Wybrzeże Kości Słoniowej upokorzone na oczach legendy. Ghana „żegna się” z Pucharem Narodów Afryki [WIDEO]

2024-01-22 23:13:57; Aktualizacja: 9 miesięcy temu
Wybrzeże Kości Słoniowej upokorzone na oczach legendy. Ghana „żegna się” z Pucharem Narodów Afryki [WIDEO] Fot. Shutterstock
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Transfery.info

Rozgrywki grupowe mistrzostw „Czarnego Lądu” weszły w poniedziałek w decydującą fazę. Niespodziewanie najmocniej na swojej skórze odczuli to gospodarze - Wybrzeże Kości Słoniowej oraz Ghana.

Przed rozpoczęciem ostatniej serii gier grupowych na Pucharze Narodów Afryki wiedzieliśmy, że w dalszej fazie imprezy zobaczymy Republikę Zielonego Przylądka oraz Senegal.

Ponadto z marzeniami o wygraniu mistrzostwa pożegnała się Gwinea Bissau, która celowała na zakończenie swojej przygody w wywalczenie choćby punktu z faworyzowaną Nigerią.

Tej zdobycie go wystarczało do zameldowania się w 1/8 finału. „Super Orły” liczyły jednak na zgarnięcie pełnej puli, co przy oczekiwanym przez nich zwycięstwie Wybrzeża Kości Słoniowej z Gwineą Równikową, dawałoby im pierwsze miejsce w grupie.

Uznanej na międzynarodowej arenie ekipie przyszło z wielkim bólem realizowanie swojej części planu, ponieważ nie wyglądała na tle „Djurtus” na drużynę dysponującą większym doświadczeniem oraz lepszymi piłkarzami.

Na ich szczęście gol samobójczy Opa Sangante z pierwszej połowy spotkania okazał się wystarczający do odniesienia zwycięstwa.

Z tego pojedynku na uwagę zasługuje przede wszystkim fakt, że po raz pierwszy w historii Pucharu Narodów Afryki głównym rozjemcą pojedynku tej rangi była kobieta - Bouchra Karboubi.

Marokanka poradziła sobie wzorowo z poprowadzeniem zawodów i przy wszystkich podjętych decyzjach nie wymagała pomocy VAR-u, który tylko potwierdzał słuszność dokonanych przez nią ocen.

***

Za to w drugim równolegle toczącym się starciu Gwinei Równikowej z Wybrzeżem Kości Słoniowej arbitrzy na VAR-ze mieli pełne ręce roboty. Zanim się uaktywnili, to wyraźnie stroną przeważającą na boisku byli gospodarze.

Wcześniej pokazywali już, że mają olbrzymi kłopot z przełożeniem tego na zdobycze bramkowe, bo w kluczowych momentach podejmowali złe decyzje lub brakowało im szczęścia.

I zemściło się to na nich w końcowym fragmencie pierwszej połowy, kiedy to duet Carlos Akapo - Emilio Nsue ośmieszył przeszło połowę drużynę „Słoni” i wyprowadził „Narodowy Grzmot” na prowadzenie.

Następnie do głosu doszedł wspomniany VAR po tym, jak Wybrzeżu Kości Słoniowej udało się dwukrotnie wpakować piłkę do siatki przeciwnika - tuż przed przerwą i po upływie godziny rywalizacji.

W obu przypadkach sędzia uznał początkowo zdobyte bramki, ale przeprowadzone analizy wykazały dwie pozycje spalone, co doprowadziło do ich anulowania.

Iworyjczycy poczuli się po tej drugiej sytuacji bezsilni, że pomimo ciągłych ataków przegrywają. Ten moment zwątpienia wykorzystali gracze Gwinei Równikowej, którzy po trafieniu Pablo Ganeta podwyższyli swoje prowadzenie.

Gospodarze turnieju stracili wówczas wszelkie nadzieje na odwrócenie losów meczu i tuż po wznowieniu gry prostymi środkami pozwolili przeciwnikowi stworzyć przewagę liczebną w ataku, co przyniosło trzecie trafienie i drugie autorstwa Nsue, który niespodziewanie wyrósł na faworyta do zgarnięcia korony króla strzelców - pięć bramek w trzech meczach.

Na tym upokorzenia się nie skończyły, ponieważ tuż przed końcem pojedynku Gwinea Równikowa strzeliła jeszcze jednego gola.

W ten sposób „Słonie” z trzema punktami i bilansem 2:5 mocno ograniczyły swoje szanse na pozostanie w turnieju jako jedna z czterech szczęśliwych ekip z trzecich miejsc.

W związku z tym musiała liczyć na korzystne rezultaty w dwóch grupach, by pozostać jeszcze w grze w domowym turnieju i nie podzielić losu Gabonu z 2017 czy Tunezji z 1994 roku, które nie zrobiły żadnego pożytku z roli gospodarza Pucharu Narodów Afryki.

