Tradycyjnie w sprawie przyszłości Norwega nie brakuje spekulacji transferowych. Tego lata bez wątpienia najwięcej mówiło się o zainteresowaniu Chelsea, ale w pewnej chwili „The Blues” postanowili powiedzieli „pas” i skierowali wzrok na Romelu Lukaku, finalizując zakup rzędu 115 milionów euro. Dlaczego londyńczycy tak szybko odpuścili? Najnowsze informacje kolportowane przez „Sportbild” rzucają światło na tę kwestię.
Mino Raiola, agent Erlinga Brauta Haalanda, ma żądać od klubów prowizji za transfer w wysokości 40 milionów euro. Ponadto włosko-holenderski pośrednik chciałby zapewnić swojemu klientowi pensję rzędu bagatela 50 milionów euro (sic!), co oczywiście czyniłoby go zdecydowanie najlepiej zarabiającym piłkarzem świata.
Biorąc to pod uwagę, triumfator Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu uznał tę operację za nieopłacalną, gdy na horyzoncie pojawił się także mający nosa do zdobywania bramek etatowy reprezentant Belgii.
Dziennik podkreśla, że jeśli oczekiwania Raioli nie ulegną zmianie, Bayern Monachium, nie mówiąc już o Borussii Dortmund mogącej nastawiać się na przedłużenie współpracy z 21-latekiem, będą zupełnie poza grą.
Kto zatem mógłby pozwolić sobie na transfer atakującego? Zdaniem wspomnianego źródła największe szanse ma obecnie Manchester United, ale ostatniego słowa nadal nie powiedział Real Madryt.
Następnego lata utalentowany zawodnik ma być dostępny za 75 lub 90 milionów euro (w zależności od spełnienia zapisanych w umowie warunków).
Dwunastokrotny reprezentant Norwegii w bieżących rozgrywkach trafił do siatki rywali już pięciokrotnie, dokładając do tego wyniku trzy asysty. Rozegrał w tym czasie cztery spotkania.