Włodzimierz Szaranowicz: Mam poczucie braku sił
2024-08-06 15:34:43; Aktualizacja: 3 miesiące temuWłodzimierz Szaranowicz udzielił wywiadu dla portalu „WP Sportowe Fakty”.
Włodzimierz Szaranowicz od lat czynnie nie angażuje się już w działalność medialną, co spowodowane jest stanem zdrowia, który mu to nie umożliwia. Od lat nie udzielał także wywiadów, postanowił jednak to zmienić i porozmawiał z Dariuszem Faronem z redakcji „WP Sportowe Fakty”.
Niedawno Szaranowicz pojechał na otwarcie igrzysk w Paryżu jako honorowy attaché prasowy.
W rozmowie porusza choćby temat swoich problemów zdrowotnych czy ogólnie starości.Popularne
- Boję się wystąpień publicznych. Ten strach wiąże się z realną oceną sytuacji. Mam poczucie braku sił. Starzenie to okres, w którym człowiek nie czeka już na cud i nie dyskutuje z losem. Moja starość nie jest łagodna. Wręcz przeciwnie - w miarę upływu czasu staje się przeraźliwie bezlitosna. Trzeba przyjąć ten los. Według mnie nie ma innego sposobu, by wytrzymać ciężar życia - zaczął 75-latek.
- To tylko werdykt, walka zaczyna się później. Mogę ją porównać do pojedynku bokserskiego. W pierwszej rundzie wszystko jest w porządku, później człowiek słabnie. Parkinson dysponuje bardzo silną bronią. Atakuje mięśnie, aparat ruchu. Całe życie byłem sprawny jak młody bóg. A gdybym teraz chciał dogonić autobus albo przeskoczyć dwa schody, byłby to dla mnie nie lada wyczyn. Przez kilkadziesiąt lat regularnie siadałem na rower. Wie pan, jak wyglądała moja ostatnia jazda? Dojechałem pod bramę domu i się przewróciłem. Dość mocno się poobijałem. Lekarz powiedział, że z rowerem trzeba się rozstać - odparł zapytany o chorobę Parkinsona, z którą ma do czynienia.
- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie grozi mi nokaut. Choroba objawiła się dość drastycznie. To było jak uderzenie biczem. Ktoś nieznany w twoim życiu zaczyna ingerować, podpowiadać, w końcu dominować. Muszę znosić jego obecność, choć wiem, że w końcu zniszczy mnie i moją osobowość. Muszę go tolerować mimo jego obcesowej brutalności. Zmęczenie, niepewny chód, pochylona, zgarbiona sylwetka - niekiedy wydaje mi się, że jestem już tylko wspomnieniem o sobie sprzed lat. Czas nigdy nie był tak żarłoczny jak obecnie. W takich okolicznościach człowiek przestaje sobie ufać i nie bardzo wie, jak wypełnić ostatnie lata. Starzenie to dla mnie wielki życiowy egzamin. Wiem, że na końcu często dociera się do miejsca, w którym nie obowiązują już żadne kategorie. Nie ma obojętności ani nadziei, radości ani smutku. Zostaje tylko ból, który daje znać, że jeszcze żyjesz. Na szczęście ten scenariusz nie odnosi się póki co do mojej sytuacji - powiedział Szaranowicz.