***

Po takich emocjach niewiele osób przypuszczało, że końcowe rozstrzygnięcia w grupie B przyniosą nam zaskakującą liczbę zwrotów akcji. Zwłaszcza, że Republika Zielonego Przylądka była już pewna pierwszego miejsca. Dlatego nie musiała się zbytnio przykładać do starcia z Egiptem. Z kolei ten musiał przynajmniej zremisować, żeby w najgorszym razie pochwalić się lepszym bilansem od Wybrzeża Kości Słoniowej i liczyć na tylko jedno potknięcie w pozostałych grupach.

„Niebieskie Rekiny” nie zamierzały jednak rozłożyć czerwonego dywanu przed „Faraonami” i zachowały się całkowicie fair wobec mierzących się w drugim meczu Ghany z Mozambikiem.

Dobitnie pokazał to fakt, że na przerwę schodziły z jednobramkowym prowadzeniem, eliminującym Egipt z Pucharu Narodów Afryki.

W drugiej połowie finaliści poprzednich dwóch edycji mistrzostw starali się różnymi sposobami doprowadzić do wyrównania i stosunkowo szybko osiągnęli ten cel w 50. minucie meczu.

Remis absolutnie ich nie zadowalał. Dlatego dalej napierali i dopiero w doliczonym czasie, co za przypadek, strzelili gola, który miał dać im zwycięstwo i zapewnić awans z drugiej pozycji. Nawet arbiter stanął po ich stronie i nie zasugerował się sugestią VAR-u, że zdobywca bramki pomógł sobie ręką przy przyjęciu futbolówki.

Republika Zielonego Przylądka nie chciała jednak, aby w świat poszedł przekaz, że „Faraonowie” dopięli swego w zaistniałych okolicznościach i niespodziewanie ruszyli jeszcze na rywala, wyrywając mu zwycięstwo z rąk w ostatniej akcji spotkania.

W tej sytuacji Egiptowi nie pozostało nic innego, jak tylko rzucić okiem na tabelę...

***

...a w tej na drugiej pozycji powinna widnieć flaga Ghany, która bardzo solidnie rozpoczęła rywalizację z Mozambikiem od objęcia prowadzenia z rzutu karnego po trafieniu Jordana Ayewa.

Potem nie tworzyła sobie klarownych okazji. Jednocześnie trzymała też przeciwnika na bezpiecznym dystansie, co dawało jej spore nadzieje na wygranie spotkania i awans.

„Czarne Gwiazdy” nie wyciągnęły wniosków po bolesnej wpadce Egiptu z pierwszej kolejki i w drugiej połowie oddały inicjatywę „Mambom”.

Szturm bramki Ghany nie przynosił efektu w postaci zdobycia bramki wyrównującej. Z kolei jeden z nielicznych wypadów rywali zakończył się podyktowaniem drugiego karnego i podwyższenia prowadzenia.

Mozambik spuścił wówczas z tonu i nie wierzył w to, że będzie w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry otrzymał jednak prezent w postaci trzeciej w tym spotkaniu jedenastki po zagraniu piłki ręką przez brata Jordana - Andre Ayewa.

Geny Catomo pewnie zamienił ją na bramkę i niespodziewanie „Mamby” powróciły do gry. Determinacji oraz szczęścia starczyło im na... doprowadzenie do wyrównania.

Pech Ghany rozpoczął się od kuriozalnego zachowania golkipera Richarda Oforiego, który nie wiedział, czy ma łapać czy puścić futbolówkę zmierzającą na aut bramkowy. Koniec końców ją trącił i mieliśmy rzut rożny, zamieniony na gola przez największą gwiazdę Mozambiku - Reinildo.

Te dwa remisy oznaczały, że to ostatecznie Egipt utrzymał drugą lokatę. „Czarne Gwiazdy” pozostały na trzeciej z dwoma punktami i... znajduję się na teraz poza najlepszą czwórką premiowaną awansem i nic nie wskazuje na to, żeby mieli do niej powrócić.

***

GRUPA A

1. Gwinea Równikowa - 9:7 - 7 pkt

2. Nigeria - 3:1 - 7 pkt

3. Wybrzeże Kości Słoniowej - 2:5 - 3 pkt

4. Gwinea Bissau - 2:7 - 0 pkt

GRUPA B

1. Republika Zielonego Przylądka - 7:3 - 7 pkt

2. Egipt - 6:6 - 3 pkt

3. Ghana - 5:6 - 2 pkt

4. Mozambik - 4:7 - 2 pkt

***

FAZA PUCHAROWA

Nigeria - 2C

1D - 3B/E/F

Republika Zielonego Przylądka - 3A/C/D

1F - 2E

1E - 2D

1C - 3B/E/F

Egipt - 2F

Gwinea Równikowa - 3C/D/E

***

TABELA TRZECICH MIEJSC

1. Wybrzeże Kości Słoniowej (3) - 2:5 - 3 pkt

2. Namibia (2) - 1:4 - 3 pkt

3. Algieria (2) - 2:2 - 2 pkt*

4. Zambia (2) - 2:2 - 2 pkt*

5. Ghana (3) - 5:6 - 2 pkt

6. Kamerun (2) - 2:4 - 1 pkt

*gorszy bilans w klasyfikacji fair-play