym obrońcy, jak to było w poprzednich rozgrywkach. W ostatnich 20 minutach Wisła nieco przycisnęła, Podbeskidzie nieśmiało kontrowało, ale klarownych sytuacji długo nie było. Takie pojawiły się dopiero w samej końcówce spotkania. Najpierw uderzenie Kirma w 93. minucie wybronił Zajac (próbował jeszcze dobijać – nieskutecznie – Wilk), a minutę później dobrą okazję zmarnował Iliev.

 

Podsumowując – remis jest wynikiem jak najbardziej sprawiedliwym. Oba zespoły przez długi czas solidarnie kopały się po czole, prezentując nam klasyczną „kaszanę”. Pierwsza kolejka sezonu pozytywnie zaskoczyła, druga jest już na znanym nam dobrze, niskim poziomie. Narzekać nie można w dalszym ciągu na ilość goli. Średnia dalej wynosi nieco ponad 3 gole na mecz. Wisła ma 4 punkty i jest współliderem tabeli, razem z Jagiellonią i Górnikiem, Podbeskidzie zdobyło inauguracyjny punkt w tym sezonie i pozostaje bez zwycięstwa w domu od pół roku, kontynuując serię 9 spotkań bez wygranej w oficjalnym meczu. Za tydzień Wisła gości na Reymonta Polonię Warszawa, a Podbeskidzie jedzie do Warszawy na mecz z Legią.