Piłkarze nigdy nie byli lubiani przez
resztę środowiska sportowego. Bo są naprawdę popularni, za dużo
zarabiają i tak naprawdę niczego sobą nie prezentują. Nie
będziemy się jednak powtarzać. Do całej sprawy, w tym głównie
pretensji kibiców lekkiej atletyki po świetnych dla Polaków
mistrzostwach Europy w Amsterdamie, odnieśliśmy się TUTAJ.
Już
po naszym tekście oliwy do ognia dolał Adam Kszczot, który zamiast
cieszyć się ze złotego medalu w biegu na 800 metrów, dołączył
do grupy rozgoryczonych kolegów i samych kibiców. - Piłka nożna
jest banalnym sportem. Zapamiętanie kilku prostych zasad nie stanowi
dla nikogo najmniejszego problemu. Inaczej jest w innych sportach
zarówno indywidualnych jak i drużynowych, które stoją na wyższym
poziomie, gdzie tych reguł jest więcej i trudniej je ogarnąć -
przyznał w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Wypowiedział się też kulomiot,
Konrad Bukowiecki. - Uważam, że ćwierćfinał Euro piłkarzy to
żaden sukces. Zobaczcie ile my zdobyliśmy medali w Amsterdamie. Nie
zapominajmy też o tych, którzy zajmowali miejsca 4-8. O tych
osobach nikt nie mówi - stwierdził.
To cały czas brnięcie w ślepą
uliczkę. „Lekkoatletyka powinna być bardziej popularna, bo piłka
nożna jest do dupy” - coś w tym stylu. Dlatego cieszy, że w
końcu pojawił się jakiś głos rozsądku. Do dyskusji podłączył
się Paweł Czapiewski, w przeszłości - podobnie jak Kszczot -
średniodystansowiec. Medalista mistrzostw świata w biegu na 800
metrów. Mamy zresztą w pamięci jego widowiskowy styl.
„Trochę się, nie ukrywam, denerwuję
widząc te wszystkie wpisy próbujące zestawić piłkarskie Euro z
ME w lekkiej atletyce. I te pretensje do ludzi, że dla piłkarzy są
flagi a dla nas nie. Dla mnie rzecz oczywista. Tak jak oczywiste jest
dla mnie, że piłka nożna to już dawno nie jest sport. To coś
dużo więcej niż sport. I reakcja milionów kibiców na wydarzenia
piłkarskie (te wybijające się ponad nawet najgorszą przeciętność)
zawsze będzie inna niż na wydarzenia stricte sportowe, takie jak na
przykład ME w lekkiej atletyce. Cieszmy się z tego co mamy
(transmisja na żywo w TVP i Eurosporcie, duża uwaga mediów) i na
prawdę nie narzekajmy! A tak swoją drogą - ciekawe ilu
lekkoatletów wywiesi flagi na samochodach podczas mistrzostw świata
w kajakarstwie, wioślarstwie czy na przykład w zapasach :) Przecież
przedstawiciele tych dyscyplin też zasuwają, też się poświęcają
i ci to dopiero g...o zarabiają (bo takie dziwne argumenty na rzecz
wyższości LA nad piłką kopaną też gdzieś widziałem:) A takie
pretensjonalne podejście do tematu na pewno lekkiej atletyce nie
pomoże, a zaszkodzić, i owszem, może. I tak na koniec, może
trochę prowokacyjnie taką scenkę przywołam ilustrującą
podejście do tematu ważności generowanych przez nas zdarzeń: mysz
się ze słoniem ścigała na dystansie 100m na polnej drodze. Wygrał
minimalnie słoń. Siedzą sobie po biegu zawodnicy i tak patrzą na
tę drogę po której biegli i mysz w pewnym momencie mówi - ale
żeśmy nakurzyli!!!”.
To jego wpis na Facebooku. W końcu
jakaś chłodna ocena całej tej, mimo wszystko śmiesznej, sytuacji.
W skrócie:
- Media naprawdę mocno interesowały się mistrzostwami w Amsterdamie.
- Piłka nożna jest o wiele bardziej popularna i
trzeba się z tym pogodzić.
- Ciągłe pretensje
lekkoatletów czy trzymających za nich kciuki kibiców mogą tylko
zaszkodzić tej dyscyplinie.
Spostrzeżenie dotyczące
lekkoatletów wywieszających flagi podczas zawodów kajakarskich -
trafienie w dziesiątkę.