Dlatego Paulo Sousa odszedł z reprezentacji Polski. Sensacyjne kulisy

fot. Celso Pupo / Shutterstock.com
Piotr Różalski
Źródło: Rafał Stec [Gazeta Wyborcza]

Wkrótce miną dokładnie dwa lata, odkąd Paulo Sousa w niejasnych okolicznościach zrezygnował z pełnienia funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. Rafał Stec z „Gazety Wyborczej” ustalił nowe szokujące fakty dotyczące rozstania.

29 grudnia 2021 roku na światło dzienne wypłynął komunikat PZPN-u o „jednogłośnej decyzji zarządu” w kwestii rozwiązania kontraktu z portugalskim trenerem. W ramach wcześniej ustalonego porozumienia 53-latek miał zobowiązać się do uiszczenia odszkodowania za nieodpowiednie wykonywanie obowiązków.

Zmiana, która miała miejsce na początku kadencji Cezarego Kuleszy, wywołała szok i konsternację wśród kibiców kadry. Zdecydowana większość ekspertów i dziennikarza posądzała Sousę o nihilistycznej postawie w stosunku do „Biało-Czerwonych”.

Po dłuższym czasie pojawiają się nowe sensacyjne fakty, które jednak winą za całą sytuację obarczają prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Jak dowiadujemy się z relacji dziennikarza „Gazety Wyborczej” Sousa nie opuścił struktur reprezentacji bez błahego powodu. Brzydził się on bowiem zarządzaniem stowarzyszenia przez byłego właściciela Jagiellonii Białystok, który lekką ręką zezwalał na omawianie ważnych kwestii przy alkoholu, samemu nadużywając go w sporej ilości.

– A co, jeśli trener Paulo Sousa uciekł z Polski m.in. dlatego, że nie mógł znieść alkoholowego smrodu podczas zgrupowań reprezentacji? Taką hipotezę stawia jeden z moich trzech świetnie zorientowanych w realiach polskiego futbolu rozmówców, którzy chcą pozostać anonimowi – napisał w artykule Stec.

– Portugalczyk nieprzypadkowo odszedł po listopadowym zgrupowaniu. Był umówiony z prezesem nazajutrz po kończącym mundialowe eliminacje meczu z Węgrami. Związek sprzedał wtedy mediom informację, że selekcjoner został po porażce wezwany na dywanik, ale chodziło o zwyczajne przegadanie planów na wiosenne mecze barażowe – czytamy dalej.

– Niestety, panowie się nie spotkali, bo Kulesza zaczął pić już w trakcie wieczoru meczowego, a w nocy wsiadł w prowadzone przez związkowego kierowcę volvo i przeniósł imprezę do Białegostoku. Przedłużyła się, więc rzekomy dywanik został zwinięty. Precyzyjnie mówiąc, nie tyle on wsiadł, ile go włożyli do samochodu, był już niezbyt świadomy tego, co robi – zaznaczył.

– Paulo się ostatecznie załamał, pojechał na Okęcie i odleciał. Wrócił do Polski jeszcze tylko raz. Sousę trafiał szlag, bo on ma sztywne zasady, nie życzy sobie chlania obok drużyny, nie chce czuć przetrawionego czy dopiero trawionego alkoholu. Widać było, że czuje się w nowej rzeczywistości coraz gorzej, że takiej patologii absolutnie nie toleruje, nigdy wcześniej się z nią nie zetknął – dodał.

Pozostający na bezrobociu Sousa po zwolnieniu z Salernitany w październiku tego roku poprowadził Polskę w 15 meczach, w tym w trzech na EURO 2020. Odniósł łącznie sześć zwycięstw, pięć remisów i cztery porażki.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Jarosław Niezgoda ponownie w Ekstraklasie?! „Uczciwie powiem” Widzew Łódź chce napastnika z Ekstraklasy „Jakub Piotrowski prawdopodobnie zmieni klub za kilkanaście milionów euro” Transfery - Relacja na żywo [09/05/2024] POTWIERDZONE: Piotr Zieliński ma nowy klub. „Podpisaliśmy kontrakt” Thomas Tuchel nie wytrzymał. „To była zdrada. Katastrofa!” „To wstyd! Sędzia podszedł po meczu i...”. Gwiazdor Bayernu Monachium ujawnia

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy