Przedstawiciele „Królewskich” wiązali olbrzymie nadzieje z pozyskaniem byłego już reprezentanta Belgii z Chelsea za łącznie 115 milionów euro przed startem sezonu 2019/2020.
Od samego początku nie spełniał jednak pokładanych w nim nadziei przez powracające problemy zdrowotne, a potem wyraźnie przegrywał rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie z Viníciusem Júniorem.
Z tego powodu Real Madryt zaczął bardzo mocno liczyć na znalezienie chętnego na sowicie opłacanego gracza. Ten na brak zainteresowania nie narzeka, ale nie przejawia chęci do przedwczesnego zakończenia współpracy z obecnym pracodawcą, o czym wielokrotnie już mówił.
Utytułowana hiszpańska drużyna zwróciła się mimo to z prośbą do doświadczonego skrzydłowego, by ten poważnie zastanowił się na najbliższą przyszłością.
Eden Hazard uznał, że nie ma takiej potrzeby i dalej optuje za tym, byt wypełnić kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2024 roku, który gwarantuje mu blisko 30 milionów euro brutto na sezon.
32-letni zawodnik godzi się tym samym z przesiedzeniem praktycznie całych następnych rozgrywek na ławce rezerwowych lub trybunach, ponieważ trener Carlo Ancelotti dał wyraźnie mu do zrozumienia, że na niego nie liczy.
Dobitnie pokazuje to wydarzenie z ostatniego weekendu, kiedy to nie został umieszczony w kadrze meczowej Realu Madryt na wyjazdowe starcie z Sevillą pomimo problemów zdrowotnych Karima Benzemy, Viníciusa Júniora, Marco Asensio i Mariano Diaza.
Belg pojawił się w tym sezonie tylko dziesięciokrotnie na boisku, co przełożyło się na zanotowanie trafienia oraz dwóch asyst.